Kolejne manipulacje Macieja Laska. „Jak nie umiesz Pan myśleć logicznie, to zamilcz”

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. YouTube
Fot. YouTube

Maciej Lasek nie przepuści żadnej okazji, by szerzyć swoje manipulacje związane z tragedią smoleńską. Ekspertyzę dotyczącą fragmentów metalu znalezionych w brzozie szef rządowych propagandystów wykorzystał do swoich politycznych celów, twierdząc bezpodstawnie, że ona… udowadnia iż Komisja Millera i zespół Laska mają rację.

Jest to kolejna opinia potwierdzająca wyniki pracy zawarte w raporcie komisji Millera i kolejna opinia w sposób kategoryczny wskazująca, że samolot, lecąc na bardzo małej wysokości, zderzył się z brzozą, w wyniku czego nastąpiło oderwanie fragmentu skrzydła, a samolot, wykonując niekontrolowany lot, zderzył się z ziemią

— mówił Lasek.

Tyle tylko, że jest to stek nadużyć i manipulacji. Rzeczona ekspertyza w żaden sposób nie upoważnia do wyciągania takich wniosków.

Prokuratura wojskowa, informując o wynikach badań brzozy, wskazuje, że „biegli z bardzo wysokim prawdopodobieństwem uznali, że fragmenty metali z brzozy pochodzą z lewego skrzydła Tu-154m”.

W wyniku przeprowadzonych badań biegli uznali za bardzo wysokie prawdopodobieństwo, że 10 próbek ujawnionych i zabezpieczonych w brzozie pochodzi z konstrukcji lewego skrzydła samolotu Tu–154M

—- powiedział mjr Marcin Maksjan z NPW.

Trudno stwierdzić, jaką wartość ma ta opinia dla badania przyczyn tragedii smoleńskiej. Po pierwsze dlatego, że mowa w niej jedynie o „bardzo wysokim prawdopodobieństwie” pochodzenia metalowych części, a nie pewności. Jednak jest i druga, ważniejsza, wątpliwości. Opinia nie wyjaśnia w żaden sposób jak te fragmenty metalu znalazły się w drzewie. A to przecież kluczowa sprawa dla zbadania przebiegu tragedii.

Fakt, że metal był w drzewie nie może w żaden sposób wskazywać – i biegli również na to nie wskazują, że to lecący w całości samolot zostawił ten materiał w brzozie, uderzając o nią skrzydłem.

Czy ekspertyza biegłych wyglądałaby inaczej, gdyby samolot wyleciał w powietrze znacznie ponad brzozą, a upadające, odstrzelone, skrzydło uderzyłoby w drzewo? Czy ekspertyza biegłych wyglądałaby inaczej, gdyby w złamane wcześniej drzewo ktoś włożył fragmenty metalu pobrane ze skrzydła samolotu już po jego katastrofie (pamiętajmy, że na zdj. z 10/04 części metalu w brzozie nie widać)? Biegli w każdym z tych przypadków stwierdziliby dokładnie to samo.

Uznanie, że w brzozie znalazły się fragmenty metalu pochodzące - z wysokim prawdopodobieństwem - z lewego skrzydła Tupolewa, nie jest specjalnie odkrywcze. A na pewno nie przełomowe. Nie daje podstaw do wyciągania wniosków takich, jak słowa Laska. Jego wypowiedź jest zwyczajnie pełna bzdur.

Maciej Lasek, jak widać, nie ma pojęcia o czym mówi, albo działa wedle politycznych wytycznych. A być może zachodzą oba te czynniki. Tak czy inaczej: Panie dr. Lasek, jak nie umiesz Pan myśleć logicznie, to zamilcz!

Panu i tak już nic nie pomoże, ale niech Pan wreszcie przestanie mącić Polakom w głowach…

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych