Podkomisja powołana przez szefa MON Antoniego Macierewicza stąpa po kruchym lodzie i wystawia na trudną próbę dziennikarzy, nawet tych, którzy dali jej ponad rok temu spory kredyt zaufania. Imponowało to, że dr Berczyński zapowiadał pracę naukową i tylko naukową, a nie na polityczne zlecenie czy pod jakąkolwiek tezę. Wcale nie twierdzę, że to się zmieniło, wręcz przeciwnie, w uczciwe podejście do badania katastrofy smoleńskiej nadal temu zespołowi wierzę, ale czas zacząć poważnie weryfikować ustalenia.
CZYTAJ TAKŻE: Rozpad samolotu rozpoczął się w powietrzu. Podkomisja smoleńska pokazała film prezentujący rezultaty jej prac. WIDEO
Przedstawiony dzisiaj przez komisję film zawiera ustalenia z ponadrocznej pracy. Wrażenie robi zakres prac, jakie były w tym czasie prowadzone. Budowa modelu samolotu na podstawie skanów bliźniaczego tupolewa, benedyktyńska praca polegająca odnajdywaniu części maszyny na fotografiach, by złożyć z nich samolot w wirtualną całość to zajęcia, które mogły zająć długie miesiące. W tym sensie rozumiem, dlaczego przez tak długi czas nie słyszeliśmy od dr. Berczyńskiego żadnych szczegółów na temat prowadzonych prac.
Największe emocje budzi, co zrozumiałe fragment filmu, w którym mowa o wybuchu ładunku termobarycznego, który miał ostatecznie zniszczyć samolot i zabić jego pasażerów. Na filmie widać próbę wybuchową modelu fragmentu tupolewa. To efektowne, ale brakuje szczegółów na temat doświadczenia. Stwierdzenie, że na elementach po wybuchu kontrolowanym są takie same ślady, jak na szczątkach samolotu, który rozbił się w Smoleńsku to za mało.
Teza o wybuchu (który wcale nie musi oznaczać zamachu) pojawiała się dotychczas wielokrotnie. Antoni Macierewicz, jeszcze jako poseł opozycji mówił nawet o dwóch wybuchach. Sytuacja się jednak od tego czasu radykalnie zmieniła. Po raz pierwszy tak wysoko umocowane ciało, powołane przez rząd, złożone z wybitnych specjalistów z różnych dziedzin (a nie tylko z Antoniego Macierewicza) podpisało się pod tezą, że w TU-154M został zniszczony wybuchem. A jeśli tak, to nie można tak po prostu na tym skończyć. Potrzeba dowodów na poparcie tego wywodu, abyśmy mogli badanie zweryfikować.
Zapowiedź, że członkowie komisji odpowiedzą na wszelkie pytania, ale podczas wideoczatu na jednym z prywatnych portali to nie jest pokaz siły i pewności siebie. To z tej strony wielokrotnie słyszałem, że gdyby Rosjanie nie mieli nic do ukrycia, to oddali by dowody i nie unikali trudnych pytań. Wciąż jeszcze liczę, że badania zaprezentowane w tym dzisiejszym filmie PUBLICYSTYCZNYM zostaną dobrze udokumentowane. Każda cierpliwość ma jednak swoje granice.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/335157-podkomisja-mon-mowi-o-wybuchu-w-smolensku-publicystyke-wiec-juz-mamy-teraz-czas-na-dowody
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.