Egzekucja dyscyplinująca. "Homo sovieticus zatriumfował i był to najobrzydliwszy policzek zadany polskiej tradycji, zamkniętej w trzech słowach: Bóg, honor ojczyzna"

fot. PAP/EPA
fot. PAP/EPA

Po co te nieustanne dyskusje, spory, na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej? Życia i tak im to nie wróci! Nie rozdrapujmy przeszłości, wybierzmy przyszłość! Taki rosyjski format pojęciowy selektywnej pamięci, o czym nie należy pamiętać, próbuje się zaszczepić zwłaszcza po 10 kwietnia 2010 r. I ta transplantacja sowieckiej mentalności z Rosji Putina do Polski Tuska zakończyła się sukcesem wyborczym Komorowskiego i całej PO.

Homo sovieticus zatriumfował i był to najobrzydliwszy policzek zadany polskiej tradycji, zamkniętej w trzech słowach: Bóg, honor ojczyzna. Kłamstwo zatriumfowało, bo Polactwo uznało, iż nie ma sensu dochodzić przyczyn katastrofy smoleńskiej, bo i tak nie wróci się życia ofiarom. A poza tym, jak orzekła Katarzyna Kolenda-Zalewska, po katastrofie „prawda została ustalona i żadne fakty jej nie zmienią”. Dziennikarka TVN, być może bezwiednie albo z głupoty, w swojej wypowiedzi zdefiniowała istotę sowieckiej prawdy, obowiązującej w Rosji Putina. Wowa Putin powinien odznaczyć Kolendę Zalewską jakimś wysokim orderem.

Poznacie ich po owocach, głosi Ewangelia wg św. Mateusza. A owoce medialnej operacji, przeprowadzonej po katastrofie smoleńskiej, jakże trafnie spuentowane przez Kolendę-Zalewską, wskazują, że Putin przeprowadził kolejną egzekucję dyscyplinującą. Paradoksalnie potwierdza to zadawane przez mainstream pytanie – po co Putin miał dokonywać zamachu na prezydenta Lecha Kaczyńskiego, skoro ten nie miał większych szans na reelekcję. Po co w takim razie Stalin kazał zamordować w Katyniu polskich oficerów? Czyż oni zagrażali sowieckiej władzy?

Otóż system sowiecki, którego kontynuatorem jest Putin, dokonuje od czasu do czasu egzekucji dyscyplinujących, by zniechęcić poddanych nawet do myślenia o buncie. Taką egzekucją dyscyplinującą, głównie opozycyjnych dziennikarzy, było morderstwo Anny Politkowskiej, akurat w dniu 54.urodzin Putina. Egzekucja ta miała zniechęcić nielicznych, którzy badali zbrodnie dokonane w Czeczenii. Jakże dyscyplinujący wpływ na agentów FSB musiała mieć egzekucja Aleksandra Litwinienki. Ponad dwieście dzieci zamordowanych w szkole w Biesłanie przez siepaczy Putina po to, by ująć jedenastu tzw. terrorystów, to doprawdy szczytowe osiągnięcie egzekutora dyscyplinującego. Po to, by utrzymać mafijny system władzy, Putin musi okrutnie reagować na każdy przejaw buntu. Katastrofa smoleńska była właśnie taką kolejną egzekucją dyscyplinującą.

Lech Kaczyński, gdyby nawet przegrał wybory prezydenckie, pozostałby groźnym symbolem przeciwstawiania się systemowi rosyjskiemu, zwłaszcza w Gruzji. Rozumieli to protestujący na Majdanie Ukraińcy, którzy wspierającym ich Polakom przypominali: zabili wam prezydenta, nie możemy się poddać. I sam Donald Tusk ma tego świadomość, co potwierdzają słowa wypowiedziane w Sejmie: „I co, mam Rosji wojnę wypowiedzieć?!” System władzy opartej na egzekucjach dyscyplinujących, niestety, ciągle jest skuteczny i to jego jedyna zaleta. Największą jego wadą jest to, ze niszczy on społeczeństwo, przekształcając naród w bezwolną populację zredukowaną do rozwijania tylko instynktu samozachowawczego.

Marek Król

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych