Kościół jest w trudnej sytuacji i w sumie rozumiem, że nie bardzo angażuję się w tę sprawę. Ale myślę, że pomogłyby zakulisowe rozmowy. Należy dyskretnie wpłynąć na obie strony, jeżeli oczywiście na totalną opozycję da się wpłynąć dobrym słowem, bo czasami mam wątpliwość, czy to jest możliwe
— mówi historyk prof. Wojciech Roszkowski w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Poziom emocji wokół miesięcznic smoleńskich organizowanych na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie wzrasta. Przeciwnicy organizują „kontrmiesięcznice”. Co pan sądzi o wydarzeniach, jakie narastają od kilku miesięcy?
Prof. Wojciech Roszkowski: Sytuacja stała się strasznie trudna. Potrzeba więcej rozwagi. Należy doprowadzić do uspokojenia sytuacji. Będzie to jednak trudne, bo obie strony umacniają się w uporze. Totalna opozycja zaczyna przekraczać prawo, pojawiają się zachowania graniczące z przestępstwami.
Problem polega na tym, że miesięcznice nabrały charakteru mieszanego, religijno-politycznego. O ile charakter polityczny w czasach, gdy PiS był w opozycji był zrozumiały, bo był rodzajem protestu przeciwko zaniechaniu, przeciwko matactwu ze strony poprzednich władz to teraz już nie ma takiej potrzeby. Władza spoczywa w rękach PiS i do PiS należy prowadzenie śledztw i wyjaśnianie katastrofy. Upamiętnienie ofiar mogłoby mieć charakter bardziej symboliczny, a mniej polityczny. Część polityczna wystąpień działa na przeciwników jak płachta na byka. Nie twierdzę, że po tamtej stronie nie ma „byków”, ale drażnienie jest zbyteczne. Ofiary należy upamiętnić ofiary w sposób godny, ale tutaj zaczyna to być element ulicznej przepychanki, która nie ma dobrej wymowy i nie jest dobrym sygnałem dla społeczeństwa.
Wydarzenia na Krakowskim Przedmieściu zaczynają przypominać zdarzenia sprzed siedmiu lat, kiedy przeszkadzano osobom, które się tam modliły.
Pamiętam dramatyczny rozwój sytuacji pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu, to zakończyło się strasznie. Barbarzyńcy zwyciężyli dlatego, że ludzie, których chcieli w sposób skromny, godny i właściwy upamiętniać ofiary, zostali zepchnięci do kategorii oszołomów i w gruncie rzeczy sami wycofali się. Demonstracje w obronie krzyża skurczyły się, ponieważ nie chciano prowokować barbarzyńców.
Obawia się pan, że barbarzyństwo będzie narastało?
Nie wiem, czy będzie narastało, ale istnieje takie zagrożenie. Chyba nie ma potrzeby, żeby ono się zwiększało.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Kościół jest w trudnej sytuacji i w sumie rozumiem, że nie bardzo angażuję się w tę sprawę. Ale myślę, że pomogłyby zakulisowe rozmowy. Należy dyskretnie wpłynąć na obie strony, jeżeli oczywiście na totalną opozycję da się wpłynąć dobrym słowem, bo czasami mam wątpliwość, czy to jest możliwe
— mówi historyk prof. Wojciech Roszkowski w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Poziom emocji wokół miesięcznic smoleńskich organizowanych na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie wzrasta. Przeciwnicy organizują „kontrmiesięcznice”. Co pan sądzi o wydarzeniach, jakie narastają od kilku miesięcy?
Prof. Wojciech Roszkowski: Sytuacja stała się strasznie trudna. Potrzeba więcej rozwagi. Należy doprowadzić do uspokojenia sytuacji. Będzie to jednak trudne, bo obie strony umacniają się w uporze. Totalna opozycja zaczyna przekraczać prawo, pojawiają się zachowania graniczące z przestępstwami.
Problem polega na tym, że miesięcznice nabrały charakteru mieszanego, religijno-politycznego. O ile charakter polityczny w czasach, gdy PiS był w opozycji był zrozumiały, bo był rodzajem protestu przeciwko zaniechaniu, przeciwko matactwu ze strony poprzednich władz to teraz już nie ma takiej potrzeby. Władza spoczywa w rękach PiS i do PiS należy prowadzenie śledztw i wyjaśnianie katastrofy. Upamiętnienie ofiar mogłoby mieć charakter bardziej symboliczny, a mniej polityczny. Część polityczna wystąpień działa na przeciwników jak płachta na byka. Nie twierdzę, że po tamtej stronie nie ma „byków”, ale drażnienie jest zbyteczne. Ofiary należy upamiętnić ofiary w sposób godny, ale tutaj zaczyna to być element ulicznej przepychanki, która nie ma dobrej wymowy i nie jest dobrym sygnałem dla społeczeństwa.
Wydarzenia na Krakowskim Przedmieściu zaczynają przypominać zdarzenia sprzed siedmiu lat, kiedy przeszkadzano osobom, które się tam modliły.
Pamiętam dramatyczny rozwój sytuacji pod krzyżem na Krakowskim Przedmieściu, to zakończyło się strasznie. Barbarzyńcy zwyciężyli dlatego, że ludzie, których chcieli w sposób skromny, godny i właściwy upamiętniać ofiary, zostali zepchnięci do kategorii oszołomów i w gruncie rzeczy sami wycofali się. Demonstracje w obronie krzyża skurczyły się, ponieważ nie chciano prowokować barbarzyńców.
Obawia się pan, że barbarzyństwo będzie narastało?
Nie wiem, czy będzie narastało, ale istnieje takie zagrożenie. Chyba nie ma potrzeby, żeby ono się zwiększało.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/348096-nasz-wywiad-prof-roszkowski-o-zaklocaniu-miesiecznic-sytuacja-stala-sie-strasznie-trudna-potrzeba-wiecej-rozwagi-nalezy-doprowadzic-do-uspokojenia-sytuacji