Kpt. Wosztyl o działaniach NPW: „Prokuratura chce wykazać naszą niekompetencję. Podtrzymuję to, co powiedziałem”. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl/TVN24
Fot. wPolityce.pl/TVN24

Zdziwiło mnie, że śledczy przedstawili zeznania śp. chorążego Remigiusza Musia w takim świetle. Przecież mówimy o człowieku, który już nic nie powie!

— mówi portalowi wPolityce.pl kpt Artur Wosztyl, pilot Jaka-40.

wPolityce.pl: Dlaczego musieliśmy czekać na stenogramy aż 4,5 roku?

kpt Artur Wosztyl: Nie jestem do końca przekonany, czy są to w ogóle stenogramy z Jaka-40…

Nagranie pochodzi wyłącznie z wieży kontroli lotów?

Tak, nagranie pozwala sądzić, że taśma pochodziła z wieży kontroli lotów, z tym, że został z tego wyłączony wątek podejścia do lądowania i samego lądowania. Gdyby nagrania pochodziły z Jaka-40, to mielibyśmy tylko trzech odbiorców: załogę Jaka-40, załogę Iła-76 i obsadę wieży. Natomiast w przypadku tego nagrania mamy wrzucone niemal wszystko. Nie wykluczam jednak, że zapis z Jaka-40 został odczytany, a następnie wrzucony do całości. Problem w tym, że wówczas wszystko staje się nieczytelne.

Czy na podstawie tego, co przedstawiła prokuratura wojskowa można w ogóle wysnuć jakieś wnioski odnośnie tego, co wydarzyło się 10 kwietnia 2010 roku?

Trudno powiedzieć. Nie wiem, co prokuratura chciała uzyskać mówiąc, że dysponuje nagraniem z Jaka-40, a wrzuciła nagranie z wieży.

Czy czuje się Pan pokrzywdzony przez prokuraturę? Taką opinię wyraził mec. Piotr Pszczółkowski  w wywiadzie dla wPolityce.pl

Tak, bo od jakiegoś czasu widać tendencję, że prokuratura chce wykazać nam niekompetencję. Zdziwiło mnie, że śledczy przedstawili zeznania śp. chorążego Remigiusza Musia w takim świetle. Mówimy przecież o człowieku, który już nic nie powie! Wygodnie jest przytaczać odpowiedzi na zadane pytania bez przytaczania tych pytań… Jak widać, wszystko można przedstawić w takim świetle, w jakim się chce. W moim przypadku prokuratura poddała w wątpliwość, że od początku mówiłem nt. komendy o zejściu do 50 metrów.

Mogliśmy usłyszeć m.in. o „ewolucji poglądów świadka”…

Dokładnie. Prokuratorzy nie powiedzieli jednak o mnie, jak w przypadku Remka Musia, że wycofałem się ze swoich zeznań. Trzeba zwrócić uwagę na trzy podstawowe rzeczy. Po pierwsze, nie zmieniłem swoich zeznań i podtrzymuję to, co powiedziałem o tych 50 metrach. Po drugie, wskazałem prokuraturze w jakim to powinno być miejscu i to zdecydowanie wcześniej, niż mówią to śledczy. Po trzecie, mogę oczywiście się mylić, bo tylko idiota powiedziałby, że jest nieomylny. To samo powiedziałem w prokuraturze i zeznałem, że słyszałem taką komendę. Podkreśliłem jednak, że nie jestem człowiekiem nieomylnym.

Rozmawiał Aleksander Majewski

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych