Dwa miesiące zwłoki. NPW w oczywisty sposób gra z władzą

Fot. Youtube.pl
Fot. Youtube.pl

Fakt, iż Rosja ostatecznie odmówiła przekazania Polsce dokumentów, feralnego 10 kwietnia 2010 r. regulujących pracę kontrolerów na lotnisku mówi wiele o tym kraju. A data ujawnienia tego faktu - o polskiej prokuraturze wojskowej.

Dokumenty te potrzebne były stronie polskiej głównie po to, by ustalić czy pracownicy wieży kontroli lotów mieli wówczas prawo zamknąć lotnisko i odmówić polskiemu rządowemu tupolewowi zgody na lądowanie. To oczywiście ważne, ale przecież nie najważniejsze – i zwolennicy, i przeciwnicy teorii zamachowej główne przyczyny tragedii widzą gdzie indziej. Bardzo pouczająca jest natomiast brutalność i zdecydowanie władz rosyjskich, które demonstrują w ten sposób, iż dla ochrony prestiżu swojego państwa – czy tego, co oni za prestiż uważają – nie zawahają się przed niczym. Po prostu powiedzą „nie, bo nie”. I potoczą po otoczeniu groźnym wzrokiem. „No i co nam zrobicie…?”

O tej cesze, o tym naturalnym dla państwa rosyjskiego zachowaniu należy zawsze pamiętać, prowadząc z nim jakiekolwiek pertraktacje. Nie tylko w sprawie smoleńskiej. Po prostu trzeba, by kontaktujący się z Rosją przedstawiciele naszego państwa wiedzieli, że tam nie można liczyć na zachowania w relacjach z krajami naszego kręgu kulturowego uważane za oczywiste i naturalne. I zawczasu wiedzieli, jak na przejawy rosyjskiej wielkomocarstwowej hucpy, próby psychologicznego poniżania reagować.

Drugi aspekt ujawnionej dziś decyzji – to rola polskiej prokuratury wojskowej. Chodzi o to, że rosyjska odmowa wpłynęła do NPW już 19 lutego, a ujawniana jest teraz.

Z jakiej przyczyny? To dość oczywiste. Chodziło o to, aby nie zakłócić propagandowej siły „przecieknięcia” – przed rocznicą 10 kwietnia – tzw. nowych stenogramów z kokpitu tupolewa. Merytorycznie stenogramy i rosyjskie procedury, zawarte w żądanych przez Polskę dokumentach nie są ze sobą związane. Ale merytoryka a psychologia społeczna – to dwie różne rzeczywistości. Gdyby więc jednocześnie z ujawnieniem treści tych (skądinąd bardzo wątpliwych i krytykowanych nawet przez pułkownika Laska i część centrowych publicystów) stenogramów opinia publiczna dowiedziała się o rosyjskiej odmowie, powstałby ciąg skojarzeń: „Rosjanie kręcą, czyli nie można im ufać; nowe stenogramy pochodzą z nośników, znajdujących się w rękach Rosjan, więc jak można wierzyć w ich treść”. Albo jeszcze prościej – „Rosjanie odmówili dokumentów, więc są winni; cała reszta sprawy, w tym nowe stenogramy, to po prostu mydlenie oczu”.

I najpewniej żeby tego ciągu skojarzeń uniknąć, żeby nadać maksymalną propagandową moc planowanemu „przecieknięciu” nowych stenogramów, prokuratura wojskowa przetrzymała informację o rosyjskiej odmowie aż do teraz.

Jeśli ktoś miał jakiekolwiek wątpliwości co do politycznych afiliacji tej instytucji i co do tego, że prowadzi ona polityczne gry po stronie Platformy, to powinien pozbyć się tych złudzeń.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych