Ale tutaj nie było takiej sytuacji. Co innego mogłoby więc spowodować wypunktowane przez podkomisję smoleńską zaburzenia?
Biorąc pod uwagę to, co podaje podkomisja, czyli gwałtowny wzrost temperatury i gwałtowne zmiany prędkości pionowej, czy nawet prędkości kątowej, przechylenia, itd., to wszystko może wskazywać na to, że w tym momencie nastąpiło zakłócenie atmosfery otaczającej Tu-154M, najprawdopodobniej nie przez czynniki naturalne. Tak to trzeba interpretować. Ale tutaj jest za mało informacji, żeby jednoznacznie się wypowiedzieć. Także czynników może być bardzo wiele, wszystko zależy od tego na jakiej wysokości doszło do tych zaburzeń.
„Gazeta Polska” w tekście poprzedzającym komunikat podkomisji smoleńskiej twierdziła, że na 40 metrach. Co to mogłoby oznaczać?
Jeżeli to było na 40 metrach, to jedynym naturalnym czynnikiem, który mógłby wywołać takie zaburzenia jest uskok wiatru, a tego jak wspomniałem nie było. Nie było samolotu, który by leciał przed tupolewem, więc w tym sensie atmosfera powinna być czysta, czyli opływ powietrza musiał być stały i nie powinno być żadnych zakłóceń. Jeżeli do nich doszło, to coś tę atmosferę wokół samolotu musiało zaburzyć. Jej zakłócenie musiało być bardzo gwałtowne i samolot nagle stracił siłę nośną. To tak, jak samochód wjeżdżając jedną stroną w głęboką kałużę nagle nas ściąga, choć chcemy jechać prosto. Tu mamy taką samą zasadę.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Ale tutaj nie było takiej sytuacji. Co innego mogłoby więc spowodować wypunktowane przez podkomisję smoleńską zaburzenia?
Biorąc pod uwagę to, co podaje podkomisja, czyli gwałtowny wzrost temperatury i gwałtowne zmiany prędkości pionowej, czy nawet prędkości kątowej, przechylenia, itd., to wszystko może wskazywać na to, że w tym momencie nastąpiło zakłócenie atmosfery otaczającej Tu-154M, najprawdopodobniej nie przez czynniki naturalne. Tak to trzeba interpretować. Ale tutaj jest za mało informacji, żeby jednoznacznie się wypowiedzieć. Także czynników może być bardzo wiele, wszystko zależy od tego na jakiej wysokości doszło do tych zaburzeń.
„Gazeta Polska” w tekście poprzedzającym komunikat podkomisji smoleńskiej twierdziła, że na 40 metrach. Co to mogłoby oznaczać?
Jeżeli to było na 40 metrach, to jedynym naturalnym czynnikiem, który mógłby wywołać takie zaburzenia jest uskok wiatru, a tego jak wspomniałem nie było. Nie było samolotu, który by leciał przed tupolewem, więc w tym sensie atmosfera powinna być czysta, czyli opływ powietrza musiał być stały i nie powinno być żadnych zakłóceń. Jeżeli do nich doszło, to coś tę atmosferę wokół samolotu musiało zaburzyć. Jej zakłócenie musiało być bardzo gwałtowne i samolot nagle stracił siłę nośną. To tak, jak samochód wjeżdżając jedną stroną w głęboką kałużę nagle nas ściąga, choć chcemy jechać prosto. Tu mamy taką samą zasadę.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/364461-nasz-wywiad-wosztyl-podkomisja-ujawnia-rzeczy-niewygodne-dla-komisji-millera-i-mak-czekam-na-koncowy-przekaz-i-wyniki-badan?strona=2