Są jakieś inne momenty, które Panią wzruszyły?
W filmie jest wiele takich momentów, które były dla mnie poruszające i jak gdyby syntetyzowały wszystko, co zdarzyło się od katastrofy smoleńskiej. Bardzo podobała mi się np. postać matki, grana przez Halinę Łabonarską. Ona też należy do kobiet, które instynktownie wiedzą, co jest dobre, przyzwoite, co należy czynić. Nie ma żadnych wątpliwości, że ta kobieta wie, iż ma być na Krakowskim Przedmieściu ze zniczem, że ma pójść przed trumnę prezydenta, modlić się pod krzyżem. To piękna postać, choć dosyć marginalna.
Do kogo, Pani zdaniem, ten film przemówi najmocniej?
Ten film jest filmem do sumień, by każdy zastanowił się nad tym, co ogląda. Jeżeli ktoś ma sumienie i ma wątpliwości, co z nim robiono przez sześć lat, to po jego obejrzeniu może trochę się zastanowi. Natomiast, gdy nie ma sumienia, to będzie dął w tę samą trąbkę, co do tej pory, ośmieszając prace podkomisji, dodając: ”wciąż ten łajdak Macierewicz”, że sparafrazuję Boya-Żeleńskiego. To płytkie. W takich opiniach nie ma spojrzenia na duży tragizm tego filmu i tragizm tego, co z nami zrobiono.
„Smoleńsk” pokazuję tę prawdę?
Tak. Bardzo trafnie syntetyzuje te 6 lat. Dorzucę jednak ziarenko goryczy. Bardzo nie lubię scen, które expressis verbis pokazują przyczynę katastrofy. Nie jest do końca wiadomo, jak odbywał się rozpad samolotu i taka jednoznaczność budzić będzie wielkie kontrowersje. Oczywiście mamy duże podejrzenie, że samolot rozpadł się w powietrzu, ale wydaje mi się, że w tym momencie, gdzie znajdujemy się teraz, nie pokazywałabym tego, także z bardzo osobistych powodów.
Jakich?
Mówię o scenie rozpadu samolotu i tych, które odbywają się w jego wnętrzu, na których pokazany jest wybuch. To dla mnie straszna scena, w tym momencie jestem tam z nimi i jest to dla mnie bardzo trudne do zniesienia. Jest tam także scena, która w pierwszej chwili była dla mnie zaskoczeniem w tym fabularyzowanym dokumencie. Widać na niej polskich żołnierzy w mundurach z 1939 roku, którzy podnoszą się w zadumaniu i ustawiają w szeregu. Podchodzą do nich nasi bliscy, nie tacy, jakich widzieliśmy po katastrofie, rozerwani na strzępy, ubrudzeni błotem i cuchnący paliwem lotniczym, lecz tacy, jacy byli za życia. To budzi nadzieję, że i ci z Katynia, którzy doczekali się prawdy i nasi, którzy do nich dołączyli, też tej prawdy doczekają.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Niech „Smoleńsk” wstrząśnie Polską – Zaremba na łamach „wSieci” o premierze filmu A. Krauzego. Przeczytaj koniecznie!
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Są jakieś inne momenty, które Panią wzruszyły?
W filmie jest wiele takich momentów, które były dla mnie poruszające i jak gdyby syntetyzowały wszystko, co zdarzyło się od katastrofy smoleńskiej. Bardzo podobała mi się np. postać matki, grana przez Halinę Łabonarską. Ona też należy do kobiet, które instynktownie wiedzą, co jest dobre, przyzwoite, co należy czynić. Nie ma żadnych wątpliwości, że ta kobieta wie, iż ma być na Krakowskim Przedmieściu ze zniczem, że ma pójść przed trumnę prezydenta, modlić się pod krzyżem. To piękna postać, choć dosyć marginalna.
Do kogo, Pani zdaniem, ten film przemówi najmocniej?
Ten film jest filmem do sumień, by każdy zastanowił się nad tym, co ogląda. Jeżeli ktoś ma sumienie i ma wątpliwości, co z nim robiono przez sześć lat, to po jego obejrzeniu może trochę się zastanowi. Natomiast, gdy nie ma sumienia, to będzie dął w tę samą trąbkę, co do tej pory, ośmieszając prace podkomisji, dodając: ”wciąż ten łajdak Macierewicz”, że sparafrazuję Boya-Żeleńskiego. To płytkie. W takich opiniach nie ma spojrzenia na duży tragizm tego filmu i tragizm tego, co z nami zrobiono.
„Smoleńsk” pokazuję tę prawdę?
Tak. Bardzo trafnie syntetyzuje te 6 lat. Dorzucę jednak ziarenko goryczy. Bardzo nie lubię scen, które expressis verbis pokazują przyczynę katastrofy. Nie jest do końca wiadomo, jak odbywał się rozpad samolotu i taka jednoznaczność budzić będzie wielkie kontrowersje. Oczywiście mamy duże podejrzenie, że samolot rozpadł się w powietrzu, ale wydaje mi się, że w tym momencie, gdzie znajdujemy się teraz, nie pokazywałabym tego, także z bardzo osobistych powodów.
Jakich?
Mówię o scenie rozpadu samolotu i tych, które odbywają się w jego wnętrzu, na których pokazany jest wybuch. To dla mnie straszna scena, w tym momencie jestem tam z nimi i jest to dla mnie bardzo trudne do zniesienia. Jest tam także scena, która w pierwszej chwili była dla mnie zaskoczeniem w tym fabularyzowanym dokumencie. Widać na niej polskich żołnierzy w mundurach z 1939 roku, którzy podnoszą się w zadumaniu i ustawiają w szeregu. Podchodzą do nich nasi bliscy, nie tacy, jakich widzieliśmy po katastrofie, rozerwani na strzępy, ubrudzeni błotem i cuchnący paliwem lotniczym, lecz tacy, jacy byli za życia. To budzi nadzieję, że i ci z Katynia, którzy doczekali się prawdy i nasi, którzy do nich dołączyli, też tej prawdy doczekają.
Rozmawiał Piotr Czartoryski-Sziler
Niech „Smoleńsk” wstrząśnie Polską – Zaremba na łamach „wSieci” o premierze filmu A. Krauzego. Przeczytaj koniecznie!
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/307581-nasz-wywiad-ewa-kochanowska-o-smolensku-dla-mnie-to-nie-jest-film-ale-65-roku-mojego-zycia-kazda-scena-kazde-skojarzenie-otwiera-okna-do-nowych-emocji?strona=2