Olejnik dopytuje Millera o książkę Rotha. Szef SLD: "To pewnie kolejny fakt medialny, jakaś konfabulacja..."

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot.PAP/ Leszek Szymański
fot.PAP/ Leszek Szymański

Przewodniczący SLD mówił, że nowo odczytane stenogramy wstrząsnęły nim.

No tak, to jest lektura porażająca, potwierdzająca zresztą wcześniejsze tezy raportu Millera, tylko nie mojego, tylko mojego imiennika, gdzie ustalono, tak, zasadnicze powody tragedii, która stała się przed pięciu laty. Pamiętam, że one zostały określone kilkoma słowami - za nisko, za szybko i za późno, czyli samolot zszedł zbyt nisko, poniżej dozwolonej wysokości, leciał ze zbyt dużą prędkością, a załoga podjęła za późno manewr wyprowadzania samolotu na wyższą wysokość

— stwierdził gość radia Zet.

Miller podkreślił, że „żadnych wybuchów nie było, że załoga próbowała wykonać swoje zadanie, choć próbowała wykonać zadanie niewykonalne, bo w tych warunkach nie można było tego zadania wykonać. Po prostu samolot powinien odlecieć, niektórzy twierdzą, że w ogóle nie powinien wystartować, w każdym razie przyczyn tej katastrofy należy szukać w Warszawie”.

Na pytanie Moniki Olejnik, czy według niego była presja pośrednia, bezpośrednia, czy piloci mogli czuć się samodzielni, polityk odpowiedział:

Pośrednia presja na pewno była. Proszę pamiętać, że na pokładzie był prezydent Rzeczypospolitej, jego współpracownicy, wysocy oficerowie, wysocy rangą oficerowie i to był lot do Katynia, lot, do którego prezydent Kaczyński przywiązywał ogromną wagę. Przecież ta wizyta wiązała się z kampanią wyborczą, która wtedy miała miejsce, więc na pewno piloci chcieli wylądować. Nic by się nie stało, gdyby w tamtym dniu nadano komunikat, że samolot zawrócił znad Smoleńska z powodu mgły i nie mógł wylądować. Taki komunikat mógł wtedy być nadany i mielibyśmy dzisiaj ludzi żywych, a nie ofiary, które wspominamy

—punktował przewodniczący SLD.

To co mnie najbardziej razi, to taka próba uczynienia z tego lotu jakiegoś kolejnego, polskiego męczeństwa. Przecież nikt na pokładzie tego samolotu nie leciał żeby się zabić, żeby ponieść ofiarę. Wszyscy chcieli wrócić, chcieli cieszyć się życiem. I jest bardzo ważne pytanie dlaczego dzisiaj nie są wśród nas i kto ponosi za to odpowiedzialność

— podkreślał Leszek Miller.

Pytany o konsekwencje, polityk stwierdził, że ani Prokuratura, ani państwo polskie nie ułatwiają obywatelom dojścia do prawy.

Co chwila słyszymy jakieś nowe wątki. 27 marca przecież była konferencja prasowa Naczelnej Prokuratury Wojskowej, o tych nowych treściach nie wspomniano, co rodzi pewne podejrzenia, że tu jest jakaś manipulacja, ale też trzeba się cofnąć do 2008 r., do stycznia, bo wtedy pod Mirosławcem rozbił się samolot, którym podróżowali wysocy, polscy oficerowie i niestety ówczesny minister obrony z PO nie wyciągnął żadnych wniosków

—mówił polityk.

Miller podkreślił, że jest splot wielu czynników i wielu ludzi, którzy podejmowali decyzje i albo czegoś zaniechali, albo podjęli złą decyzję.

To jest, jest taka ładna maksyma, że te wielkie są jak wielkie liny, składają się z wielu, wielu włókien. To, co osłabia bardzo wiarę obywateli w państwo polskie to to, że ta cała procedura wyjaśniania przyczyn i ustalania odpowiedzialnych trwa tak długo. Tutaj mamy przykład niedawny z Francji, gdzie śledztwo przebiegało bardzo sprawnie i tak, jak słucham obywateli, jak rozmawiam z ludźmi na ulicy, to oni to właśnie mówią, no dlatego tam można ustalić podstawowe kwestie szybko i sprawnie, a w Polsce nie można tego zrobić

— zaznaczał Miller.

Na pytanie czy pomogłoby w ustaleniu międzynarodowe śledztwo, polityk stwierdził, że „te decyzje, które podejmowano zaraz po katastrofie one odpowiadają polskiemu prawu, międzynarodowemu prawu, natomiast oczywiście to, że wrak dalej znajduje się na terytorium Federacji Rosyjskiej jest czymś dla mnie całkowicie niezrozumiałym”.

Monika Olejnik pytała również o najnowszą książkę Jurgena Rotha w której jest mowa że w Smoleńsku był zamach i ten zamach zorganizowany został przez FSB, czyli rosyjską służbę w porozumieniu z polskimi siłami.

Ja się natknąłem na oświadczenie rzecznika niemieckiej służby BND, który to rzecznik stwierdza, że służba niemiecka nigdy tak nie twierdziła, więc mamy do czynienia pewnie z kolejnym faktem medialnym, z jakąś konfabulacją

—odpowiedział Miller.

radiozet.pl/ES


Przemysł pogardy trwa nadal!

Polecamy wSklepiku.pl książkę Sławomira Kmiecika „Przemysł pogardy 2”. Mowa nienawiści wobec Lecha i Jarosława Kaczyńskich przed i po 10 kwietnia 2010 r.

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych