Komorowski z drwiną o śledztwie smoleńskim: "Dla jednych wszystko jest jasne, dla innych wszystko jest bardzo zagmatwane. To trochę zależy od stanu głów"

Fot. TVN24/wPolityce.pl
Fot. TVN24/wPolityce.pl

W normalnym kraju do rozwiania wątpliwości służy komisja badająca wypadki lotnicze i prokuratura

  • stwierdził na antenie TVN24 Bronisław Komorowski. W tej kwestii należy się z prezydentem całkowicie zgodzić. Problem w tym, że dzisiejszej Polski do tej grupy zaliczyć nie sposób.

Komorowski, nie dostrzegając tego małego niuansu, twierdzi, że „sprawy wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej nie da się uregulować w specjalnej ustawie”.

O potrzebie przyjęcia specjalnej specustawy dotyczącej wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej mówił w środę prezes PiS Jarosław Kaczyński. Według niego miałaby ona doprowadzić do „zdecydowanego, intensywnego śledztwa” w sprawie katastrofy.

Na moje wyczucie - byłego marszałka Sejmu - nie ma tutaj materii ustawowej. Uchwała, jakieś inne akty, mogą mieć miejsce, ale co tu ustawą regulować?

— stwierdził, drwiąc z pomysłu mającego wreszcie wprowadzić ład w procedury i urzędniczą niechęć.

Ustawa to jest prawo. Co tu można prawnie nakazać, zakazać?

— podkreślił Komorowski, podkreślając że obowiązuje Regulamin Sejmu, który określa, co jest regulowane ustawą, a co uchwałą.

Jeśli ktoś chce swoistej deklaracji czy powołania komisji, to do tego jest uchwała sejmowa

— dodał.

Jak zwykle przy rozmowach o katastrofie smoleńskiej, i tym razem nie zabrakło drwin z wiecznie niezadowolnych tropicieli zamachu.

Dla jednych wszystko jest jasne, dla innych wszystko jest bardzo zagmatwane. To trochę zależy od stanu głów, wyobraźni i poglądów politycznych

— stwierdził.

W normalnym, cywilizowanym kraju do rozwiania wszystkich wątpliwości służą werdykty komisji badającej wypadki lotnicze i werdykt prokuratury. Nic więcej państwo nie jest w stanie zrobić

— zaznaczył.

Zapytany o to czy dla uspokojenia emocji wokół tematu, nie powinien wykonać jakiegoś gestu, choćby w postaci pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej odpowiedział:

Jeżeli pan sądzi, że jakikolwiek gest cokolwiek ochłodzi, to się z panem nie zgodzę. Wtedy będzie spór o to czy ma być kwadratowy czy okrągły, czy ma być pięciometrowy czy dziesięciometrowy, czy ze złota czy z brązu. Jeżeli ktoś chce toczyć spór o taki narodowy dramat, to zawsze go będzie toczył. Ja nie chcę toczyć

— odparł Komorowski. Stwierdził przy tym, że pomniki powstają i „nie widać, żeby służyły ochłodzeniu emocji”.

To są głównie emocje polityczne ze stratą dla wszysktich

— stwierdził, dodając że przecież kiedyś były emocje wspólne, które „dziś zostały zmarnowane ze względu na uwikłanie tragedii smoleńskiej w taką bieżącą walkę partyjnej natury”.

Komorowski powiedział jednocześnie, że nie widzi problemu, by stanął w Warszawie pomnik prezydenta Lecha Kaczyńskiego, „jeśli taka będzie wola mieszkańców”.

Tylko obawiam się, że zaraz zostaną zbudowane dodatkowe problemy

— stwierdził.

Nie wierzę w możliwość rozbrojenia emocji natury politycznej przez działania podyktowane dobrą wolą i chęcią okazania współczucia — dodał.

Przypomniał, że przecież swego czasu poprosił o zamontowanie tablicy upamiętniającej śp. Parę Prezydencką na „gmachu pałacu na Krakowskim Przedmieści”.

I były demonstracje przeciw tej tablicy, łacznie z jakimiś elementami bezczeszczenia tego miejsca.

Nie sądzę, żeby symbole obniżały poziom emocji

—dodał.

Pamięć prezydenta z roku na rok jest coraz bardziej wybiórcza. Nie pamięta już w jakich okolicznościach pojawiła się tablica? Zainstalowana ukradkiem po niespodziewanym usunięciu krzyża nigdy nie będzie mogła łączyć.

TVN24 / mall

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych