Jeżeli ktoś wówczas angażował się w ewidentne oszustwo, to powinien ponieść tego konsekwencje. Na tych ludzi powinno przynajmniej spaść odium za fałszowanie materiałów dotyczących jednej z największych tragedii, jakie dotknęły powojenną Polskę. Mniej interesują mnie ewentualne wyroki, a bardziej taki odbiór społeczny, że nie zostawiamy bez konsekwencji kłamstwa i działania na szkodę interesu Rzeczypospolitej
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Magdalena Merta, żona śp. ministra Tomasza Merty, który zginął w katastrofie smoleńskiej.
wPolityce.pl: MON złożyło zawiadomienie do prokuratury w sprawie działań komisji Millera, gdyż zdaniem ministra Macierewicza jej członkowie są odpowiedzialni za poświadczenie nieprawdy. Nie za późno?
Magdalena Merta: Lepiej późno niż wcale. Po drugie pamiętajmy, że przez długi czas nie było właściwego klimatu politycznego ku temu, gdyż kłamstwo smoleńskie było projektem poprzedniego rządu i przez niego realizowanym. Myślę, że sprawa jest tej rangi, że jeżeli ktoś wówczas angażował się w ewidentne oszustwo, to powinien ponieść tego konsekwencje. Na tych ludzi powinno przynajmniej spaść odium za fałszowanie materiałów dotyczących jednej z największych tragedii, jakie dotknęły powojenną Polskę. Mniej interesują mnie ewentualne wyroki, a bardziej taki odbiór społeczny, że nie zostawiamy bez konsekwencji kłamstwa i działania na szkodę interesu Rzeczypospolitej.
Tych kłamstw było sporo. Minister Macierewicz wyliczył cztery najważniejsze: strona polska nie badała miejsca katastrofy tuż po niej, nie uczestniczyła we wspólnym otwieraniu głównej czarnej skrzynki, przeciążenie samolotu w momencie uderzenia w ziemię nie wynosiło 100g, a w kokpicie nie było gen. Błasika. Można powiedzieć, że to są fundamentalne kłamstwa, na których zbudowano raporty MAK i Millera?
Tak i wiemy to nie od dziś. Już przed laty Instytut Sehna potwierdził np., że głos, który wzięto za głos gen. Andrzeja Błasika był w rzeczywistości głosem Roberta Grzywny, drugiego pilota. Natomiast fakty mówiły jedno, a na czyjś rozkaz, może rosyjski- nadal brnięto w kłamstwo.
Kłamliwą narrację uparcie powielano, nawet wtedy, kiedy już podkomisja smoleńska ukazała jej niespójność i fałsz. Dlaczego?
Bo z góry założono – potwierdzają to słowa szefa komisji Millera- co ta komisja ma ustalić. Oni w ogóle nie zajmowali się prawdą, tylko taką manipulacją danymi, żeby były one zgodne z wizją rosyjską. To, że dostali takie polecenie w niczym ich nie usprawiedliwia. Od Norymbergi wiemy, że wykonywanie poleceń nie zwalnia z odpowiedzialności. Są to ludzie, którzy narazili całe społeczeństwo na przyjecie nieprawdy, ale i na straszliwie cierpienia. Dziś trzeba powiedzieć wprost: członkowie komisji Millera kłamali i powinni ponieść konsekwencje.
Mówi Pani, że ewentualne wyroki są dla Pani mniej ważne od publicznego napiętnowania członków komisji Millera. Nie uważa jednak Pani, że są one równie istotne, bo byłyby oficjalnym przypieczętowaniem zwycięstwa prawdy nad kłamstwem?
Zgadzam się z panem, nie można bezkarnie kłamać. Nie rozliczyliśmy w żaden sposób kłamców katyńskich, tych ludzi, którzy to kłamstwo wpisywali w podręczniki szkolne, upierając się przy sowieckiej narracji na ten temat. Zajmijmy się więc chociaż Smoleńskiem. Trzeba pamiętać, że zespół parlamentarny ministra Macierewicza jeszcze zanim skonstruowano hipotezy dotyczące przebiegu katastrofy, jedno ustalił z całą pewnością. Mianowicie, że ta katastrofa nie miała takiego przebiegu, jak chciał tego raport MAK-Millera.
Minister Macierewicz zapowiedział, że w okolicach kolejnej rocznicy katastrofy smoleńskiej poznamy prawdę o tej tragedii. Dla rodzin z pewnością będzie to bardzo ważny dzień?
Tak, jest to dla nas ogromnie ważne. Apelowałabym jednak bardzo do ministra Macierewicza, żeby nie czekał na okrągłą rocznicę. Żeby nie było to 10 kwietnia, ale wcześniej, gdyż łączenie tych wydarzeń nie jest szczęśliwym pomysłem. Ten dzień co roku jest bardzo dramatycznym momentem w naszym życiu. 10 kwietnia chcemy spędzić przy naszych bliskich na cmentarzu, a niekoniecznie na konferencjach ujawniających bardzo istotne rzeczy. Rozumiem tę ideę, że jest to moment, w którym media szczególnie interesują się sprawą katastrofy, podobnie społeczeństwo, stad może łatwiej przebić się z tymi informacjami do świadomości publicznej. Ale myślę, że wyczekiwanie z tym nie jest dobrym pomysłem. Mam nadzieję, że przynajmniej rodziny wcześniej poznają te informacje, a przekaz medialny pójdzie później.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/368218-nasz-wywiad-merta-dzis-trzeba-powiedziec-wprost-czlonkowie-komisji-millera-klamali-i-powinni-poniesc-konsekwencje