Pierwsza wolontariuszka III RP przystąpiła do ofensywy. Udziela wywiadu za wywiadem. Uaktywniła się w mediach społecznościowych. Szukając dla siebie ratunku wali na oślep, nie zważając na słowa. I ma nas wszystkich za półgłówków, którzy wbrew faktom, wbrew dokumentom, wbrew zdjęciom i wbrew relacjom wielu świadków uwierzą właśnie jej.
W tefałenie opowiadała, że rodziny miały możliwość uczestniczenia w składaniu szczątków ofiar do trumien i zamykaniu ich. Tyle że nie znalazła się jeszcze rodzina, która by to potwierdziła. Wiele natomiast przeczy tej zaskakującej informacji.
Mówiła też, że przyczyn skandali wychodzących na jaw po ekshumacjach trzeba szukać… na pokładzie tupolewa:
Nie byłoby tego kłopotu i rozczłonkowanych ciał, gdyby nie to, że ta katastrofa miała miejsce w wyniku właśnie złej decyzji podjętej w ekstremalnych warunkach. (…) Ktoś musiał zdecydować, że lądują w tak ekstremalnych warunkach. Jeśli w nagraniu z czarnej skrzynki słyszymy, że nie podjęta jest decyzja, to ktoś tę decyzję podjął. Ktoś zdecydował, by w tych trudnych warunkach lądować.
Być może pani premier (za jakie grzechy Polaków?!) jeszcze o tym nie słyszała, być może przez lata była zbyt zarobiona pomaganiem ludziom i nie docierały do niej wieści o sprawie najbardziej poruszającej jej rodaków. Poinformujmy więc: nikt nie podjął decyzji o lądowaniu, załoga TU-154M wykonywała próbne podejście do lądowania, które z lądowaniem nie ma nic wspólnego. Przeciwnie – pilot podjął decyzję o odejściu na drugi krąg. Dowodem na to jest nagranie z czarnej skrzynki. Natomiast wypowiedź szefa protokołu dyplomatycznego, do której pije Kopacz, iż „nie ma jeszcze decyzji prezydenta, co robimy” odnosiła się do informacji załogi o braku warunków do lądowania i kwestii do rozważenia: czekamy na poprawę pogody, czy kierowaniu się na lotnisko zapasowe.
Jeszcze dziwniejsze rzeczy wygadywała w rozmowie z Radiem Plus.
Nie potrafiła odpowiedzieć, jak to możliwe, że w dokumentach ministerstwa zdrowia czytamy, iż była odpowiedzialna za koordynację procesu identyfikacji zwłok, skoro – jak twierdzi – pojechała do Moskwy tylko po to, by pomagać rodzinom przetrwać ten trudny czas.
Radio Plus: - Jeśli MZ informuje, że pani odpowiada za proces koordynacji, to jak to rozumieć?
Ewa Kopacz: Każda ta osoba miała bezpiecznie dojechać… Rodziny narzekały, że zbyt długo to trwa. Pozostali czekali w nieskończoność. Szybka moja reakcja - by tych punktów uruchomić więcej. Trzeba było, tak uważam, że jeśli ktoś chce włożyć do trumny osobistą rzecz… Postawiłam się, by można było to zrobić.
Postawiła się! Ona się postawiła! W jakiej jeszcze sprawie stanęła na wysokości zadania?
Radio Plus: Czy cokolwiek ma Pani sobie do zarzucenia?
Kopacz: Jeśli ktokolwiek z rodzin powie, że chodził głodny, że czegoś im zabrakło, to jestem w stanie powiedzieć tak: zadbaliśmy o wszystko - i o to, by nie byli głodni…
I wreszcie na pytanie, dlaczego (jako pomoc dla polskich rodzin) uczestniczyła w spotkaniu z Putinem odpowiada:
Nie pojechałam tam jako minister zdrowia. Nie rozmawiałam tam o stanie uzębienia czy wymianie studentów na akademiach medycznych.
Elegancko powiedziane…
Pani Kopacz ma coraz większy problem. Wymyśla coraz bardziej absurdalne historyjki, albo powiedzmy wprost: coraz gęściej kłamie. A fakty jakoś nie chcą się do tych kłamstw dostosować.
Jak ulał pasują tu słowa kończące drugą zwrotkę piosenki trawestowanej w tytule.
Zdrada płynie z ust…
CZYTAJ TAKŻE:
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/343395-nie-klam-ewka-bo-tu-miejsca-brak-fakty-jakos-nie-chca-sie-do-tych-klamstw-dostosowac
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.