57. miesięcznica katastrofy smoleńskiej. Przypominamy przemówienie śp. Lecha Kaczyńskiego z 2009 r.

prezydent.pl
prezydent.pl

10 stycznia znów wspominamy tragedię, jaka miała miejsce już prawie 5 lat temu pod Smoleńskiem. Uczestnicy spotkań, które – jak każdego miesiąca – odbędą się w Warszawie i innych miastach będą modlić się za prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jego żonę Marię i 94 pozostałych pasażerów rządowego Tupolewa.

W nowym roku nie zaprzestajemy naszych spotkań i modlitwy w intencji tragicznie zmarłych pod Smoleńskiem, ich rodzin, ale także ojczyzny

— mówi Anita Czerwińska, przewodnicząca warszawskiego Klubu „Gazety Polskiej” w rozmowie z „GPC”.

W tym miesiącu będziemy się modlić również za ofiary masakry w Paryżu oraz całą Europę i Europejczyków, żeby zrozumieli, że Europa bez Boga nie ma przyszłości

— dodaje Czerwińska.

Uroczyste obchody rozpoczną się o godz. 19 rozpocznie od Mszy św. w archikatedrze św. Jana Chrzciciela (ul. Kanonia 6). Po niej ulicami Warszawy przejdzie Marsz Pamięci. Następnie przed Pałacem Prezydenckim przemówienie wygłosi Jarosław Kaczyński, a uczestnicy złożą kwiaty i zapalą znicze.

Uroczystości z okazji 57. miesięcznicy smoleńskiej odbędą się również w innych miastach.


W momencie, kiedy obchodzimy kolejną miesięcznicę smoleńską trwają protesty górników. Warto w tym miejscu przypomnieć słowa śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego o znaczeniu Śląska dla całej Polski.

Przemówienie prezydenta z Jastrzębia 3 września 2009 r.

Chcę powiedzieć kilka słów o tym, co działo się tu 29 lat temu, tu na śląskiej ziemi, ziemi ciężkiej pracy, ziemi wiernej Kościołowi, ziemi kiedyś przede wszystkim górników i hutników. Dziś to już wygląda nieco inaczej. Dziś Śląsk się zmienił, ale to nie oznacza, że górnicy, hutnicy, energetycy przestali być potrzebni, niezbędni, konieczni dla suwerenności, dla pełnego kształtu naszej ojczyzny, której Śląsk jest integralną częścią.

Podzielę się kilkoma osobistymi refleksjami. 29 lat temu to byliśmy już na ulicy wtedy Marchlewskiego we Wrzeszczu, w pierwszej siedzibie związku, w wielkim dziesięciopokojowym mieszkaniu. Ale powiem o dniach poprzednich. Strajkowała stocznia w Gdańsku, gdzie wtedy byłem, strajkowała Gdynia, strajkowały setki gdańskich, trójmiejskich zakładów, strajkował Szczecin. Czekaliśmy na Śląsk. Czekaliśmy i doczekaliśmy się. Było wiadomo, że bez Śląska nie będzie pełnego sukcesu. Taka była jego rola w tamtej Polsce, taka rola jest i – mam nadzieję – będzie w przyszłości. Strajk w Jastrzębiu, warunki, które były podobne do 21 postulatów – chociaż tutaj w końcu sformułowano 29 postulatów – były z tej samej drogi, z tego samego przebudzenia, jakim żyła wtedy cała Polska. To były warunki związane z wolnością, z godnością, godnością przede wszystkim pracowniczą. Ale pamiętajmy, że pod tą godnością kryła się wtedy i godność narodowa, i głębokie poczucie patriotyzmu. Dzisiaj w trakcie znakomitej homilii padło słowo, które – jak myślę – odpowiada na pytanie o rolę Śląska wtedy, w pierwszych dniach września roku 1980: słowo „dopełnienie”. Tak, tutaj w Jastrzębiu nastąpiło owo „dopełnienie”, które pozwoliło odnieść sukces w całej Polsce. Dodajmy jeszcze, że 4 września było porozumienie w Katowicach, uczciwość każe to dodać, ono też było istotne. Rozpoczął się okres 16 miesięcy – czasami nazywaliśmy go już wtedy karnawałem. Później przyszedł stan wojenny, ale jak mówiłem w Gdańsku 31 sierpnia, dawny system komunistyczny już nie wrócił. Owszem, była dyktatura, dziesiątki tysięcy ludzi siedziało w więzieniach. Świetnie też wiem, Moi Kochani, że internowanie na Śląsku nie wyglądało jak w Gdańsku, że wyglądało dużo, dużo gorzej, że tu represje były gorsze, że tutaj była kopalnia Wujek, tutaj właśnie. Ale mimo wszystko Śląsk przetrwał, był czynny w tym, jak dziś nazywam, prawie podziemnym państwie, jakim była ówczesna, działająca nielegalnie Solidarność.

Jak sobie przypominam tamte lata, to pamiętam posiedzenia Tymczasowej Komisji Koordynacyjnej, najwyższej władzy Solidarności, w Będzinie w Zagłębiu, w Gliwicach. Co najmniej dwa czy trzy razy spotykaliśmy się tam z panem premierem i przewodniczącym Jerzym Buzkiem na takich właśnie spotkaniach.

Szanowni Państwo!

Od tamtych lat minęło juz wiele następnych. Mamy dzisiaj dwudziesty rok wolności. Można powiedzieć, że dzieje III Rzeczypospolitej powoli osiągają czas trwania taki, jak trwała II Rzeczypospolita. Jesteśmy pewni, że ta trzecia przetrwa dłużej, znacznie dłużej. Ale o tamtych latach trzeba pamiętać, bo była myśl polskich opozycjonistów, myśl małej grupy ludzi z wolnych związków zawodowych. Przypominam, że po raz pierwszy próba ich powołania została podjęta też tu na Śląsku – w styczniu 1978 roku, w kwietniu powstały. Była wielka myśl Jana Pawła II, była jego pielgrzymka i było owo wielkie przebudzenia, o którym mówiłem. I ono stało się źródłem czynu. Mówił o tym dzisiaj pan przewodniczący. Tak, Solidarność to był czyn milionów ludzi, milionów Polek i Polaków, którzy potrafili zmienić i oblicze tej ziemi, i oblicze Europy, a w pewnej perspektywie także i oblicze świata. Ja wielokrotnie mówiłem o tym, że Polacy muszą być z tego dumni, że nie powinni tego zapominać. A jeżeli tego nie powinni zapominać, to muszą pamiętać o Śląsku tego gorącego 1980 roku, o Śląsku w latach następnych. Mówiłem już przed chwilą, że Śląsk nie jest dzisiaj taki sam, że Śląsk to także wiele tysięcy niedużych i średnich przedsiębiorstw, to rozwój oparty o różne przesłanki. Ale ci, którzy sądzą, że Polska może funkcjonować bez jedynego surowca energetycznego, którego Polska ma pod dostatkiem – czyli węgla – mylą się bardzo. Ci, którzy sądzą, że dobrze by było kopalnie prywatyzować, też mylą się bardzo. Gospodarka polska jest już gospodarką rynkową i taka powinna być, żadna inna się na świecie się nie sprawdziła, ale to nie oznacza, że prywatyzować należy wszystko. Dziedziny strategiczne – górnictwo, energetyka – muszą pozostać pod kontrolą państwa. A już absurdem są takie prywatyzacje, które oznaczają przeniesienie własności z państwa polskiego na inne państwa. To mówię jako prezydent Rzeczypospolitej, jako jej zgodnie z konstytucją najwyższy przedstawiciel. To nie jest dobra droga. W Polsce być może jeszcze niemało jest do sprywatyzowania, ale na pewno nie to, co dzisiaj jest planowane, bo nie oddaje się pereł w koronie. Tych pereł nikt nie zastąpi i jestem najgłębiej przekonany, że droga przyspieszonej prywatyzacji nie może być drogą do uzupełnienia dziur w budżecie państwa. Wszystkie kraje w Europie przeżywają dzisiaj kłopoty, my też, chociaż mniejsze. I bardzo dobrze, powinniśmy się z tego bardzo cieszyć, ale to nie jest powód, pretekst do tego, żeby oddawać za półdarmo albo nawet po niezłej cenie coś, czego oddawać nie należy. Tak sądzę i myślę, że podobnie sądzi Śląsk, ale także i całą Polska.

Ekscelencjo, Panie i Panowie!

Staram się wracać do tradycji, z której sam wyrosłem, do tradycji Solidarności”. Byłem przecież kiedyś wiceprzewodniczącym tego związku, byłem członkiem jego najwyższych podziemnych władz. Byłem w Gdańsku w Stoczni w sierpniu 1980 roku i osiem lat później w maju i w sierpniu. Ale nie dlatego odznaczyłem dzisiaj zasłużonych, odznaczam ich w innych miastach, nie dlatego staram się przypomnieć. Robię to dlatego, że naród to wspólnota pokoleń, to wspólnota, która rozgrywa się w czasie. Tak, przyszłość jest bardzo istotna, jest bardzo ważna, ale żeby wspólnota miała przyszłość, to musi być wspólnotą. Naród jest taką wspólnotą, ale naród to pamięć nie tylko odległych wieków, ale też tego, co stało się pokolenie temu. Szczególnie, że jest się czym chwalić. Jest się czym chwalić na północy w Gdańsku, jest się czym chwalić w Warszawie, gdzie podziemie było bardzo mocno rozwinięte, jest się czym chwalić tutaj na Śląsku, który – chciałbym przypomnieć – nie tylko w roku 1980, ale także w roku 1988 odegrał wielką rolę w drodze do ostatecznego zwycięstwa.

Chwalmy się naszymi zwycięstwami, nie gódźmy się nigdy na to, żeby ci, którzy dołączyli na ostatniej prostej, dosłownie na 30 metrów przed metą, stali się głównym bohaterami. Oczywiście to, co stało się z murem berlińskim, było symboliczne, ale gdy padał ten mur, w Warszawie urzędował już solidarnościowy rząd, pierwszy w tej części Europy. Polska była już daleko zaawansowana w drodze do wolności. Dlatego też to Solidarność powinna być symbolem tego, co nazywa się jesienią ludu roku 1989, i jest zadaniem naszego państwa, aby ten fakt promować przy każdej okazji.

Moi Drodzy!

Bywałem na Śląsku jako polityk i w tych latach, kiedy polityką się nie zajmowałem, w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych. Pamiętam Śląsk z tych czasów najcięższych. Dzisiaj jest widocznie lepiej, ale róbmy wszystko, aby sytuacja się nie pogorszyła. A największym zagrożeniem dla regionu, który żył, żyje i będzie żył z pracy, jest bezrobocie. Ono jeszcze jak dotąd nie urosło znacznie. Trzeba wszystkimi metodami walczyć, aby nie urosło bardziej, a do tego potrzebne są związki zawodowe. Dzisiaj istotnie niektórzy prowadzą wręcz kampanię przeciwko związkom zawodowym. Związki zawodowe składają się z ludzi, którzy popełniają błędy, to nie ulega wątpliwości, bo błędy to rzecz ludzka. Ale bez Solidarności, bez innych związków polscy pracownicy mieliby się dużo gorzej, a bez ludzi żyjących z pracy nie może funkcjonować żadne społeczeństwo, żaden naród. Dziękuję bardzo.


gah/GPC

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych