Pani prof. Trela i prof. Szymański stwierdzili, że prawidłowa interpretacja wyników badań CLKP pozwala powiedzieć, że na tych próbkach występują ślady materiałów wybuchowych
— mówi portalowi wPolityce.pl mec. Piotr Pszczółkowski.
wPolityce.pl: Prokuratura wojskowa, prokurator generalny oraz ludzie władzy przekonują od dawna, że wrak rządowego tupolewa, który uległ katastrofie w Smoleńsku, jest symbolem, a śledztwo można zamknąć bez jego powrotu do Polski. Tymczasem media znów donoszą, że służby państwowe interesują się kawałkiem samolotu, który został wmontowany w tablicę smoleńską. Czy to nie brak konsekwencji?
Mec. Piotr Pszczółkowski: Wrak rządowego samolotu jest bardzo ważnym dowodem w najważniejszym śledztwie w Polsce. To śledztwo zmierzać ma do wyjaśnienia najważniejszej tragedii po II wojnie światowej, jaka dotknęła naród polski. Wrak jest kluczowym elementem tego śledztwa. Jako prawnik, wykluczam, by to śledztwo można było zamknąć bez posiadania swobodnego dostępu do wraku. Ta sama uwaga dotyczy oryginałów rejestratorów lotu. To wszystko musi wrócić do Polski.
Jednak czasem śledztwa kończą się bez oryginalnych dokumentów.
Tak się zdarza, jednak to dotyczy sytuacji, w której dostępu do dowodów nie ma. Tu jest inna sytuacja. Dostęp potencjalnie istnieje, należy go tylko wyegzekwować. Po drugie, mamy do czynienia nie z byle jakim śledztwem. Tu przecież chodzi o sprawę o ogromnym znaczeniu. Przesądza o tym choćby ustawa Sejmu, która podniosła tragedię smoleńską do rangi najważniejszego wydarzenia po II wojnie światowej. Tego śledztwa nie można więc zamknąć bez rejestratorów i wraku.
Dlaczego Pan stawia tak jednoznacznie tę sprawę?
Prokuratura materiału dowodowego nie gromadzi tylko dla siebie. Ona gromadzi je na potrzeby postępowania przygotowawczego, w którym rządzi. Jednak to postępowanie się kiedyś kończy, a sprawa trafia do sądu. Niezawisły sąd czy sądy będą natomiast musiały mieć nieskrępowany dostęp do dowodów. Każda decyzja w tej sprawie musi się bowiem nadawać do weryfikacji. To oznacza, że musi być możliwość sprawdzenia, czy opinia biegłych pozyskana przez prokuratora rzeczywiście odpowiada wymogom kodeksu karnego. Nie można więc skończyć tego śledztwa bez sprowadzenia wraku i rejestratorów.
Dlaczego?
Sąd przecież może chcieć powołać innych biegłych niż prokuratura i zlecić nową ekspertyzę. To nie będzie możliwe, gdy wraku i oryginałów nie będzie w Polsce. W tak ważnym śledztwie to jest sytuacja wykluczona, z uwagi na charakter sprawy, jakiej dotyczy, na charakter tragedii smoleńskiej. To śledztwo powinno być wyjątkowo transparentne dla wszystkich uczestników. Musi istnieć możliwość weryfikacji pracy biegłych prokuratury.
Może jednak można zaufać tym biegłym. Dlaczego zakładać, że konieczne będą kolejne ekspertyzy?
Wiadomo przecież choćby, że już obecnie mamy kilka rozmaitych odsłuchów z kokpitu, mamy kilka różnych stenogramów w tej sprawie. I powstaje pytanie, kto się podejmie weryfikacji tych ustaleń, sprawdzenia, który z tych odsłuchów jest prawdziwy, jeśli nie będzie swobodnego dostępu do oryginałów czyli nośników? Nikt odpowiedzialny się tego nie podejmie. To kolejny argument wskazujący, że wrak i tzw. czarne skrzynki muszą być w Polsce.
Czy zatem dobrze się dzieje, że instytucje państwa interesują się nawet małymi elementami wraku, które Polacy przywożą z Rosji?
Nie przeceniałbym znaczenia tego czy innego, pojedynczego elementu wraku przywiezionego z Rosji. Mnie martwi, że cały wrak pozostaje poza możliwościami wejścia w swobodne posiadanie przez organa wymiaru sprawiedliwości oraz aparatu państwowego. To właśnie ten aparat powinien wspierać powrót oryginałów dowodów do Polski, jednak tego nie robi. Jednocześnie ten sam aparat interesuje się bardzo mocno kawałkami wraku przywiezionymi do Polski przez naszych rodaków. To skutkuje pewnym dysonansem, widać brak konsekwencji. Z drugiej strony państwo naraża się w ten sposób na zarzut, że boi się, iż elementy samolotu mogą trafić do kogoś, kto na ich podstawie może chcieć weryfikować ustalenia prokuratury. Wydaję mi się, że takim czynnościom przyświecać może nie chęć wzmocnienia dowodowego postępowania prokuratury, ale chęć zablokowania ew. niezależnych ustaleń. Ja tak odczytuje tego typu doniesienia.
Co dzieje się dziś z badaniami dotyczącymi materiałów wybuchowych? Wiemy, że prof. Szymański i śp. prof. Kamieńska-Trela wskazywali na możliwość wykrycia heksogenu przez CLKP. Czy badania w tej sprawie są już zakończone?
Sprawa została rozwiązana w ten sposób, że pani prof. Trela i prof. Szymański stwierdzili, że prawidłowa interpretacja wyników badań CLKP pozwala powiedzieć, że na tych próbkach występują ślady materiałów wybuchowych. Na początku lutego 2015 roku wnioskowałem, by prokuratura wezwała biegłych CLKP na przesłuchanie w związku z treściami, jakie zostały przez nich wygłoszone w czasie wykładu z 25 listopada 2014 roku. W czasie tego wystąpienia pokazano w sposób dobitny, że jedna z czterech metod, którymi posługiwali się biegli badając próbki na obecność materiałów wybuchowych, jest niewiarygodna, bowiem nie wykrywa materiałów wybuchowych użytych w czasie kontrolowanego wybuchu. Nie wykryto heksogenu, choć biegli właśnie go wykorzystali. Biegli powinni więc zostać przesłuchani, żeby wyjaśnić dlaczego użyli złej metodologii badań, a także, by wyjaśnić dlaczego nie skorzystali z urządzeń dedykowanych przez producenta sprzętu, którego używano.
O czym Pan mówi?
Chodzi o filtr CTR, który zapobiegłby w opinii prof. Treli o prof. Szymańskiego przedostaniu się do wyników badań sygnału ftalanu. A to właśnie jako ftalan biegli opisali wykrytą cząstkę, która może oznaczać heksogen. Prof. Trela i prof. Szymański wskazali, że dodatkowe badania mogą wyjaśnić, czy mamy do czynienia z ftalanem czy heksogenem. Biegły przeprowadzający badania w laboratorium policyjnym mówił jednak na wykładzie w listopadzie 2014 roku, że producent nie wytwarza już filtra, o którym mowa. Jednak na stronie producenta do dziś jest informacja, że taki sprzęt jest dedykowany do badań i jest do kupienia. Prokuratura ma materiały na ten temat. CLKP powinno odpowiedzieć w prokuraturze dlaczego stosuje metodologię, która jest niewiarygodna, a także dlaczego dopuszczono, by w tak ważnym śledztwie próbki badać bez użycia kompletnych urządzeń. Od lutego 2015 roku mój wniosek o uzupełnienie opinii przez przesłuchanie biegłych pozostaje niestety nierozpoznany. Nie wydaję mi się możliwe zamknięcie tej kwestii na obecnym etapie. Wydaje się, że jedynym rozwiązaniem jest przeprowadzenie tych samych badań ponownie, o co wnoszę od ponad roku.
Rozmawiał Stanisław Żaryn
W najnowszym numerze tygodnika „wSieci”:Stanisław Janecki przedstawia wyniki redakcyjnego śledztwa smoleńskiego po publikacji książki „Verschlussakte S” („Tajne akta. Smoleńsk”) autorstwa niemieckiego dziennikarza i publicysty Jurgena Rotha.
Największy konserwatywny tygodnik opinii w Polsce w sprzedaży od 20 kwietnia br., teraz także w formie e-wydania dostępnego na tablety i smartfony w AppStore i Google Play. Szczegóły na:http://www.wsieci.pl/e-wydanie.html.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/241544-mec-pszczolkowski-tego-sledztwa-nie-mozna-zamknac-bez-rejestratorow-i-wraku-sad-musi-miec-do-nich-dostep-nasz-wywiad
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.