Współczuje prokuraturze. Osiem godzin takich opowieści Tuska, to naprawdę trudno wytrzymać. On mówi na co ma ochotę w danym momencie
— powiedziała Ewa Kochanowska w programie „Gość Wiadomości”, odnosząc się do słów Donalda Tuska, który po przesłuchaniu w prokuraturze przekonywał, że nie było zakazu otwierania trumien ofiar katastrofy smoleńskiej.
Wdowa po Januszu Kochanowski, Rzeczniku Praw Obywatelskich, który zginął w Smoleńsku, mówiła, że zakaz otwierania trumien został ogłoszony wprost jeszcze w Moskwie przez polskich urzędników.
W Moskwie 12 kwietnia nad ranem jego urzędnicy - szef Kancelarii i minister zdrowia powiedzieli rodzinom, że trumny nie będą otwierane w Polsce. Trudno mówić, że to wina prokuratury, która nie podjęła stosownych działań. Jego urzędnicy w kilkadziesiąt godzin po katastrofie już to mówili
— powiedziała Kochanowska.
Bardzo mnie irytuje ten eufemizm „trumny nie będą otwierane”. On oznacza rzecz straszną - nigdy nie dowiemy się jaka jest zawartość tych trumien
— dodała.
Pytana o to, na jakie przepisy powoływali się Kopacz i Arabski, powiedziała:
Za każdym razem powoływali się na inne przepisy. Ewa Kopacz trzymała się przepisów sanitarnych, które zabraniają otwierania trumien w odpowiednim czasie. To oczywiste, że jest to wykręt i nie należy się nim specjalnie zajmować
— stwierdziła.
Powoływano się także na to, że wszelkie badania zostały wykonane w Moskwie i nie ma powodu ich powtarzać. Deklarowano także wielkie zaufanie do Rosjan
— dodała.
Przedstawiła też jak wyglądała sytuacja po samej katastrofie, jak traktowano rodziny.
Chciałabym przypomnieć co się działo po katastrofie. Faktografia będzie w tym wypadku lepsza od spekulacji i wspomnień. Wiele osób pamięta, że 10 kwietnia ABW weszła do wielu mieszkań, do wielu wdarła się, w celu pobrania materiału genetycznego. (…) Po co? To znakomite pytanie, na które nie ma odpowiedzi
— powiedziała Kochanowska.
Władze rosyjskie zdecydowały 12 kwietnia, że będą dokonywały identyfikacji na podstawie badań genetycznych. Zebrali się do tego stosunkowo porządnie. Już 17 kwietnia dali Polakom pełen zestaw próbek, duplikat swoich, które przepadły w czeluściach jakichś laboratoriów. Wydawało się, że naczelna zasada identyfikacji, pobierania próbek DNA i badania ciał ma mieć miejsce. Po czym nagle okazało się, że nie, zrobił się wielki pośpiech. Łącznie z tym, że naciskano na Rosjan, by jak najszybciej zakończyli swoje czynności. Rosjanie bardzo chętnie zakończyli. Jest dokument już z 15 kwietnia, że oddają co mają i Polacy nie będą zgłaszali do tego żadnych zastrzeżeń. I tutaj widzimy tę linię, za którą Polacy się wycofali
— dodała.
Odrzuciła twierdzenia części komentatorów i polityków, że to rodziny ofiar naciskały na jak najszybszy transport ciał do Polski.
Rodziny były w szoku i żałobie, albo raczej wolały poczekać niż naciskać. Zresztą kto by nas tam chciał słuchać?
— powiedziała.
Rodziny już w Rosji żądały otwarcia trumien.
Rodziny już w Moskwie zgłaszały ten postulat. Tam się odbyła ogromna awantura. Mówiono nam, że trumny są pod jurysdykcją rosyjską i nie mogą być otwierane
— stwierdziła Ewa Kochanowska.
mly/TVP Info
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/351916-jak-wygladala-sprawa-zakazu-otwierania-trumien-kochanowska-za-kazdym-razem-powolywali-sie-na-inne-przepisy-deklarowano-takze-wielkie-zaufanie-do-rosjan