Jeżeli mówimy o pewnym uspokojeniu sytuacji to myślę, że to nastąpi dopiero po całkowitym wyjaśnieniu katastrofy, czyli udowodnieniu tego, co tam naprawdę się stało, znalezieniu osób odpowiedzialnych, które poprzez swoje zaniedbania czy przekroczenie uprawnień doprowadziły do takiej sytuacji i pociągnięcie ich do odpowiedzialności karnej, bo polityczną już ponieśli
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Janusz Walentynowicz.
wPolityce.pl: Zakończenie Marszów Pamięci w 8 rocznicę katastrofy smoleńskiej i wybudowanie pomników w Warszawie wyciszy emocje społeczne?
Janusz Walentynowicz: Myślę, że jest to naturalna konsekwencja pewnych zdarzeń. Jak dobrze pamiętam ideą rozpoczęcia tych przemarszów w miesięcznice katastrofy smoleńskiej była idea, żeby nie dać o niej zapomnieć, zamieść pod dywan, lecz doprowadzić do misternego śledztwa. Te marsze miały trwać tak długo, dopóki zostanie wyjaśniona katastrofa. Z tego, co wczoraj powiedział prezes Jarosław Kaczyński wyłania się niejako zakończenie tego wszystkiego. Aczkolwiek myślę, że jest to bardziej sugestia, aniżeli stwierdzenie, że tych miesięcznic będzie 96, gdyż podkomisja prof. Nowaczyka i dr. Berczyńskiego musi zrobić swoje. Na to jest potrzebny czas i spokój, anie medialny szum. Myślę, że te comiesięczne marsze zakończą się tak, jak to było zapowiedziane, czyli w momencie wyjaśnienia katastrofy i upamiętnienia ofiar katastrofy pomnikami na Krakowskim Przedmieściu.
Jak przyjął Pan ostatnie ustalenia podkomisji, że destrukcja samolotu zaczęła się już przed brzozą oraz że na jego szczątkach są ślady wybuchu?
O tym, że szczątki samolotu znaleziono przed brzozą wiadomo już od bardzo dawna. A to, że są ślady wybuchu też jest do udowodnienia, ponieważ poszycie, z którego był zbudowany samolot ma tzw. pamięć. I zupełnie inaczej wygląda kawałek metalu, który uległ wgnieceniu na skutek uderzenia w coś, a zupełnie inaczej ten, który został rozerwany jakąś siłą powodującą nagły wzrost ciśnienia. To wszystko, nawet na bazie tych fragmentów, które zostały znalezione i przywiezione do Polski oraz zdjęć, którymi dysponowała prokuratura wojskowa, a obecnie ma w posiadaniu podkomisja smoleńska- można stwierdzić z olbrzymim prawdopodobieństwem, graniczącym z pewnością, co było przyczyną rozpadu samolotu.
Nawet nie mając dostępu do wraku?
Myślę sobie, że dostęp do niego jedynie by ułatwił potwierdzenie tych tez. Wydarzyła się eksplozja, która spowodowała, że samolot jak już dolatywał do brzozy, to się rozpadał. Są zeznania naocznych świadków, którzy o tym mówili, lecz zostały one kompletnie pominięte w raporcie komisji Millera. Fakt, że Rosjanie nie chcą nam oddać wraku potwierdza jedynie teorię, że wydarzyło się coś innego niż zwykła katastrofa. Bo gdyby to było tak, jak twierdzą Rosjanie, to jaki byłby sens przetrzymywania tego wraku w Rosji? Ponieważ metal, jak mówiłem, posiada pamięć, to nie chcą go oddać.
Wracając do miesięcznic. Jeżeli one faktycznie się zakończą, to nastąpi pewne wyciszenie, jak sugeruje Cezary Jurkiewicz z PiS, czy może zacznie się kolejna walka o pomniki?
Ten kolejny etap nastanie, aczkolwiek bardzo bym chciał, żeby do tego nie doszło. Natomiast jeżeli mówimy o pewnym uspokojeniu sytuacji to myślę, że to nastąpi dopiero po całkowitym wyjaśnieniu katastrofy, czyli udowodnieniu tego, co tam naprawdę się stało, znalezieniu osób odpowiedzialnych, które poprzez swoje zaniedbania czy przekroczenie uprawnień doprowadziły do takiej sytuacji i pociągnięcie ich do odpowiedzialności karnej, bo polityczną już ponieśli. Zresztą odpowiedzialność polityczna to jest eufemizm, enigmatyczne pojęcie, które tak naprawdę niczego za sobą nie niesie. Tutaj należy się odpowiedzialność karna i dopiero wtedy nastąpi jakieś uspokojenie w społeczeństwie.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/352821-nasz-wywiad-janusz-walentynowicz-uspokojenie-w-spoleczenstwie-nastapi-gdy-osoby-odpowiedzialne-za-1004-poniosa-odpowiedzialnosc-karna