A może Lasek to polski Warren, który krzyżuje Rosji szyki?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
wPolityce.pl/tvn24
wPolityce.pl/tvn24

Nie mogę pojąć, jak taki człowiek jak doktor Lasek, może cynicznie wykluczać wszelką myśl o zamachu, mimo wielu poszlak wskazujących na zamach.
Lasek wygląda na szkodnika, który zwala wszystko na polskich pilotów i z gorliwością broni oficjalnej rosyjskiej wersji katastrofy.

Czasem jednak myślę sobie – a może w tym szaleństwie jest metoda? Może Lasek, który niby to jest po rosyjskiej stronie mocy, w rzeczywiści krzyżuje Rosjanom szyki?

Rosjanie oficjalnie twierdzą, że z katastrofą smoleńską nie mają nic wspólnego. Wiadomo - mgła błąd pilotów, nacisk pasażerów, a u nich ruki swobodnyje… Ale z drugiej strony starają się, robią wszystko, żeby to jednak wyglądało na zamach. Nie tak, żeby się przyznać wprost, bo to psuje opinię, ale żeby się domyślać. W końcu nie po to robi się zamach, żeby nikt o nim nie wiedział.
Przede wszystkim ostentacyjnie nie oddają czarnych skrzynek i wraku.

Ostentacyjnie zacierali ślady. Ostentacyjnie utrudniali polskie śledztwo, utrudniali dostęp polskich śledczych na miejsce katastrofy i do sekcji zwłok. A w oficjalnym raporcie MAK-u całkowicie pominęli wszelkie błędy personelu lotniska i odwalili, bez czytania, 148 stron uwag pułkownika Klicha.

Tak, jakby się starali pozostawić tropy, wiodące do zamachu…

Jaki mogą mieć w tym cel? Dość oczywisty. Putin prowadzi politykę agresji i strachu. Zresztą nie tylko Putin, zastraszanie i terroryzowanie wszystkich wokół to jest stały element rosyjskiej polityki, zarówno zewnętrznej, jak i wewnętrznej.

Proszę zaważyć jak załatwili Litwinienkę – polonem! Nie tam jakieś zastrzelenie czy nóż wbity w plecy, bo to mogłoby, nie daj Boże, wyglądać na jakiś przypadkowy bandycki napad. Nie, to musiało być tak zrobione, żeby było jasne, kto to zrobił i dlaczego. Byle kto nie posłużył się polonem, to musiały zrobić najwyższej klasy służby. I żeby blady strach padł na każdego, kto by kiedykolwiek zamierzał tym służbom podpaść, czy też przeciw tym służbom się zbuntować.

W Smoleńsku też mogło chodzić o zastraszenie. Niech nikt nie waży się więcej stanąć przed rosyjskimi czołgami, niech nikt nie ośmieli się, tak jak się ośmielił Lech Kaczyński, zagrodzić Rosji drogę do odbudowy imperium. Niech politycy wokół drżą, wiedząc na co stać Rosję. I wielu zadrżało. Nawet na pogrzeb z ostrożności nie przylecieli, takie ich dopadły nagłe mdłości przed lataniem…

Może więc Komisja Millera, a teraz Zespół Laska, robią coś podobnego, jak swego czasu w USA Komisja Warrena, która też w trymiga całe zabójstwo prezydenta Kennedy’ego zwaliła na jednego, rzekomo szalonego Oswalda, pal sześć, że w Moskwie szkolonego i mniejsza o szczegóły, że strzały padały równocześnie z różnych stron. Lepiej uczepić się i trzymać wersji, że zrobił to jeden wariat, zresztą zaraz zastrzelony przez innego wariata, niż biadolić, co nam narobiły obce służby w środku Ameryki.

A my tu od Laska jakiejś tam, tak zwanej umownie prawdy się domagamy…

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych