Mimo, że każda kolejna informacja o zamianie ciał ofiar katastrofy smoleńskiej wywołuje zrozumiałe oburzenie to emocje te są już inne niż wtedy, w 2010 roku. Ewa Kopacz mając świadomość, że trumny nie będą w Polsce otwierane, mogła mówić i obiecywać wszystko. Zapewniać o najlepszej współpracy z Rosjanami i ich empatii. Przecież nikt nigdy miał tego nie sprawdzić.
Taka narracja była konieczna, by zachować twarz, polityczną przyszłość, a śmiem twierdzić, że nawet dać sobie fizyczne bezpieczeństwo. Pamiętam dokładnie emocje z Krakowskiego Przedmieścia, atmosferę podniosłości, zjednoczenia, ale też trudnej do określenia agresji, która kierowała się raczej wewnątrz każdego z nas niż wobec kogokolwiek. Gryzły nas wtedy pytania, jak do tego mogło dojść, czy to w ogóle możliwe, kto jest winien. Gdyby na to wszystko, na to delikatne poczucie przegranej, bo tak należało rozpatrywać tę tragedię, nałożyły się informacje o haniebnych „pomyłkach” przy identyfikacjach ciał i o tym jak traktowano szczątki polskiej elity w rosyjskim prosektorium, to agresja mogłaby wybuchnąć na zewnątrz.
Platforma wiedziała o co wtedy gra. Gdyby to, co dzisiaj wiemy o „pomyłkach” przy składaniu do trumien ofiar 10/04 wypłynęło w 2010 roku, to partia Donalda Tuska zostałaby zmieciona z powierzchni ziemi. Na zawsze. Gdyby wtedy udowodniono Ewie Kopacz, że drżącym głosem w Sejmie opowiada banialuki, to jej polityczna kariera natychmiast by się skończyła. Nie byłoby wygranej Platformy, bo nie byłoby Platformy. Nie byłoby wygranej Bronisława Komorowskiego, bo ówczesny marszałek sejmu znalazłby się na peryferiach polityki. Dlatego tak ważne było dla nich utrzymywanie tej fikcji o dobrej polsko - rosyjskiej współpracy.
Odepchnięcie przed siebie kłopotliwej prawdy o tym, co działo się po katastrofie smoleńskiej spowodowało, że emocje ostygły, a ludziom tak udało się namieszać w głowach, że dzisiaj nawet najbardziej szokujące fakty można próbować podważyć. Tak niestety wciąż dzieje się w odbiorze społecznym, choć fotografie takie, jak te, które wraz z Markiem Pyzą ujawniliśmy w najnowszym numerze „wSieci” otwierają oczy niedowiarkom. Pokazaliśmy, jak było naprawdę. Za co Ewa Kopacz dziękowała Rosjanom, co nazywała dobrą współpracą. Tego już obronić się nie uda, bez względu na to, jaką wersję ówczesna minister zdrowia poda w zaprzyjaźnionych mediach.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/343288-ukrywajac-prawde-o-makabrycznych-zamianach-cial-w-2010-roku-platforma-walczyla-o-zycie-dlatego-tak-brneli-w-klamstwa