Córka generała Potasińskiego mówiła, że przywieziono tatę w workach na śmieci. Gdy dowiedziałam się, jak było w przypadku mojego męża, coś we mnie pękło, wszystko zakrzyczało i stwierdziłam, że ja też zacznę mówić „dosyć”
— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Mariola Karweta, wdowa po admirale Andrzeju Karwecie, który zginął w katastrofie smoleńskiej.
Polityce.pl: Pani wczorajsza konferencja była bardzo przejmująca. Nie wszystkie media ją jednak rzetelnie odnotowały.
Mariola Karweta: Ktoś mi powiedział, że w TVN i Polsacie w ogóle nie było relacji z mojej konferencji, a w Gdyni były przecież wszystkie telewizje od prawa do lewa. Jeżeli tak faktycznie było, to świadczy to o „wolności” tych mediów, jak one funkcjonują. Mówi się teraz, że media nie są wolne, a te niby „wolne” biorą udział w konferencji, a potem nie ma nawet żadnego słowa z niej. Dziś w TVN zrobili wielkie halo z rzekomego konfliktu, jaki jest miedzy prezydentem a ministrem obrony. Ilu mają gości, którzy mówią, że tak nie powinno być i będą to cały czas teraz wałkowali, natomiast to, co im nie pasuje tego nie ma, mimo że byli w Gdyni. TVN sam jakoś znalazł mój telefon, zadzwonili i spytali czy mogą przyjść na konferencję. Odparłam, że oczywiście tak, bo konferencja jest otwarta dla wszystkich. Polsat gdzieś też się pojawił, a potem cisza, spokój, nic nie ma.
Powiedziała Pani, że w trumnie męża było w sumie 8 osób?
Tak. Choć trudno powiedzieć czy nawet nie więcej. W trumnie było osiem osób, w tym mój mąż i jeszcze dwa szczątki tzw. NN (niezidentyfikowane), które mogą należeć zarówno do mojego męża, tych osób, które były z nim w trumnie, jak i do zupełnie innych.
Obok worków na śmieci ze szczątkami była też żółta reklamówka. Co w niej dokładnie było?
Też szczątki. Pakowano je w to, co było pod ręką. Wrzucili tam jakieś szczątki wrzucili je do trumny, pewnie już im się worka nie chciało rozwiązać. Nie wiem na jakiej zasadzie to się odbywało. Zrozumiałabym nawet, że w ten sposób zbierano szczątki, ale tak ich się nie grzebie. O to mam pretensje. Zamiast całunu, szacunku, są worki na śmieci.
Rosjanie w tak haniebny sposób potraktowali elitę wojskową, najwyższych dowódców innego państwa.
Córka generała Potasińskiego mówiła, że przywieziono tatę w workach na śmieci. Gdy dowiedziałam się, jak było w przypadku mojego męża, coś we mnie pękło, wszystko zakrzyczało i stwierdziłam, że ja też zacznę mówić „dosyć”. Nie jestem agresywną osobą, więc ten krzyk jest w cudzysłowie, ale tego nie można tak zostawić.
Dramatyczne jest to, że politycy z PO nie poczuwają się do żadnej odpowiedzialności. .
Nie rozumiem tego, tu każde słowo boli. Wczoraj powiedziałam, że jesteśmy jak tarcze strzelnicze, można w nas uderzać wszystkim bez żadnego zastanowienia, że to rani i boli, a także wiąże się z naszym cierpieniem. To jest jednak nieważne i dla jakichś politycznych celów krzyczy się próbując wprowadzić w głowy ludzi jakiś sposób myślenia. Na konferencji powiedziałam o pelikanach, że ludzie połykają te informacje w żaden sposób ich nie przerabiając, czy nie analizując. Zwróciłam się też do mediów z prośbą: „Jesteście IV władzą, powinniście kontrolować wszystkich, którzy działają w polityce. Tylko wy możecie zmusić polityków do mówienia prawdy. Mówiłam też o złotym rogu: „To wy macie zloty róg z „Wesela” Wyspiańskiego, i odpowiedzialność za to, co się dzieje.
W innych trumnach też mogą być szczątki Pani męża?
Tak. Na pewno były w czterech trumnach otwieranych wcześniej, w sumie siedem rożnych szczątków należących do mojego męża. Więc nie mogę założyć, że w żadnej innej trumnie już tych szczątków nie będzie. Nie wiem skąd wzięły się te szczątki, które po 5 latach od katastrofy chowałam w grobie. Może też były w którejś trumnie wcześniej otwieranej? Nie mam pojęcia. Nikt mi na to nie udzielił odpowiedzi. Miałam już dość pisania podań, próśb, wniosków, bo to się z niczym nie wiązało. Zwracałam się o pomoc do rożnych osób, gdyż byliśmy w bardzo trudnej sytuacji, a koszt emocjonalny napisania czegokolwiek był ogromny. Nie jest łatwo o coś prosić, opisywać sytuację w jakiej człowiek się znajduje, a efekt tego był żaden, oprócz poczucia upokorzenia. Stwierdziłam, że żadnych wniosków nie będę już pisała, skoro prokuratura, która prowadzi śledztwo nie może mi powiedzieć gdzie i w jakich okolicznościach zostały znalezione szczątki mojego męża, które w 2015 roku chowałam. Stąd na razie wstrzymuje się z pogrzebem, bo to za każdym razem są emocje.
Donald Tusk po wyjściu z Prokuratury Krajowej stwierdził, że niczego się nie obawia. Wciąż liczy Pani na rozliczenie tamtej władzy?
Nie chce tutaj mieszać się w jakąkolwiek politykę, nie mnie oceniać, ale mogę to porównać do wojska. Tu jest odpowiedzialności. Dowódca odpowiada za wszystko, co podwładni zrobili niewłaściwie. Jeżeli coś się wydarzy i jeśli prawdziwa wina leży nawet po stronie jakiegoś mechanika okrętu, to odpowiedzialność jest tego, który zawinił i również dowódcy. Są wyciągane konsekwencje wobec osoby, która zawiniła i która nadzorowała.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/352435-nasz-wywiad-mariola-karweta-gdy-dowiedzialam-sie-jak-potraktowano-szczatki-mojego-meza-ktory-zginal-1004-cos-we-mnie-peklo
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.