Jerzy Kubrak o 10/04: "U podłoża tragedii był spór polityczny. Wizytę w Katyniu próbowano wykorzystywać do ataku na prezydenta"

fot. wPolityce.pl/tvp.info
fot. wPolityce.pl/tvp.info

Jerzy Kubrak był gościem TVP info, gdzie opowiedział o swoich wspomnieniach z 10 kwietnia 2010 roku. Dziennikarz wPolityce.pl był wtedy obecny na cmentarzu w Katyniu.

Kiedy ktoś mnie pyta jak wyglądał ten dzień, padają pytania czy była mgła. Siła sugestii jest taka bym powiedział, że nic nie było widać. A tak nie było. Kiedy zbliżaliśmy się do lądowania Jakiem można było odnieść wrażenie, że przebijamy się przez jakieś chmury. Nie odbierałem tego jako zagrożenie, dyskomfort. Zwykła procedura lądowania. Po lądowaniu też nie odniosłem wrażenia, że była zerowa widoczność. Było wrażenie dzikiego pola. Jakbyśmy nie wylądowali na lotnisku, tylko w jakimś kołchozie. Pomyślałem sobie, że to taki ruski folklor. Niedługo jednak dowiedzieliśmy się, że ten dzień był dniem tragicznym

– powiedział Kubrak.

Nie byłem naocznym świadkiem w jaki sposób przygotowywano się do odebrania tupolewa. Przylecieliśmy dwie godziny wcześniej. To nawet nie wyglądało na lotnisko. Osławiona wieża kontroli lotów okazała się barakiem. Wyglądało to co najmniej zaskakująco

– dodał.

Kubrak przypomina też niezwykłe zdarzenie, którego był wtedy świadkiem.

Zanim nas zabrano do autobusu, byliśmy świadkami niesamowitego zdarzenia. Byliśmy świadkami tego jak zniżał się do lądowania rosyjski samolot, przechylił się skrzydłem i prawie uderzył w pas startowy. Byliśmy w szoku

– mówił publicysta wPolityce.pl

Jerzy Kubrak opowiedział też jak wyglądała sytuacja na cmentarzu, gdzie oczekiwano na przyjazd delegacji.

Byłem już wtedy na cmentarzu katyńskim. Zbierałem relacje od ludzi, którzy tam byli, od bliskich ofiar. Pamiętam, że rozmawiałem z panią, której bliski został zamordowany w Katyniu. Pamiętam jak męczyła się, by przyczepić małą chorągiewkę przy tabliczce z nazwiskiem. To takie szczegóły, które zostają w głowie. Wtedy usłyszałem szum, pojawiło się poruszenie. Podawano sobie informacje z ust do ust

– powiedział Kubrak.

Pojawiły się pierwsze gorączkowe informacje, że była katastrofa, że ktoś przeżył, ale nie wiadomo kto. Sam reagowałem w sposób bardzo emocjonalny. Trudno było zrozumieć co się stało

– dodał.

Dalszy ciąg na następnej stronie ===>

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.