Pani minister Kopacz, najwyższy urzędnik państwa polskiego, minister konstytucyjny reprezentowała w Moskwie -czy tego chciała, czy nie i czy pojechała tam na własną prośbę, czy ktoś ją tam wysłał- rząd polski, państwo polskie. Tak była też postrzegana przez Rosjan. Jeżeli pojechała do Moskwy jako wolontariuszka, jak twierdzi, to czy na ten czas złożyła swoją tekę ministerialną?
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Dariusz Fedorowicz, brat śp. Aleksandra Fedorowicza, tłumacza prezydenckiego, który zginął w katastrofie smoleńskiej.
wPolityce.pl: Prokurator Pasionek poinformował na konferencji prasowej, że również w trumnie śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego znaleziono fragmenty ciał dwóch innych osób. Jest Pan zszokowany?
Dariusz Fedorowicz: To porażające. Słyszę, jak niektórzy mówią o tych makabrycznych zamianach jako „niedopatrzeniach”. To nie są niedopatrzenia, ale rzeczy, które wołają o pomstę do nieba. Sam jestem przed sekcją brata, tym trudniejsza jest nasza sytuacja. Wiedza jest zawsze lepsza niż niepewność. Czekamy z rodziną na ekshumację, trudno oczywiście powiedzieć, że z niecierpliwością czy radością, bo tak nie jest. To jest wielka trauma, wielkie cierpienie, ale też świadomość konieczności tych działań jest oczywista. Jedna rzecz mnie w tej całej sprawie najbardziej przeraża, by po raz kolejny kwestie identyfikacyjne, które są niebywale bulwersujące, nie przykryły istoty tych badań. A mianowicie wyciągnięcia wiedzy z badania materiału dowodowego jakim są szczątki ludzkie, dotyczącego przyczyn i przebiegu katastrofy w Smoleńsku. A co za tym idzie rzucenia światła na to dlaczego do niej doszło i czemu dokonano tych makabrycznych zamian w trumnach.
Jest Pan lekarzem wojskowym. Spotkał się Pan kiedykolwiek z czymś podobnym?
Ludzka rzeczą jest popełniać błędy, niemniej mamy dzisiaj XXI wiek! Ręce mi opadają, gdy słyszę pana Neumanna, który mówi, że tak naprawdę nie byłoby żadnego problemu, gdyby nasi bliscy leżeli we wspólnej mogile. Takie sytuacje mieliśmy w naszej historii po katastrofach samolotów LOT-owskich i rzeczywiście wtedy były wspólne groby, ale dzisiaj technika i badania genetyczne poszły niesamowicie do przodu. Nie jesteśmy już zmuszeni do tego typu działań! Porażające jest to, że w XXI wieku katastrofę samolotu -pomijam już, że zginęła tu elita polskiego narodu - traktuje się zupełnie inaczej niż we wszystkich tego typu przypadkach na świecie.
I to za zgodą ówczesnych władz polskich.
To zastanawiające. Pan Donald Tusk mając gotowe akty prawne na zasadzie dorozumienia z panem Putinem przyjmuje procedowanie -nie według ale na wzór załącznika 13 do konwencji chicagowskiej. Pozbawiając tym samym Polskę możliwości włączenia się do sprawy instytucji międzynarodowych. Ja przypomnę, że to był samolot wojskowy, państwowy, czyli NATO-wski i w tej sytuacji musiałyby się włączyć do tego właśnie czynniki NATO-wskie, czego za wszelką cenę starano się uniknąć. Gdyby samolot uznano za cywilny, to też siłą rzeczy organem, który powinien się włączyć w wyjaśnianie tej katastrofy jest ICAO. Tej organizacji również to uniemożliwiono. Pan Donald Tusk w rozmowie z nami powiedział, że bierze na siebie odpowiedzialność za wszystko. Tymczasem stworzono pod publiczkę, dla polskiego społeczeństwa, tzw. komisję Millera, która była marionetkowym tworem, niemającym najmniejszego znaczenia. Na arenie międzynarodowej tak naprawdę nie istnieje żaden raport komisji Millera, lecz tylko i wyłącznie wersja MAK-owska. To jest dramat.
Wystarczają Panu dzisiaj tłumaczenia Ewy Kopacz, która twierdzi, że nie była w Moskwie w charakterze ministra?
Nie, przepraszam, ale to jest żenada. Pierwsze moje odczucie są takie, że pani minister, później marszałek Sejmu i w końcu premier to osoba, która tłumaczy się na poziomie przedszkolaka, chowając się za plecami prokuratorów. Przepraszam bardzo, ale fakty są następujące. Pani minister Kopacz, najwyższy urzędnik państwa polskiego, minister konstytucyjny reprezentowała w Moskwie -czy tego chciała, czy nie i czy pojechała tam na własną prośbę, czy ktoś ją tam wysłał- rząd polski, państwo polskie. Tak była też postrzegana przez Rosjan. Jeżeli pojechała do Moskwy jako wolontariuszka, jak twierdzi, to czy na ten czas złożyła swoją tekę ministerialną?
Nie złożyła.
No właśnie. Co pani Kopacz robiła na konferencjach prasowych obok pana Putina i pani Anodiny, gdzie opowiadała o tym, że wszystkie rzeczy prowadzone są w sposób rutynowy, normalny, wręcz wyjątkowo wybitny i wiele możemy się od Rosjan nauczyć? To,co mówiła zaświadczała powagą najważniejszego urzędnika państwa polskiego. Co miał tam prokurator robić, skoro wszystko było wspaniale i dobrze? Pamiętamy wtedy, że prokuratura dopiero co, parę dni wcześniej, została „wyzwolona” z kurateli ministra sprawiedliwości, który przestał być prokuratorem generalnym.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Pani minister Kopacz, najwyższy urzędnik państwa polskiego, minister konstytucyjny reprezentowała w Moskwie -czy tego chciała, czy nie i czy pojechała tam na własną prośbę, czy ktoś ją tam wysłał- rząd polski, państwo polskie. Tak była też postrzegana przez Rosjan. Jeżeli pojechała do Moskwy jako wolontariuszka, jak twierdzi, to czy na ten czas złożyła swoją tekę ministerialną?
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Dariusz Fedorowicz, brat śp. Aleksandra Fedorowicza, tłumacza prezydenckiego, który zginął w katastrofie smoleńskiej.
wPolityce.pl: Prokurator Pasionek poinformował na konferencji prasowej, że również w trumnie śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego znaleziono fragmenty ciał dwóch innych osób. Jest Pan zszokowany?
Dariusz Fedorowicz: To porażające. Słyszę, jak niektórzy mówią o tych makabrycznych zamianach jako „niedopatrzeniach”. To nie są niedopatrzenia, ale rzeczy, które wołają o pomstę do nieba. Sam jestem przed sekcją brata, tym trudniejsza jest nasza sytuacja. Wiedza jest zawsze lepsza niż niepewność. Czekamy z rodziną na ekshumację, trudno oczywiście powiedzieć, że z niecierpliwością czy radością, bo tak nie jest. To jest wielka trauma, wielkie cierpienie, ale też świadomość konieczności tych działań jest oczywista. Jedna rzecz mnie w tej całej sprawie najbardziej przeraża, by po raz kolejny kwestie identyfikacyjne, które są niebywale bulwersujące, nie przykryły istoty tych badań. A mianowicie wyciągnięcia wiedzy z badania materiału dowodowego jakim są szczątki ludzkie, dotyczącego przyczyn i przebiegu katastrofy w Smoleńsku. A co za tym idzie rzucenia światła na to dlaczego do niej doszło i czemu dokonano tych makabrycznych zamian w trumnach.
Jest Pan lekarzem wojskowym. Spotkał się Pan kiedykolwiek z czymś podobnym?
Ludzka rzeczą jest popełniać błędy, niemniej mamy dzisiaj XXI wiek! Ręce mi opadają, gdy słyszę pana Neumanna, który mówi, że tak naprawdę nie byłoby żadnego problemu, gdyby nasi bliscy leżeli we wspólnej mogile. Takie sytuacje mieliśmy w naszej historii po katastrofach samolotów LOT-owskich i rzeczywiście wtedy były wspólne groby, ale dzisiaj technika i badania genetyczne poszły niesamowicie do przodu. Nie jesteśmy już zmuszeni do tego typu działań! Porażające jest to, że w XXI wieku katastrofę samolotu -pomijam już, że zginęła tu elita polskiego narodu - traktuje się zupełnie inaczej niż we wszystkich tego typu przypadkach na świecie.
I to za zgodą ówczesnych władz polskich.
To zastanawiające. Pan Donald Tusk mając gotowe akty prawne na zasadzie dorozumienia z panem Putinem przyjmuje procedowanie -nie według ale na wzór załącznika 13 do konwencji chicagowskiej. Pozbawiając tym samym Polskę możliwości włączenia się do sprawy instytucji międzynarodowych. Ja przypomnę, że to był samolot wojskowy, państwowy, czyli NATO-wski i w tej sytuacji musiałyby się włączyć do tego właśnie czynniki NATO-wskie, czego za wszelką cenę starano się uniknąć. Gdyby samolot uznano za cywilny, to też siłą rzeczy organem, który powinien się włączyć w wyjaśnianie tej katastrofy jest ICAO. Tej organizacji również to uniemożliwiono. Pan Donald Tusk w rozmowie z nami powiedział, że bierze na siebie odpowiedzialność za wszystko. Tymczasem stworzono pod publiczkę, dla polskiego społeczeństwa, tzw. komisję Millera, która była marionetkowym tworem, niemającym najmniejszego znaczenia. Na arenie międzynarodowej tak naprawdę nie istnieje żaden raport komisji Millera, lecz tylko i wyłącznie wersja MAK-owska. To jest dramat.
Wystarczają Panu dzisiaj tłumaczenia Ewy Kopacz, która twierdzi, że nie była w Moskwie w charakterze ministra?
Nie, przepraszam, ale to jest żenada. Pierwsze moje odczucie są takie, że pani minister, później marszałek Sejmu i w końcu premier to osoba, która tłumaczy się na poziomie przedszkolaka, chowając się za plecami prokuratorów. Przepraszam bardzo, ale fakty są następujące. Pani minister Kopacz, najwyższy urzędnik państwa polskiego, minister konstytucyjny reprezentowała w Moskwie -czy tego chciała, czy nie i czy pojechała tam na własną prośbę, czy ktoś ją tam wysłał- rząd polski, państwo polskie. Tak była też postrzegana przez Rosjan. Jeżeli pojechała do Moskwy jako wolontariuszka, jak twierdzi, to czy na ten czas złożyła swoją tekę ministerialną?
Nie złożyła.
No właśnie. Co pani Kopacz robiła na konferencjach prasowych obok pana Putina i pani Anodiny, gdzie opowiadała o tym, że wszystkie rzeczy prowadzone są w sposób rutynowy, normalny, wręcz wyjątkowo wybitny i wiele możemy się od Rosjan nauczyć? To,co mówiła zaświadczała powagą najważniejszego urzędnika państwa polskiego. Co miał tam prokurator robić, skoro wszystko było wspaniale i dobrze? Pamiętamy wtedy, że prokuratura dopiero co, parę dni wcześniej, została „wyzwolona” z kurateli ministra sprawiedliwości, który przestał być prokuratorem generalnym.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/342389-nasz-wywiad-fedorowicz-po-konferencji-prokuratury-dot-ekshumacji-to-nie-sa-niedopatrzenia-ale-rzeczy-ktore-wolaja-o-pomste-do-nieba