"Jak oni mogą teraz patrzeć ludziom w oczy?". Katarzyna Łaniewska o przemyśle pogardy w Polsce po 10/04. NASZ WYWIAD

fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Katarzyna Łaniewska, aktorka teatralna i filmowa, działaczka opozycji antykomunistycznej po katastrofie smoleńskiej bardzo zaangażowała się po stronie tych, którzy chcą wyświetlić wszystkie fakty związane z katastrofą. Spotkały ją za to przykrości…

wPolityce.pl: Dlaczego osoby, które głęboko przeżywają tragedię 10/04, nie wierzą w wyniki śledztwa, są często poddawani szykanom?

Katarzyna Łaniewska:Och, gdybym ja to wiedziała! Sama się nad tym zastanawiałam dużo razy. Nie mogę tego zrozumieć, bo wszyscy jesteśmy Polakami, wszyscy pochodzimy z tej samej Matki Polski. W tej chwili to nie wiem o co chodzi. Ja ich staram się tłumaczyć, że może oni się boją uzyskać prawdę? Ten ich strach może się powiększać, bo jeśli prawda wyjdzie w końcu na jaw, to runą ich mity, typu „pancerna brzoza”. W nich to kiedyś uderzy, że komuś innemu zaufali. Tak jak to dziś wykrzyczał w Sejmie (na posiedzeniu zespołu parlamentarnego Antoniego Macierewicza – przyp. red.) Andrzej Melak, że dwie najważniejsze osoby w państwie, które miały szanse patrzenia na ręce Rosjan po katastrofie smoleńskiej. Wyrzekli się obaj tej szansy. Jak oni mogę teraz patrzeć ludziom w oczy? Pamiętamy przecież co mówili o Putinie, za jak wielkiego przyjaciela go mieli. I co, teraz ta ich wielka przyjaźń im się skończyła?

A pani podlega ostracyzmowi? Jak zachowuje się pani otoczenie, środowisko?

Ja jestem już „na aucie”. Jestem emerytką. Ale oczywiście, że podlegam ostracyzmowi. Grono moich przyjaciół skurczyło się do minimum. Mój telefon milczy. Jestem jeszcze sprawna umysłowo, pamięciowo, jednak nikt poza osobami z Kościoła, czy na różne patriotyczne uroczystości, nigdzie nie zaprasza mnie.

Dlaczego tak się dzieje?

Myślę, że dlatego, iż pokazuję się każdego 10., jestem po tej stronie, że dzielę się w tych dniach tym, czym obdarzył mnie Bóg, czyli mocnym słowem. Może dlatego, że krytykuję moich wielkich kolegów jak Jurka Stuhra, który jest przeciwko daniu pieniędzy film („Smoleńsk” Antoniego Krauzego – przyp. red.), który nie wiadomo czy będzie dobry, czy zły, ale będzie o wielkiej sprawie. Dziwię się osobom z mojego środowiska, bo tych, którzy są tam u żłoba i boją się go stracić, to można jakoś zrozumieć.

Zwróciła pani uwagę pewnie na to, że katastrofa smoleńska postawiła w naszym kraju wiele spraw na głowie. Np. tę, że wiele mediów, dziennikarzy zamiast interesować się wyjaśnieniem katastrofy, węszyć, szperać, wierzą oficjalnym sprawozdaniom, raportom.

Tak, albo nie tylko nie badają, ale jeszcze gmatwają w tej sprawie.

Właśnie, np. „odkryli” kłótnię między pilotem a generałem na lotnisku przed wylotem.

Szybko okazało się to wyssane z palca. Albo sprawy związane z samobójstwami; dziennikarzy przestało interesować, że monitoring w danym miejscu przestał działać akurat 10 minut przed czyimś samobójstwem lub nie sięgał tam. Nie wiem dlaczego tak jest, ale jest to straszne. Może tam rządzi jakiś kapitał, który tak każe się zachowywać. Nie wiem.

Rozmawiał Sławomir Sieradzki

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.