Obejrzałem przed chwilą wstrząsający finał filmu „Katyń” Andrzeja Wajdy. Niedocenione, ascetyczne dzieło, na koniec zabijanie, to co stało się nieodłączną częścią polskiej historii bardziej niż każdej innej.
I przypomniał mi się finał innego filmu, „Smoleńska” pewnie mniej artystyczne doskonałego (chociaż w sumie „Katyń” też bywał krytykowany za deklaratywne dialogi i pewną publicystyczność). Scena spotkania ofiar katastrofy Tupolewa z tamtymi oficerami, duchów z duchami, w plotkach przed premierą nawet wielu zwolenników głównej tezy tego filmu okrzyknęło jako przesadną, kiczowatą.
Tymczasem mnie ta scena wycisnęła z oczu łzy. Tu dygresja – nie atakujcie, koledzy z przemądrzałej prawicy, Szwedów czy Francuzów , gdy opłakują swoich zmarłych zabitych przez terrorystów, bo my też płaczemy czasem. W „Iliadzie” Homera płaczący mężczyzna, bardzo dzielny mężczyzna, był czymś naturalnym. Nie wstydźmy się łez.
W sprawie przyczyn katastrofy pozostaję wciąż niedowiarkiem . Zgadzam się z Jadwigą Staniszkis, a nie zgadzam nawet z bliskimi kolegami, dowodzącymi, że Rosjanie nie mieliby odwagi czy interesu. Co do konstrukcji przyczynowo-skutkowej wersja zamachu ma ręce i nogi. Ale definitywnego dowodu nie pokazano, przeciwnie zagubiono go w dziesiątkach podwersji. Podkomisja profesora Berczyńskiego przedstawia dopiero hipotezę. A co będzie jeśli zachodnie laboratoria, którym okazujemy, i słusznie zaufanie – im trzeba było zaufać już dawno – nie potwierdzą wybuchu?
Ale tak sobie myślę, że tak czy inaczej Lech Kaczyński i inne ofiary tamtej strasznej masakry spotkali się na smoleńskim polu z oficerami z Katynia. Tamten prezydent był najlepszym rzecznikiem wartości, za które ONI zginęli, jakiego można sobie wyobrazić. Był rzecznikiem wolności zagrożonej przez naturę turańsko-despotycznego państwa. Był uosobieniem najbardziej krystalicznego patriotyzmu, nawet po śmierci wyszydzanym za to, a nieraz krzyżowanym. Toteż ONI po prostu musieli wyjść mu naprzeciw. Są teraz razem i rozmawiają, a mają o czym, bo to ludzie dawnej kultury, wolnego polskiego ducha.
Słusznie, że przypomniał profesor Krasnodębski innych ludzi, tych którzy dziś urządzili sobie, i to w Niemczech, zabawę z filmu „Smoleńsk”. Miejmy świadomość do jakiej nikczemności umie się posunąć człowiek. To trzeba wiedzieć.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/335170-mysle-ze-krauze-sie-nie-pomylil-lech-kaczynski-ofiary-masakry-z-2010-roku-naprawde-rozmawiaja-z-oficerami-z-katynia
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.