Nikomu niepotrzebna bitwa o apel smoleński. "Przyglądam się tej sytuacji z narastającym zdziwieniem"

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Ale sytuacja się zmieniła. Dzisiaj asy są w ręku PiS, które – i nie piszę tego w tonie oskarżenia – robi z katastrofy swój mit. Wprowadzanie tego wydarzenia jako wątku, którego obecność w sferze publicznej jest naturalna, jest potrzebne i zasadne, bo tak też w istocie jest. Katastrofa smoleńska była najtragiczniejszym wydarzeniem po II wojnie światowej według całkiem obiektywnych kryteriów i powinna być naturalnym elementem narodowego panteonu. Ale „naturalnym” nie znaczy wszechobecnym – nawet tam, gdzie jest to niepotrzebne, nielogiczne, zbędne. To bowiem powoduje poczucie przesytu, nie tylko u przeciwników obecnej władzy. Także w takich sprawach potrzebna jest pewna subtelność, delikatność – po to po prostu, aby być skutecznym.

Tymczasem PiS idealnie wpisuje się w plan opozycji. Ba, po prostu wpycha Hannie Gronkiewicz-Waltz (bo to ona jako prezydent stolicy i wiceprzewodnicząca PO zarazem odgrywa tu główną rolę) argumenty do ręki, szczególnie że pomysł z apelem nie wywołał entuzjazmu w środowisku powstańców, więc i ich głosem może się pani prezydent posłużyć.

Po trzecie – najbardziej zadziwiający jest sposób i ton, w jakim tego nie najlepszego pomysłu postanowili bronić politycy partii rządzącej. Posłanka Joanna Lichocka (z temperamentu wciąż raczej publicystka niż poseł) napisała tłit, z którego wynikało, że tych, którzy nie podzielają jej entuzjazmu w sprawie apelu, uważa za durniów. Minister edukacji Anna Zalewska pobiła rekord kompromitacji, twierdząc, że czasownik „polec” oznacza tyle samo co po prostu „zginąć”, w jakikolwiek sposób. Wicepremier Piotr Gliński, odnosząc się do niechętnego stanowiska powstańców, oznajmił, że przez lata pozostawali pod określoną kontrolą polityczną. Można oczywiście stwierdzić, że każdy, komu się ten pomysł nie podoba, to agent Platformy albo przyjaciel pana Ryszarda, ale zaklinanie rzeczywistości nigdy nie dawało dobrych efektów.

Takiej serii strzałów w kolana PiS nie wykonał dawno. O ile wprowadzenie tematu do obiegu było już błędem, to uparte trzymanie się go i przekonywanie na siłę, że ma się rację, wygląda na obłędny rajd ku urwisku.

Apel smoleński na 1 sierpnia pewnie będzie, bo politycy PiS zbyt wiele w to już zaangażowali, żeby się teraz wycofywać. Stracą na tym wszyscy. Pamięć o powstaniu zostanie zepchnięta na drugi plan, bo pierwszy zajmie polityczna przepychanka. Ofiary katastrofy także nie zostaną godnie upamiętnione, bo najważniejsza będzie awantura o apel. PiS zarobi kolejne ujemne punkty wśród bardziej umiarkowanych wyborców. Opozycja zyska okazję, żeby urządzić burdę. Akcja spodoba się tylko twardemu elektoratowi PiS, ale zysk będzie zerowy, ponieważ to właśnie twardy elektorat jest cały czas dopieszczany, przy niemal każdej okazji, a jego powiększenie jest nierealne. Z samej swojej natury jego zasób jest ograniczony.

Po co więc ta awantura? Wszystko wskazuje na to, że – jak to często bywa w przypadku PiS – jest sumą różnych nieskoordynowanych czynników. Antoni Macierewicz forsuje obecność smoleńskiej tematyki w sferze, za którą odpowiada, czyli w wojsku. Nie ma w tym nic złego, szczególnie wziąwszy pod uwagę, że w katastrofie zginęli najwyżsi dowódcy Wojska Polskiego. Gdy pojawił się pomysł, aby apel dopiąć do obchodów rocznicy powstania, opozycja natychmiast podchwyciła okazję i zaangażowała w wyrażenie sprzeciwu radę Muzeum Powstania Warszawskiego, którą kieruje polityk PO. W akcję szybko weszła „Gazeta Wyborcza” i inne media, zaangażowane po stronie opozycji. To było oczywiście banalnie proste do przewidzenia. Podobnie jak to, że wobec braku spójnej i jednolitej strategii komunikacyjnej rządu i partii rządzącej, reakcja poszczególnych jej polityków będzie zgodna z oczekiwaniami opozycji, czyli „ani kroku w tył”. A jako bonus trafią się kwiatki w rodzaju wypowiedzi minister Zalewskiej.

W katalogu bohaterskich, nikomu niepotrzebnych i nikomu nieprzynoszących zysku bitew, wypowiedzianych przez PiS, ta zajmie poczesne miejsce.

« poprzednia strona
12

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.