Widać postępy śledztwa. Części mogą pochodzić z samolotu, ale mogą i nie pochodzić. O szynce z saletrą już wiemy, ale co z kaszanką?

fot. Paweł Supernak
fot. Paweł Supernak

Mamy więc za sobą kolejny odcinek spektaklu wojskowych prokuratorów pt. „Coś słyszeliśmy, coś widzieliśmy, mieliśmy dostęp. Jak Czesi do morza.”

Mijają właśnie cztery lata od smoleńskiego dramatu. Teraz dowiedzieliśmy się, że drobne metalowe części znalezione w brzozie mogą pochodzić z samolotu, co oczywiście oznacza także, że mogą z niego nie pochodzić. Taka wiedza, uzyskana po czterech latach od daty katastrofy, najwięcej powiada o jej postępie. Aż strach przypuszczać, jakie wieści zostaną przekazane po następnych czterech.

Być może śledczy zawiadomią nas o innych tego rodzaju dowodach. Na przykład, że detektory pomagające w wykrywaniu środków wybuchowych reagują nie tylko na szynkę marynowaną w saletrze, ale i na kaszankę leżącą w lodówce obok szynki, albo na proch pochodzący ze źle wytrzepanego prochowca lub nitroglicerynę nawet w tydzień po połknięciu przez pacjenta cierpiącego na dolegliwości wieńcowe. Dobrze wypucowane buty doczekały się już dostatecznego opracowania przez prokuratorów, więc tego wątku kontynuować nie ma potrzeby.

Śledczych nie interesują mało poważne pytania. Na przykład, dlaczego premier i jego urząd dążyli za wszelką cenę do oddzielnych wizyt premiera i prezydenta. Przecież sugestia, czy wręcz zaproszenie Putina, to jedno, a postawa Tuska i jego podwładnych – drugie. Ponoć mieliśmy uzyskać jakieś korzyści ze smoleńskiego spotkania Putin – Tusk. Czy śledczym przeszłoby przez gardło pytanie o najdrobniejszą korzyść, którą dałoby się zauważyć? Wiem, wiem. Śledczych interesuje wyłącznie sam dramat. Rola ewentualnych inspicjentów – nie. Ale…

Małgorzata Kidawa – Błońska oskarżyła Antoniego Macierewicza o spowalnianie prowadzonego śledztwa. Gdyby nie jego bzdurne pytania, już dawno mielibyśmy wszystko na stole. I to jest prawda najprawdziwsza.

Wszak Kidawa – Błońska, jak wszyscy inni działacze przewodniej dziś siły narodu, otrzymali wyniki śledztwa nawet wówczas, gdy jeszcze się nie zaczęło. Iskrówka posłana przez, chyba Grasia, natychmiast wskazywała, że zawalili piloci. I gdyby nie durne pytania Macierewicza, wszyscy znaliby tę prawdę w parę godzin po tragedii.

I chyba nie można przejść obojętnie obok dobrze zorganizowanych przemyśleń Wrońskiego z wiadomej gazety. Według niego właśnie, Rosjanie nie chcą nam oddać wraku, ponieważ nikt tak troskliwie nie zaopiekuje się nim, jak ludzie Putina. Nie oddadzą, bo nie wiedzą, co Polacy z tym wrakiem zrobią. Na pewno nie to samo, co Michnik zrobił z Wrońskim. I choćby dlatego warto każdego dnia o wrak walczyć.

Tomasz Domalewski

——————————————————————————————————-

——————————————————————————————————-

——————————————————————————————————-

Polecamy wSklepiku.pl:„Maria i Lech Kaczyńscy In memoriam”

Album poświęcony parze prezydenckiej.

Na ponad 100 zdjęciach z krótkimi opisami, wzbogaconymi osobistymi wypowiedziami Marii i Lecha Kaczyńskich oraz bliskich im osób, oglądamy parę prezydencką w różnych sytuacjach: od czasów młodości w Sopocie, przez działalność opozycyjną, prezydenturę Warszawy, a potem Polski i odprowadzamy na miejsce wiecznego spoczynku.

Wydanie specjalne! Pamiątkowe zdjęcie pary prezydenckiej z autografami.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych