„Po katastrofie był skok na stanowiska” - rodziny ofiar 10.04 o śledztwie i Polsce po pięciu latach od tragedii. ZDJĘCIA

Fot. pispszczyna.pl
Fot. pispszczyna.pl

Na zaproszenie Klubu Gazety Polskiej w Pszczynie w minioną niedzielę odbyło się spotkanie promocyjne książki „Pogrzebana prawda” - rozmów dziennikarza tygodnika „wSieci” i portalu wPolityce.pl z bliskimi ofiar katastrofy smoleńskiej.

Poza autorem na Śląsku pojawili się bliscy tragicznie zmarłych Ewy Bąkowskiej, Natalii Januszko, gen. Andrzeja Błasika i gen. Bronisława Kwiatkowskiego.

Ewa Błasik mówiła o długiej kampanii prowadzonej przez władzę – „odwracania uwagi od swoich zaniechań i głupoty”:

Jak można było uwierzyć tak bezgranicznie, bezmyślnie Rosjanom? Obecna premier Kopacz z rozbrajającą szczerością powiedziała rodzinom w Moskwie - a co ujawnił na łamach „Naszego Dziennika” brat kpt. Protasiuka, pan Krzysztof Protasiuk – że dobrze, iż ta tragedia stała się na terenie Federacji Rosyjskiej, bo tutaj jest porządek, a gdyby wydarzyło się to w Polsce, to dopiero byłby chaos… Ta głupio naiwna kobieta rządzi naszym krajem. To jest przerażające. Ja się po prostu modlę, żeby ona odeszła, zeszła ze sceny politycznej. Jadąc teraz przez Kraków z wielką przykrością patrzyłam na plakaty wyborcze byłego ministra obrony pana Bogdana Klicha, który po katastrofie zdradził naszych lotników, mojego męża. Bronił interesów Rosjan. Pamiętamy rozmowę nagraną przez Edmunda Klicha z ministrem. Akredytowany mówił wówczas o winie Rosjan, którzy powinni byli zamknąć lotnisko, ale minister zabronił mu tak mówić. W domyśle – zrzucać całą odpowiedzialność na naszą załogę.

Wdowa po śp. gen. Andrzeju Błasiku podkreślała, że rodzinom zależy przede wszystkim na prawdzie, a władza robi wszystko, by jej nie odkryć.

Krystyna Kwiatkowska wspominała 10 kwietnia, który dla niej był tragedią tym większą, że miała to być ostatnia podróż służbowa śp. gen. Bronisława Kwiatkowskiego. Dowódca Operacyjny Sił Zbrojnych przechodził właśnie na emeryturę. Generałowa odliczała dni, kiedy mąż po ponad 40 latach służby, w czasie której przez 20 lat był poza domem, miał wreszcie mieć czas tylko dla niej.

Jakim wielkim szokiem było dla mnie, że dopiero po trzech latach dowiedziałam się, w jakim stanie go znaleźli. I właściwie nie wiadomo, gdzie jest. Część jego ciała znajduje się na Powązkach – o czym poinformowano mnie w 2013 roku! Część na cmentarzu na krakowskim Salwatorze. A trzeci worek ze szczątkami do dziś nie wiadomo, gdzie się znajduje! Przeczytaliśmy wszystkie dokumenty i nie znaleźliśmy śladu. Jestem przekonana, że złożę wniosek o ekshumację.

Generałowa mówiła, że gdyby władza przyznała się do popełnionych błędów, to by jej odpuściła.

Ale gdy oni mówią, że zdali egzamin, nas to uzbraja i nie odpuścimy, dopóki nie dowiemy się wszystkiego. (…) Rodziny niedawno dowiedziały się, że będzie organizowanych 20 kolejnych dochówków. Na jednym z nich już byłam. Po ponad pięciu latach! To świadczy o tym, jak od początku było prowadzone śledztwo.

Stanisław Zagrodzki, który identyfikował w Rosji swoją kuzynkę śp. Ewę Bąkowską opowiadał, że przez kilka miesięcy po tym, co zobaczył w Moskwie, chciał o tym zapomnieć:

Przekazałem wszystko rodzinie, starałem się wypełnić wszelkie jej życzenia i pozałatwiać wszystko z administracją państwową. To nie było proste. Co więcej, okazywało się, że im więcej czasu mijało od powrotu z Moskwy, docierały do mnie kolejne głosy rodzin, które tam były i opowiadały rzeczy zatrważające. We wrześniu postanowiłem zabrać pierwszy raz głos i powiedzieć, co myślę o wydarzeniach po katastrofie. (…) Później coraz bardziej okazywało się, że to śledztwo stoi na głowie. Zdałem sobie sprawę, że prokuratura nie gromadzi prawidłowo materiału dowodowego, że nie jest zainteresowana rzeczami, które przywiozłem bezpośrednio z prosektorium rosyjskiego, mimo iż nie posiadali takiej dokumentacji w swoich archiwach. To wszystko nie dawało mi spokoju. Tym bardziej, że wszystko, co obiecywały nam władze, jest niespełniane, ignorowane.

Stanisław Zagrodzki opowiadał o prywatnych badaniach rzeczy należących do jego śp. kuzynki, które wykazały ślady obecności materiałów wybuchowych, a także o gigantycznej pracy niezależnych naukowców z dziedziny chemii i medycyny sądowej, która pozwoliła podważyć oficjalne ustalenia śledztwa.

Grzegorz Januszko, ojciec śp. Natalii Januszko, stewardesy z 36. specpułku przypomniał różne teorie mające zaciemnić fakty – cztery podejścia do lądowania, uderzenie w radiolatarnię czy spóźnienie prezydenta, które według niektórych miało przyczynić się do zaistnienia katastrofy.

Jeśli mogę państwu powiedzieć, to prezydent spóźnił się 10 kwietnia mniej więcej o 20 minut. Natomiast premier Tusk trzy dni wcześniej – prawie o godzinę.

Grzegorz Januszko mówił też o seryjnych kłamstwach polskich ministrów.

Aby wzbudzić litość, pani premier Kopacz i osoby ją wspierające mówią o jej wielkim poświęceniu w Moskwie. Mnie nie interesuje, co ona zrobiła w prosektorium, bo nie po to tam poleciała. Interesuje mnie, co robiła poza prosektorium – jakie umowy zawierała, jakie ustalenia podejmowała ze stroną rosyjską będąc przecież wysłanniczką kogoś ważniejszego z Warszawy.

Wskazywał także na niesłychany pośpiech, z jakim ekipa Platformy Obywatelskiej przejmowała urzędy, których zwierzchnicy zginęli w Smoleńsku.

Po katastrofie był skok na stanowiska. Nie tylko prezydent Komorowski przebierał nogami, żeby jak najszybciej przejąć urząd, ale chodziło o wszystkie możliwe stanowiska: NBP, IPN, RPO. Wydaje mi się, że przyzwoitość by wskazywała, aby zastępcy ofiar do końca kadencji kierowały urzędami. Ale przecież ważna była zmiana kursu tych instytucji – aby Instytut Pamięci Narodowej zmienić na Instytut Amnezji Narodowej, biuro RPO w biuro Rzeźnika Praw Obywatelskich, a z NBP utworzyć oddział Europejskiego Banku Centralnego.

Zobacz zdjęcia ze spotkania:

Polecamy profil książki na Facebooku.

JUŻ JUTRO Ewa Błasik, Krystyna Kwiatkowska i Zuzanna Kurtyka spotkają się z czytelnikami w czasie Dnia Patrioty organizowanego w Krakowie przez Wydawnictwo Biały Kruk. Zapraszamy!

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych