Medioznawca Mrozowski: "Jeżeli [Durczok] molestował czy dręczył podwładną, to ona dostała rekompensatę, a on reprymendę. Dlaczego tłumaczyć się z tego przed ludźmi?"

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Afera z Kamilem Durczokiem nie była publiczna, tylko prywatna. Jeżeli molestował czy dręczył podwładną, to ona dostała rekompensatę, a on reprymendę. Dlaczego tłumaczyć się z tego przed ludźmi? Ich to nie obraziło w żaden sposób, to była wewnętrzna sprawa korporacji.

Takich spraw się nie wywleka, bo szkodzi to także poszkodowanym, powinno się je ucinać brzytwą i zamykać, żeby rana się szybko zagoiła. Gdyby Durczok nakłamał, zrobił coś nieodpowiedniego publicznie, wtedy powinien to wyjaśniać.

Gdybym był szefem stacji, zaryzykowałbym program prowadzony przez Durczoka. Przećwiczyłbym format, zobaczyłbym, czy się sprawdzi. Nie troszczyłbym się zbytnio o wizerunkowy „ogon” przyczepiony dziennikarzowi, bo większość widzów tego programu powinna być inteligenta i nie przywiązywać wagi do skandali. Mało jest ludzi o nieskazitelnej moralności, więc nie ma co pastwić się nad Durczokiem. Wydaje się, że nad dziennikarzem nie wisi już odium afery obyczajowej z początku zeszłego roku.

Medioznawca prof. Maciej Mrozowski w wypowiedzi dla „Wirtualnym Mediów”. Komentarz dotyczył zatrudnienia przez Polsat News Kamila Durczoka., 31 sierpnia 2016 roku.

Prawie jak w Ameryce. Prawie. I media, i standardy, no i „medioznawcy”. Czyli tak naprawdę uzasadniacze interesów lewicowej części medialnego establishmentu.

Prej

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych