wPolityce.pl: w czasie pobierania metalowych części z brzozy, która miała spowodować tragedię smoleńską, wyjęto z drzewa 40 fragmentów. Obecnie okazuje się, że do badania przez polskich biegłych użyto jedynie 12, ponieważ tyle przesłano nam z Moskwy. Jak tłumaczy rzecznik prokuratury każdą część dzielono na dwa, a te, których się nie dało zostawiono w Rosji. O czym to świadczy?
Mec. Bartosz Kownacki, pełnomocnik części rodzin ofiar tragedii smoleńskiej, poseł PiS: Ta sytuacja świadczy przede wszystkim o podległości strony polskiej stronie rosyjskiej. To Rosjanie decydują co Polakom przekażą i w jakim zakresie. Liczba elementów wyjętych z brzozy była duża, ale strona polska wielu nie otrzymała. Być może gdyby te części były dzielone losowo to można byłoby przyjąć taką logikę. Jednak mieliśmy sytuację inną. Skoro za każdym razem, gdy się nie dało podzielić części — pytanie co to oznacza, ona zostawała w Moskwie, to dowód, że polskie śledztwo jest zależne rosyjskiemu.
To wynika z początkowych decyzji, dotyczących sposobu prowadzenia śledztwa?
To jest skutkiem decyzji z pierwszych dni po tragedii. Rząd Polski oddał wrak, najważniejsze dowody i całe śledztwo stronie rosyjskiej, mogąc walczyć o inną, lepszą pozycję. Mógł chociaż próbować. Obecnie sytuacja rodzi oczywiste pytania natury dowodowej. Pytanie, jakie elementy do Polski nie trafiły? Nie mam żadnego zaufania do badań rosyjskich. Po ostatnich doniesieniach prokuratury nikt już nie może mieć wątpliwości. Rosjanie zapewne przedstawią i swoje ekspertyzy dotyczące brzozy. Można sądzić, że stwierdzą, że wszystkie elementy pochodzą z tupolewa. Zobaczymy jaką metodologie będą stosować. Może się okazać, że uznają, że części metalu pochodzą z rządowego samolotu, ponieważ wyjęto je z brzozy…
Rosyjskie badania będą niewiarygodne?
Może się tak okazać. Kolejny raz możemy mieć do czynienia z materiałem, który nie będzie mógł zostać wykorzystany w polskim śledztwie, ponieważ nie będzie miał przymiotów wiarygodności. Widzieliśmy już zbyt wiele błędów i zaniedbań strony rosyjskiej, by im ufać i wierzyć.
Co dla polskich badań oznacza procedura pobierania próbek? Skoro wiadomo, że badano jedynie 12 z 40 metalowych części to pytanie o wiarygodność wyników jest zasadna?
Ta opinia jest w związku z tym wybiórcza, ponieważ nie dotyczy całości materiału dowodowego, który mógłby być zbadany. Dotyczy jedynie wybranych fragmentów, wybranych elementów. To zawsze będzie działało na niekorzyść jej wiarygodności. Ona nigdy nie będzie kompleksową opinią i wiarygodnym wyjaśnieniem w tym zakresie.
Zapoznając się z materiałami ze śledztwa widział pan jakiś dowód, że skrzydło tupolewa uderzyło w brzozę? Coś stoi za tą tezą?
Należy zaznaczyć, że różne dowody mają różną wiarygodność. W materiałach śledztwa są zeznania świadków, którzy coś widzieli, mamy różne badania. Jednak takiego badania, które jednoznacznie wskazywałoby, że samolot zderzył się z brzozą, nie ma. Ta opinia, o której rozmawiamy, miała być opinią kluczową dla tego zagadnienia. Ona miała wyjaśnić tę sprawę. Takie badanie powinno zostać przeprowadzone już dawno, zaraz po tragedii. Jednak ten materiał nie wskazuje nawet, że elementy wyjęte z brzozy pochodzą z tego tupolewa. Biegli wskazali jedynie, że te elementy są zbliżone rodzajowo do tych, które mogą pochodzić z tupolewa. Wyniki szczegółowych badań mogą wiele jeszcze zmienić. Te części wciąż mogą nie pochodzić z tego samolotu.
Rozmawiał Stanisław Żaryn
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/smolensk/191151-mec-kownacki-badania-ktore-jednoznacznie-wskazywaloby-ze-samolot-zderzyl-sie-z-brzoza-nie-ma-nasz-wywiad