Paweł Deresz oburzony planami ekshumacji ofiar katastrofy smoleńskiej: "To nekrofilia"

fot. Superstacja/ wPolityce.pl
fot. Superstacja/ wPolityce.pl

Nie wiem, w jaki sposób ekshumacja ma wyjaśnić przyczyny katastrofy, które są już powszechnie znane — stwierdził Paweł Deresz, mąż tragicznie zmarłej w Smoleńsku posłanki Jolanty Szymanek-Deresz, odnosząc się do zapowiedzi ekshumacji ciał ofiar katastrofy, nawet bez zgody rodzin.

Jest to swego rodzaju nekrofilia, zarówno pana Macierewicza, jak i panów prokuratorów

— powiedział w Superstacji.

Jego zdaniem, jeśli założyć, że rzeczywiście na pokładzie samolotu doszło do wybuchu, to w pierwszym rzędzie trzeba by ekshumować zwłoki prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

Bo przecież pan Macierewicz powiedział, że bomba została podłożona pod fotelem pana prezydenta. Proszę bardzo. Przeciwko temu ja nic nie mam. Natomiast ostro protestuję przeciwko ekshumacji zwłok mojej żony. Jest to niehumanitarne, jest to nieludzkie, naruszające mój mir domowy, mój spokój, spokój mojej rodziny

— stwierdził Deresz.

Dwa dni temu Mariusz Pasionek, szef zespołu prokuratorów zajmujących się katastrofą smoleńską i zastępca prokuratora generalnego, powiedział w rozmowie z Radiem ZET, że „w obecnej sytuacji nie ma innej możliwości i ekshumacje trzeba przeprowadzić”. Przypomniał, że w dotychczasowych opiniach medycznych jest zbyt wiele błędów, a nawet zamian ciał ofiar.

Ukazały się liczne nieprawidłowości, a jeżeli takie są w kilkunastu przypadkach, nie możemy pozostać obojętni wobec wszystkich pozostałych

— mówił Pasionek.

Prokuratorzy chcą spotkać się z najbliższymi ofiar katastrofy, by wyjaśnić powody decyzji o ekshumacjach.

Ekshumacje niemal dziewięćdziesięciu zwłok mają przeprowadzić doświadczeni biegli. Cała operacja może potrwać nawet kilka miesięcy.

W katastrofie pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku zginęło 96 osób. W okresie od czerwca do listopada 2012 roku na wniosek Naczelnej Prokuratury Wojskowej przeprowadzono dziewięć ekshumacji, m.in. Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej, Anny Walentynowicz, Zbigniewa Wassermanna, Przemysława Gosiewskiego i Janusza Kurtyki.

Okazało się, że ciała sześciu osób złożono w grobach opatrzonych nazwiskami innych ofiar.

polsatnews.pl, Superstacja, Radio Zet/asa

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych