Linia redakcyjna „Gazety Wyborczej” w sprawie ekshumacji ciał ofiar katastrofy smoleńskiej (i kolejnych skandali, które wychodzą przy okazji otwierania trumien) jest jednoznaczna. Nawet w dzisiejszym wydaniu można przeczytaćo „barbarzyństwie ekshumacji”, które trzeba „zatrzymać”.

Tym bardziej warto odnotować głos przeciwny. Oto Andrzej Kublik polemizuje z podejściem, jakie na łamach „GW” prezentują między innymi Wojciech Czuchnowski i Agnieszka Kublik.

Ktoś wrzucił hurtem do jednej trumny więcej dłoni niż ma człowiek. Tu nie chodzi o rozgrywki między PiS-em i Platformą, tylko o podstawowy ludzki obowiązek. (…) Nie chodzi o to, czy na zwłoki jednego z generałów spadłą krew lub strzęp ciała innej ofiary, ale o to, że z jego zwłokami umieszczono w trumnie szczątki siedmiu innych osób

— pisze Andrzej Kublik.

W ten sposób bagatelizuje barbarzyński stosunek do ofiar katastrofy i cierpień bliskich. „Nie przyłożyli się” – to brzmi jak krytyka źle uprasowanej koszuli”

— czytamy.

Dziennikarz porównuje również podejście do pochówków po tragedii smoleńskiej z pracą amerykańskich służb po ataku na World Trade Center w 2001 roku.

Mówiąc brutalnie, ustalenie, do której z 96 znanych ofiar należą dłoń, ręka czy noga, wydaje się dużo prostszym zadaniem niż identyfikowanie ponad tysiąca nieznanych ofiar na podstawie drobnych ułamków kości

— czytamy.

Stało się z nami coś złego, skoro nie zadbaliśmy o godne pochowanie tych ludzi, nawet jeśli wymagałoby to odłożenia pogrzebów. Czy można mieć pretensje do Rosjan? Jeśli nas oszukali, to ci, któzy przyjęli zapewnienia z Moskwy, żę ofiary zostały godnie przygotowane do pochówku, powinni nie kryć oburzenia. A jeśli takich rosyjskich zapewnieńnie było, to nasze podejście do zmarłych przedstawia się jeszcze gorzej

— pisze Kublik.

Mamy nadzieję, że ten głos rozsądku dotrze również do innych pracowników Agory i „GW”. Przemyślcie to, panie i panowie.

wwr