Smoleńskie kłamstwa byłej dziennikarki Newsweeka w niemieckiej prasie. „Dla Kaczyńskiego świat zewnętrzny oznacza niebezpieczeństwo”

fot.PAP/Tomasz Gzell
fot.PAP/Tomasz Gzell

Niemiecki dziennik „Die Welt” poświęca w dzisiejszym wydaniu sporo uwagi 4. rocznicy katastrofy smoleńskiej. W artykule pt. „Trauma Smoleńska wciąż jeszcze różni Polskę” nowa warszawska korespondentka gazety, była dziennikarka Newsweeka Julia Szyndzielorz przekonuje Niemców, że katastrofa Smoleńska została już dawno wyjaśniona, tylko politycy PiS, a w pierwszym rzędzie Jarosław Kaczyński i Antoni Macierewicz, nie mogą się z tym pogodzić.

Według niej do tragedii w Smoleńsku doszło z winy pilotów, zgodnie z tezami, zawartymi w raportach MAK i Millera.

Lądowanie TU-154 M w gęstej mgle na źle oświetlonym lotnisku skończyło się katastrofą, bo piloci popełnili szereg poważnych błędów

—przekonuje Szyndzielorz. Według niej rzeczoznawcy wykluczyli na podstawie badań 700 próbek wraka Tupolewa, iż doszło do eksplozji na pokładzie, w związku z tym „prokuratura wojskowa zamierza umorzyć śledztwo”.

Premier Donald Tusk jest zadowolony z postępów śledztwa. Opozycyjna PiS (…) nie chce tej sprawy jednak pozostawić w spokoju. Wiceprzewodniczący partii Antoni Macierewicz zarzuca prokuraturze wojskowej manipulacje oraz oszustwo i żąda trzeciego, niezależnego śledztwa, w którym chce zaprezentować nowe fakty. [..] Zarzuca rosyjskim służbom specjalnym współodpowiedzialność, jak również celowe wprowadzanie pilotów w błąd przez rosyjski personel lotniskowy w Smoleńsku

—ciągnie korespondenta „Die Welt” dalej. Według niej debata tocząca się w Polsce wokół przyczyn katastrofy Smoleńskiej „ujawnia nie tylko zupełny brak zaufania ze strony prawicy zgromadzonej wokół Jarosława Kaczyńskiego wobec liberalnego obozu Tuska”. Przepaść między PiS i PO autorka porównuje do przepaści, jaka na początku XX wieku dzieliła romantyków i pozytywistów.

Tylko tak można to wytłumaczyć

—zaznacza Szyndzielorz, powołując się na analizę socjologa Edmunda Wnuka-Lipińskiego.

Ci pierwsi są jak romantycy i wierzą, że Polska jest świętym narodem, a katastrofa smoleńska nie może być normalnym wypadkiem, bo pomniejszyłoby to wielkość ofiar

—cytuje Szyndzielorz słowa polskiego socjologa. Oraz zauważa, że podział na dwa wielkie polityczne obozy jest także podziałem między wyborcami z większych miast, głównie na zachodzie kraju, którzy głosują na PO oraz z biedniejszej prowincji, zwłaszcza na wschodzie kraju, którzy wolą PiS.

Według niej partia Kaczyńskiego jest napędzana ideą, że Polska „jest otoczona przez wrogów”. Platformę zaś jej zdaniem cechuje pragmatyzm.

Dla Kaczyńskiego świat zewnętrzny (czyli ten poza granicami Polski-red.) oznacza niebezpieczeństwo, a dla Tuska szansę

—podsumowuje. Jak widać maszynka propagandowa w celu przekonania świata zewnętrznego, że przyczyny katastrofy Smoleńskiej zostały wyjaśnione, pracuje pełną parą.

Ryb, Die Welt, dw

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych