Ci cholerni naziści! Jak wszy, wszędzie się wcisną… Ostatnio widziano ich w Warszawie, w 2012 r. Na szczęście, czujni stołeczni radni PO i SLD nie dopuścili, żeby to hitlerowskie nasienie na stałe wrosło w nadwiślańska ziemię…
Konkretnie chodziło o upamiętnienie tragedii smoleńskiej tzw. pomnikiem światła przed Pałacem Prezydenckim. Ten apolityczny projekt stał się o tyle groźny, że spodobał się prawie wszystkim, z córką śp. Pary Prezydenckiej włącznie. Więc trzeba było uświadomić wszystkim tym ciemniakom, co kryje się pod podszewką: podczas niby debaty w sprawie w tej sprawie, zorganizowanej w Pałacu Kultury, radny lewicy, niejaki Andrzej Golimont pokazał na ekranie archiwalne zdjęcie tzw. katedry światła („Lichtdom”) w Norymberdze. Dla niewiedzących, był to happening z wykorzystaniem reflektorów przeciwlotniczych, zaaranżowany z okazji zjazdu hitlerowskiej partii NSDAP w tym mieście. Według Golimonta, projekt prof. Pawła Szychalskiego, który miałby upamiętnić smoleńską tragedię na Krakowskim Przedmieściu to plagiat „tego faszystowskiego pomysłu”.
Golimont był do niedawna warszawskim radnym, nieco wcześniej rzecznikiem Polskiej Partii Socjalistycznej, a przed upadkiem komunizmu współpracownikiem generałów Wojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka. Szczycił się tym m.in., że z Kiszczakiem wydał książkę pt. „Od grudnia do Magdalenki”, że pomagał w ujawnieniu „Sekretów spod sutanny” i zdyskontował swą wieloletnią przyjaźń z mundurowymi w „Generałach bezpieki”. Radnym już nie jest, ale jego komusza retoryka nadal wybrzmiewa z warszawskiego magistratu. Sięgnęła do niej właśnie Hanna Gronkiewicz-Waltz, która stwierdziła w tvn24, że nie może być upamiętnienia smoleńskiej tragedii tzw. pomnikiem światła, gdyż kojarzy jej się to z… nazistami. Pani prezydent pokazała nawet zdjęcia, w prawej ręce to z Norymbergi i w lewej wizualizację „pomnika światła” z Krakowskiego Przedmieścia. Na koniec stwierdziła, że nie ma o czym gadać, bo przed Pałacem Prezydenckim niczego nie będzie i basta!
W kwestii formalnej, Gronkiewicz-Waltz powinna ochrzanić współpracowników, którzy podsunęli jej norymberską fotografię ze złą datą, gdyż happening na zjeździe NSDAP nie odbył się w 1937 r., jak podała, lecz w 1936. Mniejsza z tym. Fakt, te hitlerowskie pomioty wciskają się wszędzie. Pierwszy raz widziano ich de facto na długo przed objęciem władzy przez Adolfa Hitlera. A mianowicie, pod postacią atmosferycznego zjawiska optycznego w formie świetlistej smugi, nazywanego słupem świetlnym. Już antyczni kapłani traktowali je jako znak Boży, ponieważ niekiedy słupy świetlne przybierają znak krzyża. A co mieli później i mają do dziś niemieccy naziści na czołgach i samolotach, które bombardowały Warszawę i nie tylko? Krzyże właśnie…
Mało tego, nie tak dawno tym parszywcom udało się postawić słup światła w Londynie. Niby w hołdzie bohaterom, z okazji rocznicy wypowiedzenia wojny Niemcom przez Brytyjczyków, ale to tylko taki kamuflaż. Bo kto zaprojektował instalację świetlną pod nazwą „Spectra”, składającą się z 49 reflektorów umieszczonych w Victoria Park Gardens nad Tamizą? Japoniec Ryoji Ikeda, a przecież każdy wie, że Japończycy byli sprzymierzeńcami niemieckich nazistów! Trzeba być czujnym, licho nie śpi. Gdyby nasza czujna pani prezydent była burmistrzem Londynu, nigdy by do tego nie dopuściła. Ale przecież nie może być tu i tam. Nie mogła być np. w Walii, gdzie pojawiła się instalacja świetlna przy World War One North Wales Memorial Arch w Bangor (według „plagiatu” happeningu w Norymberdze artysty Bedwyra Williamsa), ani w Północnej Irlandii, gdzie rozświetlono Belfast’s City Hall (ten pomysł zrealizowało dwóch naśladowców pomysłu ze zjazdu NSDAP, Bob i Robert Smith’owie)… Z pewnością pani prezydent nie dopuściłaby również do zapalenia słupów świetlnych w Nowym Jorku, upamiętniających ofiary z World Trade Center.
Ci naziści są wszędzie! Nawet na Marsie, gdzie w ubiegłym roku „niezwykły słup światła” sfotografował łazik „Curiosity”, a co wedle niektórych ma być dowodem istnienia życia na dotąd czerwonej, a teraz już chyba brunatnej planecie. Pewnie niemieccy naziści zwiali tam, aby ich ręka sprawiedliwości nie dosięgła. Nie wszyscy jednak zwiali, jak widać, ci najbardziej przesiąknięci rasistowską doktryną zostali na ziemi i brużdżą. Ich bezczelność jest porażająca: dwa lata temu udało im się zapalić słupy świetlne w Warszawie z okazji rocznicy wybuchu powstania w żydowskim getcie w 1943r. Reflektory zabłysnęły przed Muzeum Powstania Warszawskiego i Muzeum Historii Żydów Polskich. Gorzej jeszcze, hitlerowskim pogrobowcom udało się zorganizować „Marsz światła”, niby z okazji 10. rocznicy śmierci papieża Jana Pawła II…
Po prezentacji zdjęć happeningu w Norymberdze i projektu „pomnika światła” na Krakowskim Przedmieściu przez Hannę Gronkiewicz-Waltz zabrakło mi tylko zaintonowania przez nią: „Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz…”.
Na tę tak prymitywną, demagogiczną i odrażającą asocjację nasuwa mi się inne skojarzenie: z dr Josefem Strosmajerem ze „Szpitala na peryferiach”. Gdyby głupota miała skrzydła, Hanna Gronkiewicz-Waltz fruwałaby nad Warszawą… Ale przyznaję, to niedorzeczne, głupie skojarzenie, bo czy Strosmajer to czeskie nazwisko? Przypadek…? Musi, zakonspirowany nazista jakiś…
Nowość wSklepiku.pl!
„Dama”autorstwa Marii Dłużewskiej.
Pierwsza obszerna biografia Marii Kaczyńskiej, złożona ze wspomnień członków rodziny, przyjaciół oraz innych osób towarzyszących prezydentowej na kolejnych etapach życia. Książka zawiera blisko sto zdjęć i dokumentów rodzinnych.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/240941-pomnik-swiatla-gdyby-glupota-miala-skrzydla-gronkiewicz-waltz-fruwalaby-nad-warszawa