Dr Bogdan Gajewski o nowej komisji ws. Smoleńska: Wszystko trzeba zacząć od początku i wygląda na to, że mamy dużo do zrobienia. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot arch
fot arch

„W przypadku katastrofy smoleńskiej przyczynę wypadku określił minister ówczesnego rządu a  komisja to potwierdziła”.

wPolityce.pl: Jest Pan wiceszefem nowej podkomisji, która ma się zająć badaniem przyczyn katastrofy smoleńskiej. Dlaczego zdecydował się Pan brać udział w tym dochodzeniu?

Dr inż. Bogdan Gajewski, specjalista od badania wypadków lotniczych, starszy inżynier w kanadyjskiej agencji rządowej National Aircraft Certification: Od dawna zgłaszałem swoją gotowość do pracy w takiej komisji, a Kazimierz Nowaczyk potraktował to bardzo poważnie i w odpowiednim czasie przedstawił moją kandydaturę do zatwierdzenia.

Pana deklaracja oznacza, że uznaje Pan sprawę smoleńską za niewyjaśnioną?

Sprawa katastrofy jest nie tylko „niewyjaśniona”, ale wprost zagmatwana. Jest wiele wątków, które prowadzą do tego stwierdzenia. Na III Konferencji Smoleńskiej a potem w Parlamencie Europejskim przedstawiłem kilka wybranych zagadnień, które świadczą o zagmatwaniu całego dochodzenia.

Ale dwie komisje, MAK-u i komisja Millera, badały tę katastrofę i doszły do dość podobnych wniosków…

To, że dwie komisje badające ten wypadek uzyskały prawie te same konkluzje nie świadczy o tym, że te konkluzje są prawidłowe. Podobną konkluzję, bez żadnych badań, a przedstawioną przez Radosława Sikorskiego, uzyskano w pół godziny po wypadku. Przypomina to lata siedemdziesiąte, kiedy to rząd decydował, co jest prawidłowe, a co nie. W przypadku katastrofy smoleńskiej przyczynę wypadku określił minister ówczesnego rządu a  komisja to potwierdziła.

Wracając do Pana. Badał Pan wcześniej katastrofy lotnicze?

Tak, to było między innymi w zakresie moich podstawowych obowiązków, jakie pełniłem przez 25 lat w Ministerstwie Transportu Kanady. Moim zadaniem było wprowadzanie obowiązkowych zarządzeń zapobiegających wypadkom lotniczym. Stąd konieczność poznania przyczyn każdego wypadku. Aby poznać przyczynę, trzeba było przeprowadzić dokładne dochodzenie w celu jej zdefiniowania.

Jakie katastrofy Pan wyjaśniał?

Różne. Począwszy od małych helikopterów aż po duże samoloty pasażerskie.

Tu chodzi o katastrofę dużego samolotu samolotu pasażerskiego. Badał Pan takie przypadki?

Z racji moich obowiązków byłem konsultantem w takich przypadkach.

Wspomniał Pan o swoim udziale m.in. w Konferencji Smoleńskiej. Wygłaszał Pan na nich swoje referaty. Czy ma Pan wstępne założenia związane z tą tragedią, czy też przystępuje Pan do prac w tej sprawie bez zakładania, co stało się 10 kwietnia?

Nie mam wstępnego założenia co do przyczyny wypadku, bo nie poznałem faktów, które mogłyby jakiekolwiek założenia sugerować. Moje prezentacje na Konferencjach Smoleńskich dotyczyły nieprawidłowości, jakich można się dopatrzyć w obu oficjalnych raportach powypadkowych. Trzeba pamiętać, że informacje, z jakimi mieliśmy do czynienia, były podawane przez nierzetelne media i jak się okazało, z nierzetelnych źródeł.

Co to oznacza dla komisji?

Wszystko trzeba zacząć od początku i wygląda na to, że mamy dużo do zrobienia.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych