Sędzia Paweł Dobosz w uzasadnieniu wyroku podkreślał, że powszechną wiedzą podmiotów współorganizujących obie wizyty - w tym kancelarii premiera i kancelarii prezydenta - było to, że Smoleńsk-Siewiernyj było „lotniskiem zamkniętym”. Tymczasem, według instrukcji HEAD, lądowanie samolotów z VIP-ami mogło następować tylko na lotniskach czynnych - dodał sędzia. Z przytoczonych przezeń zeznań świadków wynikało, że Rosjanie zapewniali stronę polską, iż lotnisko będzie czynne na wizyty premiera i prezydenta. Sąd uznał, że w tej sytuacji podmioty współorganizujące obie wizyty nie powinny w ogóle rozważać tego lotniska jako miejsca lądowania VIP-ów.
Sędzia mówił też, że nie ma podstaw, by uznać, że przyczyną katastrofy był zamach przy użyciu materiałów wybuchowych, a BOR prawidłowo sprawdził pod tym kątem Tu-154 przed lotem. Żadne dowody będące w dyspozycji sądu nie wskazywały na hipotezę zamachu; tym samym nie ma podstaw do twierdzenia, że BOR tej katastrofie nie zapobiegło - dodał.
Był to pierwszy wyrok sądu karnego związany z katastrofą w Smoleńsku.
Mam nadzieję, że będzie jeszcze więcej wyroków
— komentował wtedy Jarosław Kaczyński.
Przed tym samym sądem trwa proces karny - z oskarżenia prywatnego części rodzin ofiar katastrofy - pięciorga urzędników (w tym b. szefa KPRM Tomasza Arabskiego) o niedopełnienie obowiązków przy organizacji lotu prezydenta (za co grozi do 3 lat więzienia).
10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku w katastrofie Tu-154M zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka. Śledztwo w sprawie początkowo prowadziła Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Postawiła ona zarzuty dwóm kontrolerom lotów ze Smoleńska (dotychczas nie zdołano im ich przedstawić) oraz dwóm oficerom rozwiązanego po katastrofie 36. specjalnego pułku. W kwietniu 2016 r. śledztwo przejęła Prokuratura Krajowa z nowym zespołem śledczym. Wtedy informowano też, że do tego zespołu mają także zostać przekazane akta „będących w toku, zawieszonych i zakończonych postępowań”, wyłączonych z głównego śledztwa lub z nim powiązanych.
pc/PAP
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Sędzia Paweł Dobosz w uzasadnieniu wyroku podkreślał, że powszechną wiedzą podmiotów współorganizujących obie wizyty - w tym kancelarii premiera i kancelarii prezydenta - było to, że Smoleńsk-Siewiernyj było „lotniskiem zamkniętym”. Tymczasem, według instrukcji HEAD, lądowanie samolotów z VIP-ami mogło następować tylko na lotniskach czynnych - dodał sędzia. Z przytoczonych przezeń zeznań świadków wynikało, że Rosjanie zapewniali stronę polską, iż lotnisko będzie czynne na wizyty premiera i prezydenta. Sąd uznał, że w tej sytuacji podmioty współorganizujące obie wizyty nie powinny w ogóle rozważać tego lotniska jako miejsca lądowania VIP-ów.
Sędzia mówił też, że nie ma podstaw, by uznać, że przyczyną katastrofy był zamach przy użyciu materiałów wybuchowych, a BOR prawidłowo sprawdził pod tym kątem Tu-154 przed lotem. Żadne dowody będące w dyspozycji sądu nie wskazywały na hipotezę zamachu; tym samym nie ma podstaw do twierdzenia, że BOR tej katastrofie nie zapobiegło - dodał.
Był to pierwszy wyrok sądu karnego związany z katastrofą w Smoleńsku.
Mam nadzieję, że będzie jeszcze więcej wyroków
— komentował wtedy Jarosław Kaczyński.
Przed tym samym sądem trwa proces karny - z oskarżenia prywatnego części rodzin ofiar katastrofy - pięciorga urzędników (w tym b. szefa KPRM Tomasza Arabskiego) o niedopełnienie obowiązków przy organizacji lotu prezydenta (za co grozi do 3 lat więzienia).
10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku w katastrofie Tu-154M zginęło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński i jego małżonka. Śledztwo w sprawie początkowo prowadziła Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Postawiła ona zarzuty dwóm kontrolerom lotów ze Smoleńska (dotychczas nie zdołano im ich przedstawić) oraz dwóm oficerom rozwiązanego po katastrofie 36. specjalnego pułku. W kwietniu 2016 r. śledztwo przejęła Prokuratura Krajowa z nowym zespołem śledczym. Wtedy informowano też, że do tego zespołu mają także zostać przekazane akta „będących w toku, zawieszonych i zakończonych postępowań”, wyłączonych z głównego śledztwa lub z nim powiązanych.
pc/PAP
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/333788-sprawa-gen-bielawnego-znow-na-wokandzie-sad-rozpatruje-apelacje-ktora-zlozyla-obrona?strona=2