Nie boi się pani „stygmatyzacji”? Była taka dziwna atmosfera, już w momencie, kiedy kompletowano obsadę, że nieprzychylne PiS-owi media źle wyrażały się o aktorach, którzy zdecydowali się na pracę przy tym filmie. Część aktorów ogłosiła bojkot..Miała pani z tym problem?
Nie. Nie miałam żadnych przykrości z tego powodu. Ani nacisków. Zresztą mnie to g…o obchodziło. Nie odczułam tego absolutnie. Ja czułam się zobowiązana wobec Nich, czułam, że im się to należy. Żeby chcieć dojść prawdy… Czasami sprawiało mi przykrość niezrozumienie tej sytuacji przez kolegów…Ale nie zastanawiałam się, dlaczego niektórzy ludzie tego nie chcieli. Mam to gdzieś…
A czy podział na aktorów, czy może szerzej artystów propisowskich i proplatformerskich – jest na co dzień odczuwalny? Czy to zostało wyolbrzymione przez media?
Mam tylko czasem taką refleksję, że to jest taki instynkt stadny…To jest bardzo przykre w odniesieniu do środowisk artystycznych. Bo coś takiego z artystami nie powinno się kojarzyć. Może ktoś ma kredyty, może ma jakieś „strachy na Lachy”? Mnie się nic złego nie zdarzyło…
Premiera „Smoleńska” była przekładana. Pierwotnie miała być wiosną, ostatecznie odbywa się na jesieni…
Została przełożona z tego powodu, że film nie został skończony. Nie zostały zrobione na czas efekty specjalne. A bez tego film byłby niekompletny.
A co pani, na kilka godzin przed premierą, podpowiada intuicja? Po tych wszystkich zmaganiach powstał dobry film?
Nie wiem. Szczerze mówiąc nie lubię oglądać filmów, w których gram. Bo zawsze się potem obarczam winą za różne rzeczy… Natomiast bardzo bym chciała, żeby ten się udał. Ze względu na ludzi. Bo to, co mi się zdarzało na ulicy te uściski, te zaklinania, zachęty, żeby ten film powstał… Dlatego okropnie się teraz denerwuję, bo nie chciałabym ich zawieść.
Chciałabym, żeby wyszło jak filmie „Religa”. Bo przecież Tomasz Kot - to jest Religa. Chociaż jest inny, wyższy, dłuższy… Marzyłabym, żeby coś takiego zdarzyło mi się w „Smoleńsku”. Żebym nie zabrała ludziom wyobraźni…
Rozmawiała Anna Sarzyńska
Niech „Smoleńsk” wstrząśnie Polską – Zaremba na łamach „wSieci” o premierze filmu A. Krauzego. Przeczytaj koniecznie!
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Nie boi się pani „stygmatyzacji”? Była taka dziwna atmosfera, już w momencie, kiedy kompletowano obsadę, że nieprzychylne PiS-owi media źle wyrażały się o aktorach, którzy zdecydowali się na pracę przy tym filmie. Część aktorów ogłosiła bojkot..Miała pani z tym problem?
Nie. Nie miałam żadnych przykrości z tego powodu. Ani nacisków. Zresztą mnie to g…o obchodziło. Nie odczułam tego absolutnie. Ja czułam się zobowiązana wobec Nich, czułam, że im się to należy. Żeby chcieć dojść prawdy… Czasami sprawiało mi przykrość niezrozumienie tej sytuacji przez kolegów…Ale nie zastanawiałam się, dlaczego niektórzy ludzie tego nie chcieli. Mam to gdzieś…
A czy podział na aktorów, czy może szerzej artystów propisowskich i proplatformerskich – jest na co dzień odczuwalny? Czy to zostało wyolbrzymione przez media?
Mam tylko czasem taką refleksję, że to jest taki instynkt stadny…To jest bardzo przykre w odniesieniu do środowisk artystycznych. Bo coś takiego z artystami nie powinno się kojarzyć. Może ktoś ma kredyty, może ma jakieś „strachy na Lachy”? Mnie się nic złego nie zdarzyło…
Premiera „Smoleńska” była przekładana. Pierwotnie miała być wiosną, ostatecznie odbywa się na jesieni…
Została przełożona z tego powodu, że film nie został skończony. Nie zostały zrobione na czas efekty specjalne. A bez tego film byłby niekompletny.
A co pani, na kilka godzin przed premierą, podpowiada intuicja? Po tych wszystkich zmaganiach powstał dobry film?
Nie wiem. Szczerze mówiąc nie lubię oglądać filmów, w których gram. Bo zawsze się potem obarczam winą za różne rzeczy… Natomiast bardzo bym chciała, żeby ten się udał. Ze względu na ludzi. Bo to, co mi się zdarzało na ulicy te uściski, te zaklinania, zachęty, żeby ten film powstał… Dlatego okropnie się teraz denerwuję, bo nie chciałabym ich zawieść.
Chciałabym, żeby wyszło jak filmie „Religa”. Bo przecież Tomasz Kot - to jest Religa. Chociaż jest inny, wyższy, dłuższy… Marzyłabym, żeby coś takiego zdarzyło mi się w „Smoleńsku”. Żebym nie zabrała ludziom wyobraźni…
Rozmawiała Anna Sarzyńska
Niech „Smoleńsk” wstrząśnie Polską – Zaremba na łamach „wSieci” o premierze filmu A. Krauzego. Przeczytaj koniecznie!
Kup nasze pismo w kiosku lub skorzystaj z bardzo wygodnej formy e - wydania dostępnej na: http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/307279-ewa-dalkowska-bardzo-sie-denerwuje-przed-premiera-smolenska-nie-chcialabym-zawiesc-ludzi-nasz-wywiad?strona=2