Robili symulację sprawdzając, jak rozkładały się siły fizyczne i jak one działały na fragmenty samolotu. Badali także sposób lotu, jego trajektorię, itd. To wszystko zostało przeanalizowane i pokazało, że musiało dojść do zdarzenia w samolocie, najprawdopodobniej wybuchu. Ale też twardych, bezpośrednich dowodów podkomisja w tym momencie nie wykazała, co nie oznacza, że ich nie znajdzie
—mówi w w rozmowie z portalem wPolityce.pl Zuzanna Kurtyka, żona tragicznie zmarłego w Smoleńsku prezesa IPN Janusza Kurtyki, przewodnicząca Stowarzyszenia Rodzin Katyń 2010.
wPolityce.pl: Chaos na wieży w Smoleńsku, prawdopodobieństwo wybuchu w tupolewie i utrata jego skrzydła przed słynną „pancerną brzozą” potwierdzają tylko to, o czym mówiło się od dawna. Podkomisja dr. Berczyńskiego uporządkowała dziś te fakty.
Zuzanna Kurtyka: To, co ma tutaj podstawową wartość to fakt, że zostało to w pewnym sensie zanalizowane i można powiedzieć, że stanowi pewnego rodzaju dowód. Bo rzeczywiście już od dość dawna wiedzieliśmy o tym, że ten samolot był źle naprowadzany, a zachowanie kontrolerów było dziwne i trudno jest je wytłumaczyć. Znany był też szereg innych, dodatkowych rzeczy, które jednak teraz zostały dodatkowo objaśnione i pokazane, zmieniając na chwilę obecną swój status z hipotezy na dowód. Ma to oczywiście ogromną wartość i trzeba oddać szacunek podkomisji, że tyle zrobiła.
Dr Berczyński stwierdził, że musiało dojść do wybuchu w tupolewie. Zresztą potwierdził to ich eksperyment.
Tak, robili symulację sprawdzając, jak rozkładały się siły fizyczne i jak one działały na fragmenty samolotu. Badali także sposób lotu, jego trajektorię, itd. To wszystko zostało przeanalizowane i pokazało, że musiało dojść do zdarzenia w samolocie, najprawdopodobniej wybuchu. Ale też twardych, bezpośrednich dowodów podkomisja w tym momencie nie wykazała, co nie oznacza, że ich nie znajdzie. Mam nadzieję, że jej prace będą postępować dalej oraz dalej będzie rozszerzał się zespół ekspertów i będziemy mieć do czynienia z coraz większą ilością faktów, a nie hipotez.
Umiędzynarodowienie śledztwa pomoże nam w ściągnięciu wraku do Polski? Czy może ta sprawa w jakiś sposób jest już przegrana?
Nie wydaje mi się, żeby umiędzynarodowienie śledztwa cokolwiek pomogło, jeżeli chodzi o Rosję. Mamy tutaj dowody w różnego rodzaju postępowaniach, dotyczących Katynia i próbach uzyskania dokumentów rosyjskich dotyczących tej zbrodni. Przez lata tą sprawą zajmują się bezskutecznie różne trybunały. Natomiast wniesie na pewno dużo dużo w świadomość Polaków, uwiarygodni postępowania, które się toczą i mam nadzieję je choć trochę odpolityczni. Mam także nadzieję, że wniesie dużo w świadomość międzynarodową, co jest nie do przecenienia. A samo zatrudnienie ekspertów bezpośrednio przy dochodzeniu śledczym ewidentnie podniesie jego rangę. Myślę, że jest to bardzo ważne dola społeczeństwa polskiego.
Wracając do Rosji, widzi Pani jakąś formę nacisku na nią?
Na państwa totalitarne nie ma form nacisku, chyba że jest to forma szantażu, bo wszystkie inne argumenty są bezskuteczne. Myślę jednak, że Polska nie posunie się do szantażu, bo nie miałaby argumentów do tego typu postępowania. Ale jestem przekonana, że wszystko idzie w dobrym kierunku. Bardzo się cieszę, że pojawiają się osoby spoza Polski, które chcą wyjaśnią tę katastrofę, o co zawsze apelowałam i prosiłam.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/335140-nasz-wywiad-zuzanna-kurtyka-juz-od-dosc-dawna-wiedzielismy-o-tym-ze-ten-samolot-byl-zle-naprowadzany-a-zachowanie-kontrolerow-bylo-dziwne