Bardzo potrzeby wykład prezentuje prof. Ewa Thompson w ostatnim wydaniu weekendowego dodatku „Rzeczpospolitej”. Szczególnie cenne wydają się być uwagi analityk dotyczące tragedii smoleńskiej oraz jej wpływu na pozycję Polski w świecie.
Dobrze się stało, że rozmowa z prof. Thompson zbiega się w czasie z wydarzeniami, które pokazują dobitnie — tego nie da się już negować — kryzys znaczenia Polski nie tylko na świecie, nie tylko w Europie, ale i w Europie Środkowej. Ostatnie decyzje prezydenta Ukrainy, wskazują, jak niewiele znaczy Warszawa. Niestety dla rządu w Kijowie już nie jesteśmy ciekawym partnerem. Prezydent Poroszenko o pomoc i mediacje ws. wojny z Rosją prosi Brytyjczyków, Niemców, Włochów. O Polakach przestał zdaje się myśleć.
I nic dziwnego, polska władza od dawna prowadzi politykę wyprzedawania polskiej pozycji w świecie. O niezmiernie ważnym kroku na drodze tej wyprzedaży mówi właśnie prof. Ewa Thompson.
Analityk wskazywała, jak wielkim błędem było nie zwrócenie się Polski do sojuszników z wnioskiem o pomoc przy badaniu tragedii smoleńskiej. W rzeczywistości, rząd Tuska nie tylko nie prosił o pomoc, ale dodatkowo odrzucił wszelkie oferty pomocy, jakie po katastrofie trafiły do Polski.
Prof. Thompson wskazuje, że decyzja, by śledztwo prowadzić nie z sojusznikami, ale wraz z Rosją została odebrana jako zgoda na przynależność Polski do rosyjskiej strefy wpływów.
To był wielki błąd, bo lękliwe zachowanie Polski obniżyło jej prestiż i paradoksalnie także zaufanie do niej w świecie zachodnim
— powiedziała Ewa Thompson.
W innym miejscu dodała, że w polityce zagranicznej nie ma przyjaźni.
W stosunkach międzynarodowych nie ma przyjaźni. Żaden kraj nie rzuci się natychmiast do obrony drugiego
— tłumaczyła.
Rzeczywiście sprawa tragedii smoleńskiej stała się milowym krokiem na drodze upadku polskiego znaczenia. Bowiem w świecie, w którym nie ma przyjaźni, każdy kraj musi umieć dbać o swoje interesy, szczególnie związane z bezpieczeństwem narodowym. Polska, której władze dowiodły, że na żywotnych interesach narodowych im nie zależy, nie mogła być dłużej traktowana poważnie. Kraj, który śmierci własnego prezydenta nie traktuje poważnie, musi budzić pogardę.
Z każdym miesiącem smoleńskiego „śledztwa”, z każdym nowym rozdziałem przyjaznych relacji z Rosją, jaki otwarto po 10/04, świat musiał coraz mocniej machać ręką na Polskę. Bowiem Warszawa wspólnie z Rosją deptała kolejne polskie interesy, niszczyła kolejne pola polskiego bezpieczeństwa narodowego.
I do dziś to się nie zmieniło. Kolejne rozdziały niepoważnego podejścia do polskiego bezpieczeństwa narodowego rząd dopisuje niemal co tydzień, ostatnio broniąc ludzi władzy, którzy mogą być przedmiotem szantażu.
Polski upadek jest oczywisty, i dla tych partnerów, na których poparciu powinno nam zależeć, i dla tych, którym do niedawna zależało na naszym poparciu. Polska skompromitowała się tak mocno, że nie jest już potrzebna ani jednym, ani drugim. A kraj o takim statusie musi bardzo na siebie uważać…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/204752-kraj-ktory-smierci-prezydenta-nie-traktuje-powaznie-budzi-pogarde-rzad-porzucajac-sp-lecha-kaczynskiego-skazal-polske