To jest kolejna odsłona tego procesu. Zeznawać będą: Anna Kostarz z szefostwa Służby Ruchu Lotniczego, Agata Dudek i Barbara Wojtyra z Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej oraz kapelan Marek Kwieciński z Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Grzegorz Januszko, ojciec Natalii Januszko, stewardesy na Tu-154M, która zginęła w katastrofie smoleńskiej.
wPolityce.pl: Kolejni świadkowie zostaną przesłuchani jutro w procesie Tomasza Arabskiego, byłego szefa kancelarii premiera, sądzonego za niedopełnienie obowiązków przy organizacji wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu 10 kwietnia 2010 r. Często uczestniczy Pan w tych przesłuchaniach, jak je Pan ocenia?
Grzegorz Januszko: Tak, kiedy mogę przychodzę do sądu, jutro również będę. To jest kolejna odsłona tego procesu. Zeznawać będą: Anna K. z szefostwa Służby Ruchu Lotniczego, Agata D. i Barbara W. z Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej oraz kapelan Marek K. z Ordynariatu Polowego Wojska Polskiego. Tutaj wciąż wiele jest niejasności, jak wizyta w Smoleńsku była przygotowywana. Dlaczego Tomasz Arabski zdecydował się rozmawiać w cztery oczy z pracownikami władz rosyjskich, wypraszając z restauracji w Moskwie nawet tłumaczy z ambasady polskiej w Rosji. O czym oni tam rozmawiali? O czym rozmawiał pan Tusk na molo z panem Putinem?
Raczej nie o pogodzie jak twierdził Tusk, bo mimika ich twarzy na to nie wskazywała.
To prawda. Bardzo dwuznaczna jest także rola pana Sikorskiego. Różnica między poprzednim śledztwem, a obecnym jest taka, że teraz faktycznie jest śledztwo i ewentualnie będziemy mieli konkluzje, a przedtem były konkluzje a potem śledztwo, które podporządkowywało wszystkie konkluzje do tego, co było zawyrokowane 10 minut po katastrofie. Pamiętamy, że pan Sikorski dzwonił do pana Jarosława Kaczyńskiego mówiąc mu, że dzwonił do niego ambasador Bahr, który rzekomo widział w mglisty poranek ze 150 m, że na miejscu katastrofy nie ma żadnych odznak życia. Nie wiem czy to był dalekowidz czy jasnowidz, ale to przedziwne, że padła taka deklaracja. Później były różne teorie dlaczego tak się stało: cztery podejścia, radiolatarnie, światła lotniska itd. Finalnym efektem tego był raport Millera, który okazał się wersją „kopiuj -wklej” rosyjskiego raportu.
Świadków w procesie Arabskiego przybywa. Sprawa zmierza do rozwikłania czy się zapętla?
Trudno powiedzieć. Część zeznań było za zamkniętymi drzwiami pod klauzulą tajemnicy, z nie bardzo wiadomych dla mnie powodów. Tak było np. w przypadku generała Janickiego, byłego szefa BOR. Z kolei wiele innych osób, które zeznawały twierdziło, że wielu rzeczy nie pamiętają. Ta powszechna amnezja wydaje się być dosyć poważnym problemem dla ówczesnego obozu rządzącego. Brak pamięci, zrzucanie winy na osoby, które już nie żyją i nie mogą się obronić, to rzecz tutaj powszechna. Te osoby jednak w kolejnych zdaniach twierdziły, że były rzekomo największymi przyjaciółmi tych osób, które straciły życie w Smoleńsku. Był to raczej przygnębiający spektakl. MON przekazało Prokuraturze Krajowej kolejne dokumentny obciążające Donalda Tuska w sprawie katastrofy smoleńskiej. Liczy Pan na to, że prokuratura postawi mu zarzuty?
Ewentualne zarzuty -jeśli komukolwiek mają być stawiane-to chyba raczej w pierwszej kolejności właśnie panu Tuskowi. On sam powiedział przecież na spotkaniu z rodzinami, że bierze na siebie odpowiedzialność za wszystkie decyzje, które były podejmowane. To jasna i jednoznaczna deklaracja. Mówił o decyzjach związanych ze sposobem procedowania tego, to znaczy przyjęciem konwencji chicagowskiej. Twierdził, że to było najlepsze wyjście. Ale najlepsze według kogo i dlaczego? Tego nigdy nie usłyszeliśmy, w każdym razie ja nie usłyszałem jakie autorytety prawne to zaopiniowały. Bo zdaje się, że pierwsze spotkanie po katastrofie miał raczej ze swoimi PR-owcami i najbliższymi współpracownikami, a nie z prawnikami, specjalistami prawa międzynarodowego. Te decyzje były podejmowane dosyć szybko, jest więc szereg pytań, na które chciałbym otrzymać odpowiedź. Np. kto poleciał wraz z ówczesnym premierem do Smoleńska po katastrofie. Tam było bardzo mało nazwisk osób, które de facto były specjalistami, raczej były to osoby do ustawiania ludzi do fotografii. A tak naprawdę wtedy potrzebni byli raczej ludzie, którzy założyliby kalosze, kombinezony i zaczęli robić wszystkie czynności, które są wymagane na miejscu katastrofy.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/361859-nasz-wywiad-januszko-o-procesie-arabskiego-powszechna-amnezja-wydaje-sie-byc-dosyc-powaznym-problemem-dla-owczesnego-obozu-rzadzacego