7. rocznica Katastrofy Smoleńskiej. Największej narodowej tragedii, jaka wydarzyła się w Polsce po II Wojnie Światowej. Wywołuje to zrozumiały wzrost zainteresowania wszystkimi okolicznościami tej tragedii. Ponownie pojawią się w przestrzeni publicznej ostre spory dotyczące przyczyn tej tragedii. Spory te, tak jak w ubiegłych latach, będą miały przyczyny polityczne. Nie ma w tym nic dziwnego, bo Katastrofa Smoleńska zmieniła sytuację polityczną zarówno w Polsce jak też w Europie. Nie chodzi tylko o to, że miejsce prezydenta Lecha Kaczyńskiego zajął jego polityczny przeciwnik Bronisław Komorowski. I nie tylko o to, że w Smoleńsku zginęło całe dowództwo sił zbrojnych Rzeczypospolitej, a posiadane przez polskich generałów kody i tajne informacje NATO wpadły w ręce rosyjskie. Chodzi o to, że na scenie europejskiej i światowej zabrakło polityka, który mógłby zmobilizować opór demokratycznego świata przeciwko aneksji Krymu i Donbasu, tak jak to miało miejsce podczas ataku na Gruzję w roku 2008.
Zwycięstwo Federacji Rosyjskiej
Następnego dnia po 10 kwietnia 2010 r. obudziliśmy się w innym podzielonym politycznie świecie. Powszechna żałoba Polaków zderzyła się z radością niektórych środowisk, że znikła przeszkoda przed przemodelowaniem sceny politycznej i otworzyły się możliwości skierowania Polski na całkiem nowe tory.
Formalnie Polska pozostawała nadal członkiem NATO, ale jej polityka zagraniczna zmieniła się tak, jakby odwróciły się jej sojusze. Oficjalnie mówiło się o resecie w stosunkach z Federacją Rosyjską. Na czym ten reset polegał najlepiej wskazuje umowa o współpracy między polską Służbą Kontrwywiadu Wojskowego (SKW) i rosyjską Federacyjną Służbą Bezpieczeństwa (FSB) zawarta bezpośrednio po Katastrofie Smoleńskiej w kwietniu 2010 r. Rosjanie nie tylko przejęli środki łączności i zasoby informatyczne, jakimi dysponowali polscy generałowie, którzy zginęli w Smoleńsku, ale w wyniku tego przejęcia uzyskali możliwość penetracji tajemnic militarnych Polski i NATO. Federacja Rosyjska stała się wielkim beneficjentem. Katastrofa Smoleńska zapewniła Federacji Rosyjskiej usunięcie najgroźniejszego z punktu jej widzenia polityka w Polsce, dowódców wszystkich rodzajów sił zbrojnych i wymianę na tych wszystkich stanowiskach na osoby z przychylnego Rosji nadania politycznego. Nigdy w historii żaden kraj nie odniósł tak spektakularnych korzyści nawet w wyniku wygranej kampanii wojennej. A wszystkie te korzyści Rosja uzyskała bez strat własnych. Nie jest też dziwne, że stara się te korzyści utrzymać i nie jest dziwne, że przychylne jej w Polsce siły usilnie w tym pomagają. Warunkiem utrzymania tych korzyści politycznych jest wpojenie wszystkim zainteresowanym przekonania, że strona rosyjska nie ponosi żadnej winy za śmierć polskiej elity politycznej i wojskowej. To wielkie wyzwanie dla aparatu rosyjskiej propagandy w Polsce i na całym świecie. W Polsce propaganda ta uzyskała możnych sojuszników.
Wykorzystanie inżynierii społecznej
Śmierć głowy państwa w katastrofie lotniczej miała już kilkakrotnie miejsce w przeszłości. Zawsze taka katastrofa okazywała się wynikiem zamachu [1]. Zdrowy rozsądek podpowiada, że śmierć głowy państwa stanowi tak niezwykłe wydarzenie, iż nie może być dziełem przypadku, czy też zbiegu okoliczności, lecz wynikiem zamierzonego działania. Nie jest to oczywiście żaden dowód celowego doprowadzenia do katastrofy w Smoleńsku, ale odrzucenie takiej możliwości bez dowodu jest pogwałceniem zdrowego rozsądku. Fakt, że w tym zakresie udało się pozbawić zdrowego rozsądku znaczną grupę Polaków jest zdumiewający jedynie dla osób nie znających współczesnych technik manipulacji świadomością społeczną – tzw. inżynierii społecznej. W wydanej w 2003 r. w Moskwie książce politologa Siergieja Kara-Murzy „Manipulowanie świadomością” [2] można zapoznać się z podstawowymi metodami opanowywania ludzkiej świadomości za pomocą mediów. Sens manipulowania świadomością polega nie na przymusie, lecz na przeniknięciu do podświadomości i sprawieniu, by manipulowany chciał tego, czego chce manipulator. Manipulowanie świadomością pozbawia więc jednostkę wolności skuteczniej niż przymus bezpośredni i to bezboleśnie. Warunkiem skutecznej manipulacji jest takie działanie, by manipulowany nie dostrzegał manipulacji. Osiąga się to przez określone techniki informacyjne - dezinformację. Normalnie wydarzenie tworzy informację, natomiast z dezinformacją mamy do czynienia wtedy, gdy zależność jest odwrotna - informacja tworzy wydarzenie w świadomości manipulowanego. Każdy człowiek stara się postępować rozsądnie, tj. zgodnie z posiadanymi informacjami. Wystarczy więc przekazywać mu dobrane specjalnie i nie koniecznie prawdziwe informację, by zaczął się zachowywać w sposób pożądany przez informatora. Nazywam to syndromem Otella – jeśli przekazywać człowiekowi określone informacje, to można go doprowadzić do takiego stanu, że nawet najbardziej ukochaną osobę gotów jest zamordować własnymi rękami. Tym tłumaczy się fakt, że wielu ludzi z gruntu uczciwych z pełną wiarą broni wersji wydarzeń podawanych przez dominujące media. Listę środków zastosowanych przez przychylne Rosji media w odniesieniu do Katastrofy Smoleńskiej ukazała Maria Szonert-Binienda w swoim referacie „Socjotechnika zastosowana do Tragedii Smoleńskiej”, jaki został wygłoszony podczas III Konferencji Smoleńskiej w roku 2014 [3].
Studnia świadomości
Najważniejszą sprawą w narzuceniu określonej wizji wydarzenia jest natychmiastowe jego wyjaśnienie w sposób, który nie może być skonfrontowany z innymi odmiennymi wyjaśnieniami. Posiadana przewaga medialna pozwala w tym przypadku przerodzić się w monopol medialny. Pierwszy powszechny przekaz co do przebiegu i przyczyn danego wydarzenia w sytuacji monopolu medialnego powoduje wprowadzenie świadomości społecznej w swoistą „studnię świadomości”. Wydobycie się z tej studni nie jest już możliwe przez podanie kontrprzekazu. Jeśli ludzie uwierzą w początkowy przekaz, będą bronić swego przekonania, gdyż stanowi on już fragment ich dorobku intelektualnego. Wyjście ze studni świadomości wymaga znacznie większego wysiłku, niż wpadnięcie do niej. Zmiana przekonania musi przecież wymagać przyznania, że poprzednio się myliłem, a więc nie byłem dostatecznie rozsądny. Ale, jak mówi Kartezjusz, - rozsądek jest rzeczą najsprawiedliwiej rozdzieloną między ludźmi, gdyż nawet ci, którzy go mają niewiele, uważają, że mają go dostatecznie dużo. To dlatego ludzie pozbawieni rzeczywistej wiedzy o przebiegu Katastrofy Smoleńskiej, jeśli raz uwierzyli w winę pilotów, będą uparcie bronić tego przekonania i odrzucać wszelkie dowody swego błędu. Hipotezę MAK/Millera, czyli podaną w raportach MAK i komisji Millera, nie traktują jak hipotezy, lecz jak zasadę wiary.
Nie wszyscy ulegają działaniu inżynierii społecznej. A i ci, którzy jej ulegli, w miarę napływania nowych informacji znajdują dowody, że hipoteza MAK/Millera nie jest zgodna z prawdą. Obserwujemy wśród nich tzw. dysonans poznawczy – sprzeczność między wcześniejszym przekonaniem, a nowymi informacjami. Sprzeczność tę próbują wyjaśnić w dostępny sobie sposób, co jest źródłem pojawiania się nowych hipotez. Zjawisko to jest całkiem naturalne i uwzględniane przez manipulatorów w sposób mający zdyskredytować inne wersje wydarzeń, niż przez nich forsowana. Sprowadza się to do celowego generowania i przedstawiania opinii publicznej hipotez absurdalnych. Na ich tle oficjalna hipoteza wydaje się jedyną racjonalną. W przypadku Katastrofy Smoleńskiej to aparat propagandy podrzuca hipotezy o rozpyleniu helu, zderzeniu z innym samolotem, zestrzeleniu rakietą itp. Te absurdalne hipotezy służą do kompromitowania wszystkich, którzy nie zgadzają się z hipotezą MAK/Millera, bo w porównaniu z nimi hipoteza ta wydaje się najbardziej racjonalna.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
7. rocznica Katastrofy Smoleńskiej. Największej narodowej tragedii, jaka wydarzyła się w Polsce po II Wojnie Światowej. Wywołuje to zrozumiały wzrost zainteresowania wszystkimi okolicznościami tej tragedii. Ponownie pojawią się w przestrzeni publicznej ostre spory dotyczące przyczyn tej tragedii. Spory te, tak jak w ubiegłych latach, będą miały przyczyny polityczne. Nie ma w tym nic dziwnego, bo Katastrofa Smoleńska zmieniła sytuację polityczną zarówno w Polsce jak też w Europie. Nie chodzi tylko o to, że miejsce prezydenta Lecha Kaczyńskiego zajął jego polityczny przeciwnik Bronisław Komorowski. I nie tylko o to, że w Smoleńsku zginęło całe dowództwo sił zbrojnych Rzeczypospolitej, a posiadane przez polskich generałów kody i tajne informacje NATO wpadły w ręce rosyjskie. Chodzi o to, że na scenie europejskiej i światowej zabrakło polityka, który mógłby zmobilizować opór demokratycznego świata przeciwko aneksji Krymu i Donbasu, tak jak to miało miejsce podczas ataku na Gruzję w roku 2008.
Zwycięstwo Federacji Rosyjskiej
Następnego dnia po 10 kwietnia 2010 r. obudziliśmy się w innym podzielonym politycznie świecie. Powszechna żałoba Polaków zderzyła się z radością niektórych środowisk, że znikła przeszkoda przed przemodelowaniem sceny politycznej i otworzyły się możliwości skierowania Polski na całkiem nowe tory.
Formalnie Polska pozostawała nadal członkiem NATO, ale jej polityka zagraniczna zmieniła się tak, jakby odwróciły się jej sojusze. Oficjalnie mówiło się o resecie w stosunkach z Federacją Rosyjską. Na czym ten reset polegał najlepiej wskazuje umowa o współpracy między polską Służbą Kontrwywiadu Wojskowego (SKW) i rosyjską Federacyjną Służbą Bezpieczeństwa (FSB) zawarta bezpośrednio po Katastrofie Smoleńskiej w kwietniu 2010 r. Rosjanie nie tylko przejęli środki łączności i zasoby informatyczne, jakimi dysponowali polscy generałowie, którzy zginęli w Smoleńsku, ale w wyniku tego przejęcia uzyskali możliwość penetracji tajemnic militarnych Polski i NATO. Federacja Rosyjska stała się wielkim beneficjentem. Katastrofa Smoleńska zapewniła Federacji Rosyjskiej usunięcie najgroźniejszego z punktu jej widzenia polityka w Polsce, dowódców wszystkich rodzajów sił zbrojnych i wymianę na tych wszystkich stanowiskach na osoby z przychylnego Rosji nadania politycznego. Nigdy w historii żaden kraj nie odniósł tak spektakularnych korzyści nawet w wyniku wygranej kampanii wojennej. A wszystkie te korzyści Rosja uzyskała bez strat własnych. Nie jest też dziwne, że stara się te korzyści utrzymać i nie jest dziwne, że przychylne jej w Polsce siły usilnie w tym pomagają. Warunkiem utrzymania tych korzyści politycznych jest wpojenie wszystkim zainteresowanym przekonania, że strona rosyjska nie ponosi żadnej winy za śmierć polskiej elity politycznej i wojskowej. To wielkie wyzwanie dla aparatu rosyjskiej propagandy w Polsce i na całym świecie. W Polsce propaganda ta uzyskała możnych sojuszników.
Wykorzystanie inżynierii społecznej
Śmierć głowy państwa w katastrofie lotniczej miała już kilkakrotnie miejsce w przeszłości. Zawsze taka katastrofa okazywała się wynikiem zamachu [1]. Zdrowy rozsądek podpowiada, że śmierć głowy państwa stanowi tak niezwykłe wydarzenie, iż nie może być dziełem przypadku, czy też zbiegu okoliczności, lecz wynikiem zamierzonego działania. Nie jest to oczywiście żaden dowód celowego doprowadzenia do katastrofy w Smoleńsku, ale odrzucenie takiej możliwości bez dowodu jest pogwałceniem zdrowego rozsądku. Fakt, że w tym zakresie udało się pozbawić zdrowego rozsądku znaczną grupę Polaków jest zdumiewający jedynie dla osób nie znających współczesnych technik manipulacji świadomością społeczną – tzw. inżynierii społecznej. W wydanej w 2003 r. w Moskwie książce politologa Siergieja Kara-Murzy „Manipulowanie świadomością” [2] można zapoznać się z podstawowymi metodami opanowywania ludzkiej świadomości za pomocą mediów. Sens manipulowania świadomością polega nie na przymusie, lecz na przeniknięciu do podświadomości i sprawieniu, by manipulowany chciał tego, czego chce manipulator. Manipulowanie świadomością pozbawia więc jednostkę wolności skuteczniej niż przymus bezpośredni i to bezboleśnie. Warunkiem skutecznej manipulacji jest takie działanie, by manipulowany nie dostrzegał manipulacji. Osiąga się to przez określone techniki informacyjne - dezinformację. Normalnie wydarzenie tworzy informację, natomiast z dezinformacją mamy do czynienia wtedy, gdy zależność jest odwrotna - informacja tworzy wydarzenie w świadomości manipulowanego. Każdy człowiek stara się postępować rozsądnie, tj. zgodnie z posiadanymi informacjami. Wystarczy więc przekazywać mu dobrane specjalnie i nie koniecznie prawdziwe informację, by zaczął się zachowywać w sposób pożądany przez informatora. Nazywam to syndromem Otella – jeśli przekazywać człowiekowi określone informacje, to można go doprowadzić do takiego stanu, że nawet najbardziej ukochaną osobę gotów jest zamordować własnymi rękami. Tym tłumaczy się fakt, że wielu ludzi z gruntu uczciwych z pełną wiarą broni wersji wydarzeń podawanych przez dominujące media. Listę środków zastosowanych przez przychylne Rosji media w odniesieniu do Katastrofy Smoleńskiej ukazała Maria Szonert-Binienda w swoim referacie „Socjotechnika zastosowana do Tragedii Smoleńskiej”, jaki został wygłoszony podczas III Konferencji Smoleńskiej w roku 2014 [3].
Studnia świadomości
Najważniejszą sprawą w narzuceniu określonej wizji wydarzenia jest natychmiastowe jego wyjaśnienie w sposób, który nie może być skonfrontowany z innymi odmiennymi wyjaśnieniami. Posiadana przewaga medialna pozwala w tym przypadku przerodzić się w monopol medialny. Pierwszy powszechny przekaz co do przebiegu i przyczyn danego wydarzenia w sytuacji monopolu medialnego powoduje wprowadzenie świadomości społecznej w swoistą „studnię świadomości”. Wydobycie się z tej studni nie jest już możliwe przez podanie kontrprzekazu. Jeśli ludzie uwierzą w początkowy przekaz, będą bronić swego przekonania, gdyż stanowi on już fragment ich dorobku intelektualnego. Wyjście ze studni świadomości wymaga znacznie większego wysiłku, niż wpadnięcie do niej. Zmiana przekonania musi przecież wymagać przyznania, że poprzednio się myliłem, a więc nie byłem dostatecznie rozsądny. Ale, jak mówi Kartezjusz, - rozsądek jest rzeczą najsprawiedliwiej rozdzieloną między ludźmi, gdyż nawet ci, którzy go mają niewiele, uważają, że mają go dostatecznie dużo. To dlatego ludzie pozbawieni rzeczywistej wiedzy o przebiegu Katastrofy Smoleńskiej, jeśli raz uwierzyli w winę pilotów, będą uparcie bronić tego przekonania i odrzucać wszelkie dowody swego błędu. Hipotezę MAK/Millera, czyli podaną w raportach MAK i komisji Millera, nie traktują jak hipotezy, lecz jak zasadę wiary.
Nie wszyscy ulegają działaniu inżynierii społecznej. A i ci, którzy jej ulegli, w miarę napływania nowych informacji znajdują dowody, że hipoteza MAK/Millera nie jest zgodna z prawdą. Obserwujemy wśród nich tzw. dysonans poznawczy – sprzeczność między wcześniejszym przekonaniem, a nowymi informacjami. Sprzeczność tę próbują wyjaśnić w dostępny sobie sposób, co jest źródłem pojawiania się nowych hipotez. Zjawisko to jest całkiem naturalne i uwzględniane przez manipulatorów w sposób mający zdyskredytować inne wersje wydarzeń, niż przez nich forsowana. Sprowadza się to do celowego generowania i przedstawiania opinii publicznej hipotez absurdalnych. Na ich tle oficjalna hipoteza wydaje się jedyną racjonalną. W przypadku Katastrofy Smoleńskiej to aparat propagandy podrzuca hipotezy o rozpyleniu helu, zderzeniu z innym samolotem, zestrzeleniu rakietą itp. Te absurdalne hipotezy służą do kompromitowania wszystkich, którzy nie zgadzają się z hipotezą MAK/Millera, bo w porównaniu z nimi hipoteza ta wydaje się najbardziej racjonalna.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/335042-tylko-u-nas-prof-witakowski-w-7-rocznice-katastrofy-smolenskiej-powszechna-zaloba-polakow-zderzyla-sie-z-radoscia-niektorych-srodowisk?strona=1