Maria Dłużewska: Jestem pewna, że prawda o Smoleńsku zalśni w całej swojej strasznej okazałości. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Ludzie i społeczeństwa degenerują się, jeżeli żyją w kłamstwie. Z nami też tak jest i dlatego boję się o nas

— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Maria Dłużewska, autorka filmów dokumentalnych.

wPolityce.pl: Co należy uznać za najważniejszą kwestię w pani filmach dotyczących katastrofy smoleńskiej?

Maria Dłużewska: Najważniejsze jest to, co ja nazywam zapaścią cywilizacyjną, a co stało się po Smoleńsku. Dano przyzwolenie najgorszym instynktom. Pozwolono, żeby się naśmiewać z wdów i sierot, żeby wyrzucać, postponować krzyż. I to zostało, to się utrwaliło. Uważam, że to jest najgorsza rzecz, jaka nam się stała.

Czy teraz prawda na temat tragedii ma większą możliwość przebicia, zwłaszcza w obliczu zmiany politycznej?

Tak. Jestem pewna, ze w tej chwili ta prawda zacznie wychodzić, że ona zalśni w całej swojej strasznej okazałości, w swoim strasznym wymiarze. Wiem, że wszystko to się ujawni. I bardzo mi żal tych ludzi, którzy do tej pory nie dopuszczali do świadomości tego, co się stało. Bali się tej prawdy, bo ona rzeczywiście jest straszna. A teraz będą musieli ją przyjmować. Nie chciałabym być w ich skórze. To jest trudne doświadczenie.

A czy w toku prac nad kolejnymi filmami, zmieniło się pani postrzeganie tego tematu?

Nie, ani przez chwilę. To nie są filmy śledcze. Raczej są one o wartościach, o emocjach, więc w tym obszarze nie zmieniło się nic. Jest tak samo. Ale myślę, że to wszystko już było. Zapraszam na mój film o ks. Jerzym Popiełuszce. Bo to wszystko już było. To film o życiu w kłamstwie, o tym, że tej prawdy szukamy za mało, niemrawo. Zawsze uważam, że ludzie i społeczeństwa się degenerują, jeżeli żyją w kłamstwie. Z nami też tak jest i dlatego boję się o nas.

Rozmawiał Aleksander Majewski

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych