Tutaj podstawowe działania -wręcz abecadło -nie zostały wykonane, a my mówimy o zdaniu egzaminu przez państwo? Oni byli święcie przekonani, że nigdy nie dojdzie do żadnego sprawdzenia, więc sobie totalnie odpuścili badanie tej tragedii i zdali się na drugą stronę. A Rosjanie patrząc na indolencję osób po naszej stronie spłycili również zakres swoich prac, bo też czuli się bezkarnie. Wiedzieli, że i tak ich nikt nie skontroluje
—mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl gen. bryg. rez. pil. Dariusz Wroński, były szef Wojsk Aeromobilnych i Zmotoryzowanych.
wPolityce.pl: Jak Pan, jako wojskowy i kolega generałów Kwiatkowskiego i Potasińskiego odbiera fakt, że w ich trumnach znajdowały się fragmenty ciał wielu innych ofiar katastrofy smoleńskiej?
Gen. Dariusz Wroński: Dla mnie, jako generała jest to nieprawdopodobne, że do czegoś takiego doszło. Pomijam aspekt, że niedopuszczalne jest, by takie mieszanie ciał w ogóle przy kimkolwiek mogło się odbywac. Natomiast bardzo uderzyło mnie, że dotyczy to również moich kolegów. Tak jakby ktoś celowo nie dopełnił swoich obowiązków, bo wiedział, że nikt tych trumien nie otworzy. W związku z tym wykonał swoją robotę bez poszanowania i respektu dla osób, które całe życie poświęciły dla dobra Polski. To są rzeczy niebywałe i niedopuszczalne.
To byli pańscy koledzy, ale jednocześnie wybitni dowódcy. Co może Pan o nich powiedzieć?
Byliśmy w bardzo dobrych relacjach z Włodkiem Potasińskim, który przyjechał do mnie do Iraku na zmianę. Na jednej zmianie pracowałem również z Tadeuszem Bukiem, z którym planowaliśmy i wykonywaliśmy operacje. Także z Bronkiem Kwiatkowskim niejednokrotnie układaliśmy tematy związane z planowaniem kolejnych misji do Iraku i wspólnie wykonywaliśmy różne prace. Oni występowali jako przełożeni, więc byliśmy w układzie: podwładny- przełożony, ale jednocześnie w układach koleżeńskich, byliśmy tymi samymi lub zbliżonymi rocznikami. Znaliśmy się jeszcze jako majorzy i pułkownicy, więc łączyły nas pewne więzi.
Gen. Potasińskiego nazywali „wizjonerem”. Był faktycznie wspaniałym strategiem?
To był człowiek, który wybiegał daleko w przyszłość. Zanim inni coś spostrzegli, ten już o tym mówił. On tak naprawdę stworzył zręby nowoczesnych wojsk specjalnych w Polsce, to jest ich ojciec. Studiowałem także wspólnie z Andrzejem Błasikiem na Akademii Obrony Narodowej, był moim dowódcą grupy. Znałem go i obserwowałem na akademii przez 3 lata i nie mogłem pogodzić się z tym, że w którymś momencie zrobiono z niego niemalże pijaka. To było dla mnie szokiem.
Posłowie Platformy Obywatelskiej nie czują jednak żadnej skruchy, nie stać ich nawet na przeproszenie rodzin. Wprost przeciwnie, wykazują się szczególną butą, cynizmem i arogancją, choć chyba nikt już nie wierzy w to, że za ich rządów po katastrofie smoleńskiej „państwo zdało egzamin”.
Jako obywatel, który od początku śledzi wszystko to, co oni robili po katastrofie smoleńskiej absolutnie nie mogę pogodzić się z podobnym twierdzeniem. Tutaj podstawowe działania - wręcz abecadło - nie zostały wykonane, a my mówimy o zdaniu egzaminu przez państwo? Oni byli święcie przekonani, że nigdy nie dojdzie do żadnego sprawdzenia, więc sobie totalnie odpuścili badanie tej tragedii i zdali się na drugą stronę. A Rosjanie patrząc na indolencję osób po naszej stronie spłycili również zakres swoich prac, bo też czuli się bezkarnie. Wiedzieli, że i tak ich nikt nie skontroluje.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/342065-nasz-wywiad-gen-wronski-o-skandalu-ws-ekshumacji-podstawowe-dzialania-niewykonane-a-my-mowimy-o-zdaniu-egzaminu-przez-panstwo