Zgłoszony nagle sposób upamiętnienia smoleńskiej tragedii jest próbą ukamienowania tego świadectwa naszej najnowszej historii

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. PAP/Jacek Turczyk
Fot. PAP/Jacek Turczyk

Obecne postępowanie rządzących to dla mnie wyjątkowo niesmaczna gra, w której staram się jak najmniej uczestniczyć

–- skwitowała Małgorzata Wassermann przedwyborczą „inicjatywę” prezydenta Bronisława Komorowskiego i prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz w sprawie budowy pomnika ofiar smoleńskich. Córka tragicznie zmarłego posła PiS i ministra Zbigniewa Wassermanna ostro skrytykowała wybór lokalizacji pomnika i kolejna próbę podzielenia rodzin ofiar.

I ma rację. Jest to bowiem nic innego jak niesmaczna, paskudna kontynuacja rozpętanej przed laty przez polityków PO „wojny polsko-polskiej”. Prezydent Warszawy nie chce przejść do historii miasta, jako ta, która zostawiła po sobie tęczę na placu Zbawiciela i parę kiczowatych donic w stolicy. Okazja jest, można upiec aż trzy pieczenie na jednym ogniu: wykazać otwartość PO wobec oczekiwań obywateli, nieuleczalność PiS, które wywołuje konflikty, dzieli naród i warcholi, oraz pozyskać większe poparcie w wyborach prezydenckich i parlamentarnych. Oczywiście powrót do odrzucanego dotąd tematu pomnika, ogłoszenie przez Gronkiewicz-Waltz propozycji jego lokalizacji oraz przyjęcie przez Komorowskiego w pałacu wybranych rodzin smoleńskich ofiar przypadkowo zbiegły się w czasie z rozpoczętą już kampanią wyborczą.

Dowodem troski, z jaką podchodzi głowa naszego państwa i prezydent Warszawy do kwestii tego tragicznego zdarzenia po… pięciu latach, jest pomysł rozpisania konkursu międzynarodowego na pomnik. Wyjątkowo wyrafinowana gra: chcecie więcej wyrazów martyrologii w stolicy, kolejnego cenotafu tumulus inanis (symboliczne upamiętnienie zmarłych poza granicami kraju), których pełno w stolicy, to będziecie go mieli, z betonu, granitu czy mosiądzu - jak kto woli, sami wybierzecie z projektów uczestników tego konkursu… Rzecz jasna, lokalizacja pomnika na Krakowskim Przedmieściu jest wykluczona, bo przecież sprzeciwił się temu konserwator zabytków…

A kto powiedział, że musi to być monument? O tzw. pomniku światła autorstwa prof. Pawła Szychalskiego cicho sza! Temu akurat konserwator nie mógłby się sprzeciwić, gdyż w żaden sposób nie kolidowałby z zabytkową architekturą Krakowskiego Przedmieścia. Dla przypomnienia, smoleńską tragedię miałoby upamiętniać 96 świateł zatopionych w bruku, każde symbolizujące jedno, przedwcześnie przerwane życie. Idea, która jak żadna inna łączy, a nie dzieli, tak jak 10 kwietnia 2010r., gdy przed Pałacem Prezydenckim zapłonęło tysiące zniczy, przynoszonych w to miejsce przez Polaków bez względu na ich przekonania i polityczne sympatie. Dziwnym zrządzeniem, z telewizyjnych informacji o „inicjatywie” Gronkiewicz-Waltz i Komorowskiego zniknęły zdjęcia niezliczonych tłumów, które w poczuciu więzi narodowej cisnęły się przed bramą prezydenckiej rezydencji…

Koncepcja tzw. pomnika światła, apolitycznego, wolnego od monumentalizmu, od kamiennego patosu, która oddaje cześć tragicznie zmarłym, a równocześnie stanowi wyraz ludzkich wzruszeń, odnosi się właśnie do tej chwili. Dla przypomnienia, oprócz dwóch prezydentów, tego urzędującego i ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie, w drodze na obchody 70. rocznicy zbrodni katyńskiej zginął m.in. marszałek Sejmu III kadencji, troje wicemarszałków Sejmu i Senatu oraz osiemnaścioro posłów i senatorów.

Kancelaria prezydenta i warszawski magistrat, które bezceremonialnie narzucają wybór lokalizacji i formy upamiętnienia tej tragedii dowodzą, iż Platformie Obywatelskiej nie zależy na łączeniu obywateli, lecz na pogłębianiu podziałów w polskim społeczeństwie i ich wykorzystaniu do jej partykularnych celów. Komorowski i Gronkiewicz-Waltz nie cierpią na sklerozę, z pewnością pamiętają rzesze Polaków, morze kwiatów i łunę światła unosząca się wówczas nad Krakowskim Przedmieściem. Jedynym ich cierpieniem zdaje się być myśl, że ogół polskiego społeczeństwa uświadomi sobie koszmarny, polityczny taniec PO na grobach ofiar smoleńskiej katastrofy.

Zgłoszony nagle sposób jej upamiętnienia jest próbą ukamienowania pomnikiem tego tragicznego świadectwa naszej najnowszej historii. Raz na zawsze. Monument „na rogu ulic Trębackiej i Focha” ma - według prezydenckich inicjatorów - „nawiązywać”, czyli mówiąc bez ogródek, roztopić się w gąszczu innych, warszawskich pomników.

Jak ujął to w jednym ze swoich aforyzmów Stanisław Jerzy Lec:

Zdarza się, że ktoś stawia sobie pomnik za to właśnie, że stawia sobie ten pomnik…

Prezydent Komorowski konsekwentnie brnie w swej obłudzie i wskazuje imiennie, komu nie odpowiada rzekome porozumienie w tej sprawie:

Szkoda, że Jarosław Kaczyński nie wystąpi jako sygnatariusz listu, który skierowało do mnie około 30 rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej. Zaprosiłem ich, ponieważ to ich inicjatywa zmierzająca do tego, żeby prezydent podjął działania zmierzające do zrealizowania oczekiwań dotyczących budowy pomnika…

Czyli wiadomo, kto jest dobry, a kto zły. Pan prezydent wyraził ubolewanie, że prezes PiS nie znalazł się w gronie tych „około 30 rodzin” (a więc niespełna jedna trzecia rodzin ofiar), które podpisały ten list. Ma nadzieję, że wraz z nimi, „wspólnym wysiłkiem damy satysfakcję wszystkim”, a jeśli nie, to bez łaski… W ustach prezydenta brzmiało to następująco:

Oczywiście kto będzie chciał to wesprze. Kto nie, to nie.

Projekt tzw. pomnika światła prof. Szychalskiego to temat tabu. Nie przypominać, jeszcze naród mógłby na nowo poprzeć te ideę. Naród ma wiedzieć, kto jest mącicielem, kto staje okoniem.

Konie łby pospuszczać. Czy konie mnie słyszą…?!

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Autor

Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych