TYLKO U NAS! Opinia CLKP - nowe fakty i pytania w sprawie katastrofy smoleńskiej

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. smolenskzespol.sejm.gov.pl
fot. smolenskzespol.sejm.gov.pl

Nie jest prawdą, że biegli Prokuratury w całości wykluczyli wybuchy. O braku eksplozji paliwowo-powietrznej w kadłubie wnioskowali między innymi na podstawie badań ciał ekshumowanych Ofiar katastrofy oraz analizie rozrzutu szczątków maszyny. Ten ostatni fakt sam w sobie jest znaczący, jeśli przypomnimy sobie wykonany dla Prokuratury Wojskowej raport archeologów, w którym pokazano, że poddany prospekcji za pomocą wykrywaczy metalu obszar wrakowiska był niewiele szerszy od samego samolotu.

Wskutek ustaleń ze stroną rosyjską nie zbadano w ogóle, czy na północ i południe od głównego pola szczątków znajdują się jakieś odłamki pochodzące z polskiego samolotu. Dlatego odniesienie się we wnioskowaniu biegłych z CLKP do niewielkiego rozrzutu szczątków jako argumentu za brakiem wybuchu wydaje się być działaniem, delikatnie mówiąc, nieuzasadnionym.

Natomiast, wbrew medialnemu jazgotowi, biegli w ogóle nie odnieśli się do możliwości wybuchów w skrzydle samolotu, chociaż stwierdzenie tego faktu wymaga przebicia się przez typową dla materiałów Prokuratury nowomowę:

Biegli analizując możliwość wystąpienia wybuchu przestrzennego brali pod uwagę nie tylko kadłub samolotu, ale również inne możliwe miejsca. Wnioskowanie w tym zakresie opiera się na analizie obszaru rozrzutu elementów samolotu, zaś informacje zawarte w zgromadzonym materiale dowodowym nie dają podstaw do wypowiedzenie się o możliwości wybuchu przestrzennego w innej części samolotu niż kadłub.

Biegli przeprowadzili badania „miejsca katastrofy samolotu Tu-154M nr 101 oraz ścieżki podejścia do lądowania od miejsca, w którym znajduje się bliższa radiolatarnia BPRM”.

W opinii pojawia się sensacyjna wiadomość: otóż znaleziono część należącą do samolotu Tu-154M przed brzozą- zgodnie z analizą blogera Tiger65 leżała ona kilkadziesiąt metrów na wschód od drzewa. Mamy zatem oficjalne potwierdzenie znalezienia odłamka samolotu najdalej przed brzozą ze wszystkich znanych odłamków- i to w materiale Prokuratury! Powstaje pytanie: co prokuratorzy zrobili z tą wiedzą, i jak w świetle tego faktu wypada jak zawsze kompletnie niezorientowany w sprawie śledztwa smoleńskiego Andrzej Seremet, który dziś rano zarzekał się, że wątek wybuchowy został wyczerpany?

Fakt znalezienia daleko przed brzozą fragmentu samolotu nie zdziwi tych z Czytelników, którzy pamiętają, że według hipotezy ekspertów Zespołu Parlamentarnego między bliższą radiolatarnią a brzozą miały miejsce pierwsze, niewielkie eksplozje w lewym skrzydle, a samo skrzydło zaczęło się rozpadać.

Obrońcy oficjalnych scenariuszy będą zaś musieli dokonać nie lada słownej ekwilibrystyki, aby udowodnić, że odłamek samolotu odbił się od drzew i wrócił około 40 metrów do tyłu.

W czasie prospekcji między BNDB a brzozą, „nie stwierdzono obecności fragmentów metalowych, których budowa wskazywałaby jednoznacznie na pochodzenie z samolotu lub które nosiłyby ślady działania wybuchu, z wyjątkiem kilku pokrytych głęboką korozją fragmentów pochodzących z okresu wojennego”.

W Opinii nie znajdziemy jednak informacji, czy i jak zabezpieczono te elementy, dla których identyfikacja nie była jednoznaczna- a zatem nie można było wykluczyć, że jednak mogą pochodzić z Tu-154M „101”. Nie wiadomo także, czy zostały przebadane, i jakie były wyniki tychże badań.

Jak napisano w Opinii, w celu pobrania próbek na miejscu składowania wraku:

Biegli wyselekcjonowali miejsca na szczątkach wraku i drobnych jego elementach noszące przede wszystkim ślady osmalenia i napylenia, aczkolwiek nie miały one znamion wskazujących na ich dynamiczne naniesienie. (…) badania szczątków samolotu Tu-154M nr 101 polegały na dokładnym obejrzeniu każdego zabezpieczonego elementu samolotu pod kątem ujawnienia śladów charakterystycznych dla działania wybuchu. Biegli w tym względzie kierowali się własnym doświadczeniem i wiedzą związaną z efektami niszczącego oddziaływania wybuchu.

Niestety, biegli- eksperci  z zakresu badań chemicznych ze specjalności badania materiałów i urządzeń wybuchowych- z niewiadomych dla mnie powodów nie skupili się nad nieprzystającym do ich tezy o braku eksplozji wyglądem części samolotu, które pokazali na Fot. 16 i 75 w swojej Opinii.

Odłamki te noszą ślady sadzy, rozdzielone pasami czystej (nieosmolonej) blachy w miejscach, gdzie były przynitowane inne elementy. Wytłumaczenie ich wyglądu jest proste, jeśli przyjmiemy, że elementy te rozerwała eksplozja, np. paliwowo-powietrzna. Natomiast opisany przez biegłych mechanizm powstania wymienionych uszkodzeń w czasie pożarów na wrakowisku jest z oczywistych względów niemożliwy- najpierw bowiem odłamki zostały omyte falą ognia, zostawiającego sadzę, i prawie równocześnie rozerwane- ale nie na odwrót. Wydaje się, że zleceniodawcy z Prokuratury powinni zażądać przynajmniej doszczegółowienia opisu niszczenia opisanych odłamków samolotu, ponieważ jest on na bakier z elementarną logiką.

Nieustająca próba niezauważania śladów jakiejkolwiek formy wybuchu, którą podejmują śledczy z Prokuratury Wojskowej, wbrew ich szczerym chęciom wygląda coraz bardziej groteskowo. Wydaje się, że sami nie zapoznali się z dokumentem, który odtajnili, a którego zawartość zaprzecza tezie o braku eksplozji. Tezie, którą wysnuwają z Opinii ci, którzy z jakichś względów tych eksplozji po prostu śmiertelnie się boją.

Marek Dąbrowski

Całość opinii, powielona z niniejszym tekstem: [http://www.npw.internetdsl.pl/Dokumenty/01.pdf](

Autor

Nowy portal informacyjny telewizji wPolsce24.tv Wspieraj patriotyczne media wPolsce24 Wspieraj patriotyczne media wPolsce24

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych