Pytanie, czy to zarzut wobec komisji, że nie posiadając wraku - co jest przecież faktem niezależnym od komisji, posłużyła się ona pewnymi założeniami.
Tak jest. Wydaje mi się, że podkomisja powinna była, a wciąż ma na to szansę, domagać się wizyty w Smoleńsku, bo w odzyskanie wraku nikt już chyba nie wierzy. Podkomisja na miejscu powinna sprawdzić jakie dane są jeszcze do odzyskania. To w istotny sposób podniosłoby wiarygodność podkomisji. Ważnym zarzutem wobec podkomisji jest fakt, że jej przedstawiciele nigdy nie byli w Smoleńsku. Choćby ze względów wizerunkowych jest to fatalne. Trzeba tam przeprowadzić oględziny. Warto też zrobić studia parametryczne, czyli by zbadać wrażliwość rezultatów końcowych na niepewne dane wejściowe. W ten sposób można dojść do teorii alternatywnej. To wszystko podniosłoby wiarygodność przedstawionej analizy. Warto zadbać o kontakt podkomisji z panem dr Laskiem.
Minister Antoni Macierewicz mówi, że podkomisja jest w stanie skonfrontować swoje wyniki z ustaleniami komisji dr Laska.
Uważam, że powinniśmy się wszyscy tego domagać i ja już kilka lat temu to podnosiłem, by tego typu spotkanie zorganizować. Ta sprawa jest wciąż aktualna, gdyż mówiąc między nami, to obie strony zarzucają nas faktami, których my do końca nie rozumiemy. Obie komisje powinny stworzyć protokół rozbieżności. Są przecież kwestie, w których oba zespoły dogadałyby się. Są też takie, w kontekście których zgody nie ma. Jeśli któraś ze stron odmówi takiej konfrontacji, to będzie to dla niej dużym obciążeniem. Powinno się w jakiś oficjalny sposób zaprosić drugą stronę do merytorycznych rozmów, by ustalić formułę, a potem my wszyscy możemy ocenić efekt takiej dyskusji.
Kwestia, która poważnie różni obie komisje to sprawa wybuchu na pokładzie tupolewa. Myśli pan, że tę teorię można obronić? Podkomisja mocno zwracała na tę kwestię uwagę.
Tak, ale podkomisja w trakcie prezentacji oraz w jej ostatnim zdaniu podkreśliła, że to jest tylko prawdopodobieństwo. Z punktu widzenia sądowego, „wysokie prawdopodobieństwo”, nie zawsze jest argumentem. Do tego dochodzi niepewność związana z przeprowadzeniem całej tej analizy. Ja bym się tutaj wstrzymywał od komentarza bez powołania się na twarde dowody. W ostatnich latach padało sporo nieudowodnionych wielkich słów. To szkodzi dochodzeniu do prawdy.
To wielkie zadanie podkomisji, by zmienić to wrażenie i narrację.
Tak, trzeba odwoływać się do merytorycznych argumentów i kropka. Nawet jeśli kogoś poniosą emocje, to trzeba się opanować.
Rozmawiał Wojciech Biedroń.
-
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Pytanie, czy to zarzut wobec komisji, że nie posiadając wraku - co jest przecież faktem niezależnym od komisji, posłużyła się ona pewnymi założeniami.
Tak jest. Wydaje mi się, że podkomisja powinna była, a wciąż ma na to szansę, domagać się wizyty w Smoleńsku, bo w odzyskanie wraku nikt już chyba nie wierzy. Podkomisja na miejscu powinna sprawdzić jakie dane są jeszcze do odzyskania. To w istotny sposób podniosłoby wiarygodność podkomisji. Ważnym zarzutem wobec podkomisji jest fakt, że jej przedstawiciele nigdy nie byli w Smoleńsku. Choćby ze względów wizerunkowych jest to fatalne. Trzeba tam przeprowadzić oględziny. Warto też zrobić studia parametryczne, czyli by zbadać wrażliwość rezultatów końcowych na niepewne dane wejściowe. W ten sposób można dojść do teorii alternatywnej. To wszystko podniosłoby wiarygodność przedstawionej analizy. Warto zadbać o kontakt podkomisji z panem dr Laskiem.
Minister Antoni Macierewicz mówi, że podkomisja jest w stanie skonfrontować swoje wyniki z ustaleniami komisji dr Laska.
Uważam, że powinniśmy się wszyscy tego domagać i ja już kilka lat temu to podnosiłem, by tego typu spotkanie zorganizować. Ta sprawa jest wciąż aktualna, gdyż mówiąc między nami, to obie strony zarzucają nas faktami, których my do końca nie rozumiemy. Obie komisje powinny stworzyć protokół rozbieżności. Są przecież kwestie, w których oba zespoły dogadałyby się. Są też takie, w kontekście których zgody nie ma. Jeśli któraś ze stron odmówi takiej konfrontacji, to będzie to dla niej dużym obciążeniem. Powinno się w jakiś oficjalny sposób zaprosić drugą stronę do merytorycznych rozmów, by ustalić formułę, a potem my wszyscy możemy ocenić efekt takiej dyskusji.
Kwestia, która poważnie różni obie komisje to sprawa wybuchu na pokładzie tupolewa. Myśli pan, że tę teorię można obronić? Podkomisja mocno zwracała na tę kwestię uwagę.
Tak, ale podkomisja w trakcie prezentacji oraz w jej ostatnim zdaniu podkreśliła, że to jest tylko prawdopodobieństwo. Z punktu widzenia sądowego, „wysokie prawdopodobieństwo”, nie zawsze jest argumentem. Do tego dochodzi niepewność związana z przeprowadzeniem całej tej analizy. Ja bym się tutaj wstrzymywał od komentarza bez powołania się na twarde dowody. W ostatnich latach padało sporo nieudowodnionych wielkich słów. To szkodzi dochodzeniu do prawdy.
To wielkie zadanie podkomisji, by zmienić to wrażenie i narrację.
Tak, trzeba odwoływać się do merytorycznych argumentów i kropka. Nawet jeśli kogoś poniosą emocje, to trzeba się opanować.
Rozmawiał Wojciech Biedroń.
-
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/prenumerata.html.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/335237-nasz-wywiad-prof-kleiber-raport-podkomisji-to-bardzo-mocny-material-zespol-berczynskiego-i-komisja-laska-powinny-stworzyc-protokol-rozbieznosci?strona=2