Rodzinom nie oszczędza się żadnych cierpień. Takiej sytuacji można było uniknąć, gdyby państwo polskie stanęło na wysokości zadania
— powiedział portalowi wPolityce.pl Dariusz Fedorowicz, brat Aleksandra Fedorowicza, tłumacza prezydenckiego, który zginął w katastrofie smoleńskiej.
wPolityce.pl: Dziś na naszym portalu ukazał się artykuł, w którym Marek Pyza ujawnia, że w jednej z trumien ofiar katastrofy smoleńskiej znalazły się szczątki kilku osób. Spodziewał się pan, że dojdzie do takich strasznych sytuacji?
Dariusz Fedorowicz: Niestety, muszę przyznać, że spodziewałem się takich rzeczy. Rodzinom nie oszczędza się żadnych cierpień. Takiej sytuacji można było uniknąć, gdyby państwo polskie stanęło na wysokości zadania, gdyby zdało egzamin i zrobiłoby to, do czego jest powołane. Rodziny tych, którzy zginęli w kwietniu 2010 r. były w straszliwej traumie, trudno przypuszczać, że człowiek pogrążony w żałobie będzie w stanie zająć się sprawami, którymi powinien zająć się ktoś, kto jest do tego powołany. Zaufaliśmy państwu i mieliśmy nadzieję, że będzie zrobione wszystko jak należy. Nie wykonano badań sekcyjnych po przywiezieniu trumien do kraju, ten fakt sprawił, że dzisiaj dowiadujemy się o takich strasznych rzeczach. Łatwo odpowiedzieć na pytanie, kto był najwyższym urzędnikiem państwa polskiego w Moskwie i kto tam nadzorował sprawę. Nie trudno stwierdzić, kto zadecydował, że prowadzono w sprawie katastrofy smoleńskiej właśnie takie postępowanie, wiadomo kto zapewniał wtedy, że wszystkie działania są przeprowadzane z najwyższą starannością, że ziemia jest przekopywana. Jak się później dowiedzieliśmy, w badaniach ciał w Moskwie, nie brali udziału żadni lekarze ani śledczy z Polski. Tylko w sekcji pana prezydenta, która odbyła się w Smoleńsku, brał udział Polak, był to pan Parulski. Pani Kopacz na konferencji z Putinem kłamała, że polscy specjaliści obserwowali, jak Rosjanie sprawnie przeprowadzali sekcje. Przy innej okazji mówiła, że nasi eksperci pracowali przy sekcjach zwłok ramię w ramię z Rosjanami. Zdziwiło mnie, kiedy pani Kopacz poinformowała, że sekcje zwłok prowadzili patomorfolodzy. Jest lekarzem, a wówczas była również ministrem zdrowia, więc powinna wiedzieć, że patomorfolodzy zajmują się badaniem osób, które zmarły z powodów naturalnych, natomiast przy nagłych zgonach, sprawę badają specjaliści z zakresu medycyny sądowej.
Czy trumny należało przewozić do Moskwy? Nie powinno się ich od razu przewieźć do Warszawy?
Oczywiście, że powinno się je przewieźć do Warszawy. Wszystko robiono na czyjeś zlecenie, prokuratura nie powinna mieć problemów z wyjaśnieniem, kto za to odpowiada. A to, że powinna się tym zająć staje się oczywiste nawet dla ludzi, którzy chcieliby wspierać obóz polityczny, który wtedy rządził. Nie mam żadnej legitymacji partyjnej, ale przecież tak ważne sprawy, które się rozgrywały i rozgrywają na naszych oczach, wołają o pomstę do nieba. Zrobiono coś niebywałego w historii naszego kraju, można to jedynie porównać z kłamliwą zmową wokół zbrodni katyńskiej, którą lecieli upamiętnić pasażerowie prezydenckiego Tupolewa. Jesteśmy winni tym, którzy zginęli 10 kwietnia 2010 r. wyjaśnienie prawdy, co się wydarzyło w Smoleńsku i dlaczego tak się stało. Należy również sprawdzić, kto spoczywa w grobach ofiar katastrofy, aby nie było wątpliwości, czy w grobach leżą nasi bliscy. Władze PO-PSL miały informacje, że coś może być nie tak chociażby z identyfikacją ofiar. Prokuratura Wojskowa przeprowadziła kilka ekshumacji i okazało się, że ciała były pozamieniane. W tej sprawie może być drugie dno.
Jakie?
Być może to były celowe działania, żeby wzburzyć opinię publiczną. Przedmiotem tej sprawy jak najszybciej powinna zająć się prokuratura. Czas wreszcie na zbadanie dochodzenia, jakie toczyło się w sprawie katastrofy smoleńskiej, wychodzą kolejne bulwersujące fakty związane choćby z pochówkami, a do tej pory nie ma nikogo winnego za zaniedbania, może z wyjątkiem pana Bielawnego, który stał się kozłem ofiarnym. Inni, na czele z panem Donaldem Tuskiem i panią Ewą Kopacz awansowali i nie ponieśli żadnej odpowiedzialności. Premier Donald Tusk powiedział, że bierze całą odpowiedzialność na siebie, bo jest odpowiedzialny politycznie. Cóż to znaczy w Polsce odpowiedzialność polityczna, czy mamy rozumieć, że oznacza to szybki i awans?
Czy to wydarzenie będzie ostatecznym argumentem, że decyzja o ekshumacji ciał wszystkich ofiar katastrofy smoleńskiej była koniecznym rozwiązaniem?
Myślę, że nawet ci, którzy mieli jakiekolwiek wątpliwości, już przestali je mieć, po tym jak wyszły na jaw fakty kolejnych zamian ciał. Dlaczego wtedy, gdy Prokuratura Wojskowa wykonała kilka ekshumacji, nie przeprowadzono badań wszystkich ciał ofiar katastrofy i nie zaczęto traktować poważnie wątpliwości i niepokojów, które zgłaszały rodziny. Czy naprawdę nie było widać, że w tej sprawie coś jest nie tak? Czy to było celowe zaniechanie wynikające z tego, że ówczesne władze posiadały wiedzę, co może zostać znalezione w trumnach? Dlaczego z tak wielką stanowczością bronili się przed badaniami? Dlaczego zwłok nie zbadano od razu, kiedy w kwietniu 2010 r. przyleciały z Moskwy? To bardzo zastanawiające i należy szukać odpowiedzi na te pytania.
Jest pan w stanie wytłumaczyć te straszne zaniedbania władz w czasach rządów PO-PSL?
Nie ma żadnego wytłumaczenia tych działań. Nie można powiedzieć, że w Polsce obowiązuje rosyjska jurysdykcja, bo to bzdura, chyba, że nie jesteśmy państwem suwerennym. Kolejne tłumaczenie było również nieprawdziwe, przepisy ustawy o cmentarzach i chowaniu zmarłych z 1959 r. są przepisami natury sanitarnej i nie mogą blokować dochodzenia prokuratorskiego czy badania prowadzące przez komisję wyjaśniającą wypadki lotnicze. Jednak udało się wmówić ludziom, że na ich podstawie nie można przeprowadzać sekcji zwłok. To, co zrobiono jest niedopuszczalne. Przez lata tłumaczono, Polacy nic się nie stało, wierzcie w naszą wersję o katastrofie smoleńskiej, bo ona jest jedynie słuszna. Już zdążyliśmy się przekonać, że jedynie słuszna wersja nie jest prawdziwa.
Czego oczekuje pan od obecnych władz w sprawie katastrofy smoleńskiej?
Tego, żeby znalazły tyle siły, aby wyjaśnić tę niezwykle bulwersującą sprawę. Mam nadzieję, że będzie badany nie tylko wątek związany z panem Tomaszem Arabskim i innymi osobami, które były odpowiedzialne za przygotowanie lotu do Katynia. Liczę, że zostaną zbadane również kwestie związane z postępowaniem wyjaśniającym i ze śledztwem, które udawano, że prowadzono. Gdyby śledztwo było naprawdę prowadzone to można byłoby mówić o zaniedbaniach, ale mieliśmy do czynienia z udawaniem śledztwa, walką z krzyżem na Krakowskim Przedmieściu oraz z próbami skłócania i podzielenia Polaków. Po 10 kwietnia pod Pałacem Prezydenckim i w całym kraju obserwowaliśmy cud, Polacy się zjednoczyli, nikt nikogo nie pytał, jakie ma poglądy, kogo popiera, wszyscy byliśmy Polakami, połączył nas ból i cierpienie. Komuś jednak bardzo zależało, żeby nas podzielić, na pewno nie był to ktoś, komu zależy na dobru naszej ojczyzny.
Not. TP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/335758-nasz-wywiad-fedorowicz-o-makabrycznym-odkryciu-po-ekshumacjach-spodziewalem-sie-tego-rodzinom-nie-oszczedza-sie-zadnych-cierpien
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.