Cywiński sugeruje, że wywiad Wrońskiego może służyć podgrzaniu atmosfery wokół Smoleńska, co w oczywisty sposób działałoby na niekorzyść PiS w parlamentarnej kampanii wyborczej. Zgadzam się, że mogłoby tak być.
Ale zarazem nie uważam za oczywiste, że każda wypowiedź, każde działanie jakiegokolwiek byłego funkcjonariusza PRL (a nawet byłego esbeka) zawsze musi być efektem jakiegoś demonicznego spisku. Ludzie dawnego systemu nie są monolitem. Istnieją wśród nich różne grupy interesu; niektóre z nich teraz, gdy obóz III RP upada, mogą szukać swojego miejsca wśród zwycięzców, próbować znaleźć z nimi porozumienie. Istnieją wśród nich także personalne nienawiści – ktoś, uważający się za skrzywdzonego przez dawnych kolegów (albo przez władzę PO) może po prostu szukać zemsty.
Wreszcie – nie sądzę, aby wszyscy ludzie PRL (nawet i z peerelowskich służb specjalnych, choć zgadzam się, że tu potrzebna jest zdwojona ostrożność) rzeczywiście zawsze kierowali się złymi intencjami. Co więcej, wydaje mi się, że części spośród nich nie jest obcy polski patriotyzm, a także pewien rodzaj instynktu państwowego. To przekonanie nie zmienia, oczywiście, faktu, że ich zaangażowanie przed 1989 rokiem oceniam zdecydowanie negatywnie. Ale nie sądzę, by obozowi IV RP było równie daleko do nich wszystkich.
Zupełnie nie wiem, do której grupy zalicza się Piotr Wroński, i jakie są jego motywacje. Piotr Cywiński zasugerował najgorszą interpretację. Nie mogę wykluczyć, że ma rację. Ale nie chciałbym, by czytelnicy pozostali z przeświadczeniem, że jest to interpretacja jedynie możliwa.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Cywiński sugeruje, że wywiad Wrońskiego może służyć podgrzaniu atmosfery wokół Smoleńska, co w oczywisty sposób działałoby na niekorzyść PiS w parlamentarnej kampanii wyborczej. Zgadzam się, że mogłoby tak być.
Ale zarazem nie uważam za oczywiste, że każda wypowiedź, każde działanie jakiegokolwiek byłego funkcjonariusza PRL (a nawet byłego esbeka) zawsze musi być efektem jakiegoś demonicznego spisku. Ludzie dawnego systemu nie są monolitem. Istnieją wśród nich różne grupy interesu; niektóre z nich teraz, gdy obóz III RP upada, mogą szukać swojego miejsca wśród zwycięzców, próbować znaleźć z nimi porozumienie. Istnieją wśród nich także personalne nienawiści – ktoś, uważający się za skrzywdzonego przez dawnych kolegów (albo przez władzę PO) może po prostu szukać zemsty.
Wreszcie – nie sądzę, aby wszyscy ludzie PRL (nawet i z peerelowskich służb specjalnych, choć zgadzam się, że tu potrzebna jest zdwojona ostrożność) rzeczywiście zawsze kierowali się złymi intencjami. Co więcej, wydaje mi się, że części spośród nich nie jest obcy polski patriotyzm, a także pewien rodzaj instynktu państwowego. To przekonanie nie zmienia, oczywiście, faktu, że ich zaangażowanie przed 1989 rokiem oceniam zdecydowanie negatywnie. Ale nie sądzę, by obozowi IV RP było równie daleko do nich wszystkich.
Zupełnie nie wiem, do której grupy zalicza się Piotr Wroński, i jakie są jego motywacje. Piotr Cywiński zasugerował najgorszą interpretację. Nie mogę wykluczyć, że ma rację. Ale nie chciałbym, by czytelnicy pozostali z przeświadczeniem, że jest to interpretacja jedynie możliwa.
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/256998-nawet-byli-esbecy-moga-mowic-prawde-nie-znam-intencji-wronskiego-ale-jego-wywiad-sluzy-polsce?strona=2