Maciej Łopiński: Po Smoleńsku państwo zdało egzamin? Bądźmy poważni... Lepiej egzamin zdają przedsiębiorstwa pogrzebowe. One chociaż nie mylą ciał... NASZ WYWIAD

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

wPolityce.pl: Sejm kilka dni temu uczcił 10. rocznicę zaprzysiężenia śp. Lecha Kaczyńskiego. Nie zdarza się często, by Sejm przyjmował uchwały z takiej okazji. Czy rozpoczęcie prezydentury Lecha Kaczyńskiego było czymś nadzwyczajnym w historii Polski?

Maciej Łopiński: Nie wiem, czy to było czymś nietypowym, czy nadzwyczajnym. Jednak niewątpliwie prof. Lech Kaczyński był wybitnym Prezydentem RP i prawdziwym mężem stanu. Uczestniczyłem w spotkaniu w Pałacu Prezydenckim, gdzie odbyła się międzynarodowa konferencja poświęcona prezydenturze Lecha Kaczyńskiego. Przybył prezydent Estonii Ilves, a także byli prezydenci: Adamkus, Klaus, Saakaszwili i Băsescu. Wszyscy byli zgodni, że Lech Kaczyński był naprawdę wybitną postacią na polskiej scenie politycznej, a jego brak jest bardzo widoczny.

W jaki sposób?

Jego koncepcja współpracy w Europie Środkowej jest bardzo ważna. To było podkreślane. Lech Kaczyński uważał, że wspólnota interesów ujęta w szerszym kontekście we wspólnotę wartości może przynieść nie tylko Polsce, ale całemu regionowi, rozwój i bezpieczeństwo. Widać obecnie, choćby na przykładzie Ukrainy, brak prezydenta Kaczyńskiego i jego wizji polityki.

Sądzi Pan, że śp. Lech Kaczyński wprowadził nową jakość w polską prezydenturę? Dziś prezydent Duda chętnie odwołuje się właśnie do tragicznie zmarłego prezydenta Kaczyńskiego…

W mojej ocenie tak, ale wie Pan – nie jestem obiektywny. Lech Kaczyński był nie tylko moim szefem, ale i moim najbliższym przyjacielem. Czuję do dziś jego brak. Łapię się na tym, że myślę czasem: „o tym powinienem porozmawiać z Leszkiem”, „ciekaw jestem, co Leszek o tym sądzi”. Nic się nie zmienia, choć to już pięć lat od momentu, kiedy poległ.

Wraca Pan do tragedii smoleńskiej? To wciąż dla Pana żywa sprawa?

Być może gdybyśmy mogli przeżyć żałobę w spokoju, byłoby inaczej. Gdyby nie było wciąż nowych pytań dotyczących samej tragedii – obecnie więcej pytań niż odpowiedzi… Liczę, że w tej chwili dojdzie do tego, że będziemy próbowali rzeczowo i na chłodno wyjaśnić wszystkie fakty, które poprzedziły wylot do Smoleńska, a także sam przebieg tragedii. Z pełnym przekonaniem twierdzę, że państwo polskie nie stanęło na wysokości zadania.

Za rządów PO-PSL władze próbowały przekonać, że państwo zdało egzamin, że III RP okazała się skuteczną…

Rzeczywiście rządzący wiele razy tak mówili. Również mi niektórzy próbowali tłumaczyć, że wszystko było wspaniale, że państwo zdało egzamin. Ale bądźmy poważni… Lepiej egzamin zdają przedsiębiorstwa pogrzebowe. One chociaż nie mylą ciał, nie mylą trumien. A ja nie tak dawno uczestniczyłem w kolejnym pochówku szczątków admirała Karwety w Baninie, gdzie mieszkam. Było mi wstyd, było mi wstyd, że do tej pory takie rzeczy się dzieją. Było mi wstyd, że ani w Gdański, ani w Warszawie nie ma pomnika Lecha Kaczyńskiego i wszystkich ofiar tragedii smoleńskiej. Wtedy szczątki moglibyśmy niczym relikwie przy takich pomnikach chować. W czasie pochówku w Baninie źle się czułem, było mi wstyd. Wstyd, że do tej pory nie ma pomnika ofiar tragedii, nie ma pomnika prezydenta Kaczyńskiego.

Widać jednak, że Polacy pamiętają o ofiarach tragedii. Nowe władze też inaczej do tej sprawy podchodzą niż poprzednicy.

Sam uczestniczyłem ostatnio w uroczystości składania wieńca w Świątyni Opatrzności Bożej, gdzie spoczywa ciało ostatniego Prezydenta na Uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego.

Jego ciało również było zamienione z inną ofiarą tragedii…

Miałem wrażenie, że wszystko, co zakończyło się tą straszną tragedią zbiegło się w czasie. Ten lot do Katynia był symboliczny. Lech Kaczyński, członkowie delegacji, która mu towarzyszyła, chcieli oddać cześć polskim oficerom pomordowanym w ludobójczej zbrodni w Katyniu. Jest w tym, coś symbolicznego. Gdy byłem w Świątyni Opatrzności, gdy uczestniczyłem w konferencji poświęconej Lechowi Kaczyńskiemu, żałowałem, że nie było nam dane przeżyć spokojnie żałoby. To wciąż wraca. Dla mnie ta tragedia była czymś osobistym. Tam zginął mój szef, ale i najbliższy przyjaciel. Poległ wraz ze wszystkimi towarzyszącymi mu osobami. Do dziś nie mogę się pozbierać. To wciąż boli.

Nawiązał Pan do śledztwa smoleńskiego. Sądzi Pan, że gdy uda się w oficjalnym śledztwie wykazać, co się stało 10 kwietnia będzie Panu łatwiej?

Trudno powiedzieć, jednak wiem, że chciałbym widzieć, co działo się w Smoleńsku. Niektórzy nie chcą tego, niektórzy wolą nie wiedzieć, bo boją się szoku, bólu. Jednak ja bym chciał wiedzieć, jak to było, dlaczego Leszek zginął, dlaczego tylu wspaniałych ludzi, którzy towarzyszyli Prezydentowi RP zginęło. To jest dla mnie bolesne, chciałbym, żeby ta sprawa została wyjaśniona.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.