Nasza rzeczywistość posmoleńska jest jednocześnie i koszmarem i czarną komedią pomyłek. Złoczyńcy zostali nagrodzeni. Tomasz Arabski został ambasadorem w Hiszpanii, Marian Janicki został awansowany na generała dywizji, Ewa Kopacz została premierem, Jerzy Miller był wojewodą małopolskim, a potem ministrem spraw wewnętrznych i administracji, Radosław Sikorski ministrem spraw zagranicznych, Bronisław Komorowskim prezydentem, Michał Boni jest europosłem, a Donald Tusk przewodniczącym Rady Europejskiej.
To się wydaje wręcz niemożliwe, ale takie są fakty. Ludzie, którzy odegrali co najmniej dwuznaczną rolę w związku z katastrofą smoleńską mieli i mają się świetnie.
Bulwersujące wyniki ekshumacji boleśnie przywołują tamten czas. Czas kiedy „państwo zdało egzamin”. Jak to się mogło wydarzyć, że ludzie tej kategorii mogli tyle lat sprawować w Polsce rządy?
Pospolici kłamcy i krętacze, którzy w momencie próby okazali się zupełnie niegodni piastowanych funkcji. Tak po prawdzie dopuścili się zdrady, wspierając obce mocarstwo w hańbieniu Polski. I nawet taśmy, które wyciekły z „Sowa&Przyjaciele”, choć nadszarpnęły ich szemrany imidż i doprowadziły do ewakuacji Donalda Tuska, nie spowodowały politycznego przepadnięcia tego odrażającego towarzystwa.
Za nic nie ponieśli odpowiedzialności. A samopoczucie mają całkiem dobre. Nawet tak jak Ewa Kopacz od początku domagali się podziękowań i wdzięczności. Synowa Zbigniewa Wassermana wspomina jej wypowiedź podczas identyfikacji ofiar jeszcze w Moskwie w kwietniu 2010 r.
My tutaj sobie porozmawiamy, a byłoby dobrze, gdybyście umieścili dla mnie w internecie jakieś podziękowanie. Bo wrócimy do Polski i będą mieć do mnie o wszystko pretensje.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Oburzające słowa Ewy Kopacz do rodzin smoleńskich: „Byłoby dobrze, żebyście umieścili dla mnie w internecie jakieś podziękowanie”
Skąd to przeświadczenie już wtedy, że mogą być jakiekolwiek pretensje, jeśli wszystko się robiło bez zarzutu?
Ewa Kopacz 13 kwietnia 2010 r:
Pracujemy jak jedna wspólna rodzina. I powiem szczerze – po raz pierwszy jestem świadkiem tak dobrej współpracy i uzupełniania się w tej pracy nawzajem.
Potem w Sejmie, tych, którzy podważali jej ciężki trud „ramię w ramię z rosyjskimi patomorfologami” i przekopywanie ziemi na metr w głąb, nazywała szubrawcami.
Teraz rozgłasza, że wtedy do Moskwy pojechała jako wolontariuszka. Cóż trzeba przyznać, że po smoleńskim żółwiku Tuska z Putinem, sam premier i jego kompani dostali takiego mojra, że nikt się pewnie do Moskwy nie rwał.
Co może dać przesłuchanie Ewy Kopacz w prokuraturze? Ano oczywiście nic. Przecież to niewinna osoba.
Czytaj dalej na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Nasza rzeczywistość posmoleńska jest jednocześnie i koszmarem i czarną komedią pomyłek. Złoczyńcy zostali nagrodzeni. Tomasz Arabski został ambasadorem w Hiszpanii, Marian Janicki został awansowany na generała dywizji, Ewa Kopacz została premierem, Jerzy Miller był wojewodą małopolskim, a potem ministrem spraw wewnętrznych i administracji, Radosław Sikorski ministrem spraw zagranicznych, Bronisław Komorowskim prezydentem, Michał Boni jest europosłem, a Donald Tusk przewodniczącym Rady Europejskiej.
To się wydaje wręcz niemożliwe, ale takie są fakty. Ludzie, którzy odegrali co najmniej dwuznaczną rolę w związku z katastrofą smoleńską mieli i mają się świetnie.
Bulwersujące wyniki ekshumacji boleśnie przywołują tamten czas. Czas kiedy „państwo zdało egzamin”. Jak to się mogło wydarzyć, że ludzie tej kategorii mogli tyle lat sprawować w Polsce rządy?
Pospolici kłamcy i krętacze, którzy w momencie próby okazali się zupełnie niegodni piastowanych funkcji. Tak po prawdzie dopuścili się zdrady, wspierając obce mocarstwo w hańbieniu Polski. I nawet taśmy, które wyciekły z „Sowa&Przyjaciele”, choć nadszarpnęły ich szemrany imidż i doprowadziły do ewakuacji Donalda Tuska, nie spowodowały politycznego przepadnięcia tego odrażającego towarzystwa.
Za nic nie ponieśli odpowiedzialności. A samopoczucie mają całkiem dobre. Nawet tak jak Ewa Kopacz od początku domagali się podziękowań i wdzięczności. Synowa Zbigniewa Wassermana wspomina jej wypowiedź podczas identyfikacji ofiar jeszcze w Moskwie w kwietniu 2010 r.
My tutaj sobie porozmawiamy, a byłoby dobrze, gdybyście umieścili dla mnie w internecie jakieś podziękowanie. Bo wrócimy do Polski i będą mieć do mnie o wszystko pretensje.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Oburzające słowa Ewy Kopacz do rodzin smoleńskich: „Byłoby dobrze, żebyście umieścili dla mnie w internecie jakieś podziękowanie”
Skąd to przeświadczenie już wtedy, że mogą być jakiekolwiek pretensje, jeśli wszystko się robiło bez zarzutu?
Ewa Kopacz 13 kwietnia 2010 r:
Pracujemy jak jedna wspólna rodzina. I powiem szczerze – po raz pierwszy jestem świadkiem tak dobrej współpracy i uzupełniania się w tej pracy nawzajem.
Potem w Sejmie, tych, którzy podważali jej ciężki trud „ramię w ramię z rosyjskimi patomorfologami” i przekopywanie ziemi na metr w głąb, nazywała szubrawcami.
Teraz rozgłasza, że wtedy do Moskwy pojechała jako wolontariuszka. Cóż trzeba przyznać, że po smoleńskim żółwiku Tuska z Putinem, sam premier i jego kompani dostali takiego mojra, że nikt się pewnie do Moskwy nie rwał.
Co może dać przesłuchanie Ewy Kopacz w prokuraturze? Ano oczywiście nic. Przecież to niewinna osoba.
Czytaj dalej na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/342579-a-donald-tusk-ma-110-tys-pensji-tusk-tower-i-dobrze-wypada-na-dworcu-centralnym
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.