PÓŁ PORCJI MAZURKA. Zostawcie krzyż tam gdzie jest. Nie przenoście go pod Pałac Prezydencki

Fot. PAP/Pietruszka
Fot. PAP/Pietruszka

Tak, uważam, że „krzyż smoleński” nie powinien wracać na Krakowskie Przedmieście. Dlaczego? Bo tam powinien stanąć prawdziwy pomnik, z krwi i kości. No dobrze, ale dlaczego nie może być nim krzyż? Bo krzyż to nie jest zwyczajny pomnik, to – proszę wybaczyć patos – dla chrześcijan święty znak męczeństwa Jezusa. Nie godzi się robić z niego przesuwanego i szarganego elementu wystroju miasta. Usuwał go Komorowski, ustawi Duda, potem schowa następny lokator Pałacu… Krzyż przechodni? Tego chcecie?

I to jest powód generalny, najważniejszy, ale są i pomniejsze. Długo to trwało, ale wyrosła na protestach przeciwko obecności krzyża, animowana przez media palikociarnia spokojnie wyzionęła ducha. Obawiam się, że ponowne ustawienie krzyża tylko ją wskrzesi. Nie sądzę, by tysiące wyszły na ulice w proteście przeciwko krzyżowi, ale przy tak życzliwych mediach każdy incydent będzie urastał do rangi wiadomości odnotowywanych na Kiribati i w Bujumburze. Mało wam Andrzejków i oszalałych dam spod krzyża? Nie boicie się ponownych prowokacji?

Jednak silniej niż mniej lub bardziej sterowanych wariatów obawiam się rozpalenia nikomu niepotrzebnej wojny, typowego konfliktu zastępczego, na którym tylko punktować będzie nawet nie opozycja, ale siły skrajne. Studia TVN-u pełne będą wesołków, skandalistów i intelektualistów, gazety - wywiadów z serialowymi gwiazdkami opowiadających o dusznej atmosferze Teheranu na Mazowszu. Nowa władza otworzy sobie kolejny front walki, tym razem ideologicznej. Jako żywo, nie współgra mnie to z zapowiadanym przez prezydenta odbudowywaniem wspólnoty.

A pomnika jak nie było tak nie będzie. I tu mam żal do prezydenta Dudy - przez sto dni urzędowania nie zajął się sprawą pomnika na Krakowskim Przedmieściu. A można to było zrobić na poważnie, bez wrzasków i dzikich harców, najpierw zamówić opinie kilku rozsądnych i niezależnych autorytetów od architektury, ochrony zabytków i sztuki. Dzisiaj – na sto dni urzędowania – je przedstawić i rozpisać porządny, międzynarodowy konkurs na pomnik. Do takiej procedury nikt nie mógłby się przyczepić i gwarantowałaby ona wybór najlepszego projektu. Mnie najbardziej podoba się idea wzruszającego, symbolicznego pomnika światła, ale dajmy szansę wypowiedzieć się artystom.

Wciąż można do tego wrócić. Trzeba tylko chcieć pomnika, a nie awantury.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych