Zdaniem Laska, nieprawdą jest, jakoby wiele części prezydenckiego samolotu znaleziono 60 metrów przez brzozą, w którą Tupolew uderzył 10 kwietnia i która spowodowała utratę części jego lewego skrzydła.
W rzeczywistości była to jedna część, którą znaleźli pirotechnicy w 2012 roku. Nie została znaleziona przez misję archeologów, ani przez członków komisji Millera. Może to świadczyć o zachwianiu wiarygodności tego znaleziska, że ono tam rzeczywiście było
—zaznaczył b. szef PKBWL.
Powtórzył, że nie ma żadnych powodów na to, że przyczyną katastrofy smoleńskiej mógł być wybuch.
Stoi to w sprzeczności z pracą nie tylko członków komisji Millera, którzy byli na miejscu wypadku już w dniu wypadku i następnych, ale również z pracą specjalistów, czyli pirotechników Centralnego Laboratorium Kryminalnego, które wydało ponadto 1200-stronnicowy, kompleksowy raport z oceny czy na szczątki samolotu Tu-154 działały materiały wybuchowe i czy zostały znalezione tam ślady tych materiałów
—zaznaczył dr Lasek.
Parlamentarny zespół ds. „zbadania przypadków manipulowania przyczynami katastrofy TU 154 z 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku w celu osiągnięcia korzyści politycznych” został powołany jesienią ubiegłego roku. Jego celem - jak mówili politycy PO - jest „odkłamywanie” teorii narosłych wokół katastrofy smoleńskiej. Z zespołem na stałe współpracuje dr Lasek.
Podkomisja dr. Berczyńskiego powstała w lutym 2016 roku. Szef MON Antoni Macierewicz zapowiadał wówczas, że podkomisja „na podstawie nowych okoliczności” ma raz jeszcze zbadać całość tragedii smoleńskiej, począwszy remontu samolotu w 2009 roku w Rosji, „skończywszy na badaniu przebiegu działań, które miały na celu uniemożliwienie dojścia do prawdy”.
We wrześniu zeszłego roku podkomisja po raz pierwszy spotkała się z mediami. Mówiła o naciskach, by polski raport w sprawie katastrofy smoleńskiej był taki sam jak rosyjski, awarii części systemów Tu-154M przed uderzeniem w ziemię oraz manipulacjach przy „czarnych skrzynkach”. Według podkomisji w kokpicie Tu-154M nie zidentyfikowano głosu gen. Błasika.
ansa/PAP
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Zdaniem Laska, nieprawdą jest, jakoby wiele części prezydenckiego samolotu znaleziono 60 metrów przez brzozą, w którą Tupolew uderzył 10 kwietnia i która spowodowała utratę części jego lewego skrzydła.
W rzeczywistości była to jedna część, którą znaleźli pirotechnicy w 2012 roku. Nie została znaleziona przez misję archeologów, ani przez członków komisji Millera. Może to świadczyć o zachwianiu wiarygodności tego znaleziska, że ono tam rzeczywiście było
—zaznaczył b. szef PKBWL.
Powtórzył, że nie ma żadnych powodów na to, że przyczyną katastrofy smoleńskiej mógł być wybuch.
Stoi to w sprzeczności z pracą nie tylko członków komisji Millera, którzy byli na miejscu wypadku już w dniu wypadku i następnych, ale również z pracą specjalistów, czyli pirotechników Centralnego Laboratorium Kryminalnego, które wydało ponadto 1200-stronnicowy, kompleksowy raport z oceny czy na szczątki samolotu Tu-154 działały materiały wybuchowe i czy zostały znalezione tam ślady tych materiałów
—zaznaczył dr Lasek.
Parlamentarny zespół ds. „zbadania przypadków manipulowania przyczynami katastrofy TU 154 z 10 kwietnia 2010 r. w Smoleńsku w celu osiągnięcia korzyści politycznych” został powołany jesienią ubiegłego roku. Jego celem - jak mówili politycy PO - jest „odkłamywanie” teorii narosłych wokół katastrofy smoleńskiej. Z zespołem na stałe współpracuje dr Lasek.
Podkomisja dr. Berczyńskiego powstała w lutym 2016 roku. Szef MON Antoni Macierewicz zapowiadał wówczas, że podkomisja „na podstawie nowych okoliczności” ma raz jeszcze zbadać całość tragedii smoleńskiej, począwszy remontu samolotu w 2009 roku w Rosji, „skończywszy na badaniu przebiegu działań, które miały na celu uniemożliwienie dojścia do prawdy”.
We wrześniu zeszłego roku podkomisja po raz pierwszy spotkała się z mediami. Mówiła o naciskach, by polski raport w sprawie katastrofy smoleńskiej był taki sam jak rosyjski, awarii części systemów Tu-154M przed uderzeniem w ziemię oraz manipulacjach przy „czarnych skrzynkach”. Według podkomisji w kokpicie Tu-154M nie zidentyfikowano głosu gen. Błasika.
ansa/PAP
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/327018-co-za-bezczelnosc-kierwinski-atakuje-macierewicza-jego-klamstwa-sa-glowna-przyczyna-tego-ze-polska-dotad-nie-odzyskala-wraku-tu-154?strona=2